Miłośnik lasu wyprowadza Arctic na szersze wody

Obecny szef papierniczej grupy jest z nią związany od 14 lat. Zaczynał od funkcji zastępcy dyrektora finansowego w kostrzyńskim zakładzie, gdzie przeszedł wszystkie szczeble, do stanowiska prezesa papierni.

Aktualizacja: 13.02.2017 04:39 Publikacja: 04.12.2012 05:00

Michał Jarczyński, prezes Arctic Paper

Michał Jarczyński, prezes Arctic Paper

Foto: Archiwum

W 2009 r. główny właściciel – Szwed – zdecydował, że Michał Jarczyński obejmie kierownictwo całej grupy. To nieczęsty przypadek, żeby na czele rodzinnej firmy z obcym kapitałem postawiono nie ekspatę, tylko kogoś stąd. Co więcej, właśnie do Polski przeniesiono ze Szwecji siedzibę całej grupy. Czym Jarczyński przekonał Szwedów? – To nie był żaden konkurs piękności. Zdecydowały efekty pracy. Mnie i mojemu?zespołowi, z którym pracowałem w Kostrzynie, z papierni, która przynosiła straty i była problemem dla właściciela, udało się stworzyć najbardziej efektywną spółkę w grupie. Chyba to przekonało właściciela, żeby zaufać polskiemu menedżmentowi – mówi dziś szef koncernu.

Zdobył zaufanie Szwedów

Jego współpracownicy i kontrahenci podkreślają ogromną wiedzę i fakt, że Jarczyński szybko się uczy. Prezes Arctica jest absolwentem dwóch poznańskich uczelni: Akademii Ekonomicznej i Politechniki, gdzie skończył studia z zakresu maszyn i urządzeń przemysłu spożywczego i chemicznego. Zanim trafił do kostrzyńskiego zakładu, pracował w firmach konsultingowych i spółkach branży budowlanej. Tam nauczył się, jak zdobywać dotacje unijne. Także dziś osobiście zaangażowany jest w pisanie wniosków.

– Wiedziałem, że prezes Arctica jest świetnie wykształcony, ale nie spodziewałem się, że będzie traktował tę firmę jak swój rodzinny biznes. Kiedy przedstawiałem mu harmonogram rzeczowy i finansowy inwestycji, zdałem sobie sprawę, że traktuje ten dokument bardzo poważnie. Istotne było nie tylko dotrzymanie ostatecznego terminu, ale także pośrednich etapów – zauważa Władysław Komarnicki, założyciel i prezes budowlanej firmy Interbud-West, która wykonywała dla Arctica dwa zlecenia. Twierdzi, że Jarczyński przygotowywał się do spotkań z inżynierami, by opisać im, jaki ma być efekt końcowy. Potem egzekwował to, co zostało ustalone.

– W branży nie znam drugiego takiego prezesa, który potrafi wygłosić godzinny referat z głowy, prezentując zaledwie jeden slajd rozpisany na kilka punktów. Potrafi przedstawić sedno problemu, nawet jeśli ma na to tylko 10 minut – mówi Zbigniew Fornalski, dyrektor generalny Stowarzyszenia Papierników Polskich, gdzie Jarczyński jest prezesem.

Najważniejsze: motywować

Jarczyński ma dziś pod opieką cztery fabryki zlokalizowane w Polsce, Niemczech i Szwecji. Jeśli transakcja kupna Rottnerosa się powiedzie, dojdą jeszcze dwie celulozownie. Jak zarządzać takim koncernem? – Staram się nie wtrącać w technologię. Moim zadaniem nie jest chodzenie po fabryce i wskazywanie brygadzistom, jak mają dostrajać maszyny papiernicze. Raczej staram się wskazywać ludziom cel i dać im swobodę poszukiwania najlepszej drogi dojścia do niego – twierdzi Jarczyński.

Uważa, że zbytnie skupienie się na codziennych detalach sprawia, że z pola widzenia traci się cel strategiczny. Co więcej, taki sposób zarządzania motywuje załogę do pracy. Dlatego we wszystkich zakładach grupy kadra kierownicza ma nakazane, by nie lekceważyła na wstępie żadnego projektu, z jakim przyjdzie pracownik.

Ale prezes motywuje też finansowo. Wśród załogi kostrzyńskiego zakładu krąży anegdota, że kilkanaście lat temu szef oduczył ich palenia. – Faktycznie wprowadziliśmy do układu zbiorowego mechanizm motywacyjny dla palaczy. Jeśli pracownik zadeklarował, że nie będzie palił w pracy, dostawał dodatek ok. 70 zł miesięcznie – przyznaje Jarczyński. Chodziło o względy zdrowotne, ale też zwiększenie bezpieczeństwa w pracy. Pracowników, którzy stwierdzili, że nie powstrzymają się od tego, było poniżej 3 proc.

– On sobie pewnie to wszystko dokładnie wyliczył, bo ma niezwykle analityczny umysł i cały czas kalkuluje, co się bardziej opłaca – śmieje się Komarnicki. Jarczyński przyznaje, że efektywniejsze wykorzystanie czasu pracy było nie bez znaczenia. – Jak się pali 9 papierosów dziennie i na każdy potrzeba ok. 5 minut, to robi się z tego godzina. Dodatkowo marnotrawi się czas, żeby się przejść czy pogadać, więc wychodzi więcej – oblicza prezes.

Między Sztokholmem a Suchym Lasem

Z uwagi na przygotowywania do szwedzkiego przejęcia, w ciągu ostatnich dwóch–trzech miesięcy Jarczyński musiał często latać do Sztokholmu. Był tam praktycznie każdego tygodnia przez co najmniej trzy dni. W poznańskim biurze można go zastać raz w tygodniu, za to w Kostrzynie bywa w miarę rzadko, bo – jak twierdzi – ma tam zespół, na którym może polegać.

Czy ciągłe podróże udaje się godzić z obowiązkami domowymi? – To jest obszar bardzo gorących rozmów między mną a moją rodziną – przyznaje Jarczyński. Stara się nie brać pracy na weekend, by mieć czas na odpoczynek na łonie przyrody razem z bliskimi. Ale jego współpracownicy twierdzą, że powinien zwolnić, bo odpoczywa zdecydowanie za mało.

Prezes ożywia się, gdy opowiada o cotygodniowych wypadach z domu znajdującego się w podpoznańskiej wsi Suchy Las do Puszczy Drawskiej. – Zatrzymujemy się w naszym pensjonacie w lesie, spacerujemy z psami lub robimy przejażdżki rowerowe po lesie. Czasem też zbieramy grzyby. To jest bardzo cichy zakątek, z dala od cywilizacji, gdzie widać w nocy rozgwieżdżone niebo, a zwierzęta podkradają się po zostawione jedzenie – opowiada Jarczyński. Na te chwile spokoju czeka już w piątkowe popołudnia, lecąc samolotem ze Sztokholmu.

[email protected]

Pytania do Michała Jarczyńskiego, prezesa Arctic Paper, który obok GPW chce być wkrótce notowany na głównym parkiecie w Sztokholmie

Analitycy twierdzą, że płacicie za wysoką premię za akcję szwedzkiej celulozowni Rottneros. Co pan na to?

Komentarze co do premii są różne po obu stronach Bałtyku. Tam analitycy uważają, że jest za niska. W momencie ogłoszenia transakcji wynosiła ona od 14 do 25 proc. w zależności od przyjętego okresu. Ale potem nasz kurs istotnie spadł, bo z 6,5 zł do nawet 5 zł, więc premia wynosiła zero. Teraz kursy obu spółek ustabilizowały się według zaproponowanego przez nas parytetu.

Czy podniesiecie cenę?

Nie widzę takiej konieczności. Naszym celem nie jest kupienie tej spółki, a potem jej odsprzedanie. Traktujemy to raczej jako połączenie dwóch komplementarnych podmiotów. Przejęcie firmy wytwarzającej potrzebny nam surowiec oznacza zwiększenie kontroli nad łańcuchem produkcji – od pozyskania celulozy przez produkcję papieru i jego sprzedaż do klienta końcowego.

W Szwecji też pojawiły się głosy, że cena jest zbyt niska.

Część inwestorów finansowych ma problem z zaakceptowaniem warunków transakcji, bo kupowali walory rok czy dwa lata, płacąc od 5 do 8 SEK, a w tej chwili papiery warte są 2 SEK. My oferujemy 2,3 SEK. Tak samo jest z drobnymi akcjonariuszami, niektórzy z nich mają akcje Rottnerosa od 20 lat, przy czym warte są one dziś ok. 10 proc. ceny przez nich płaconej przed laty. Tłumaczę im, że nie namawiam ich do realizacji straty, tylko do wspólnego odbudowania wartości obu spółek, które są dziś mocno niedowartościowane. Oni po prostu zamieniają jeden papier na drugi z dużą szansą, że jego wartość wzrośnie.

Czy odbierają to jak wrogie przejęcie?

Nie ma takich głosów, bo obie firmy mają jednego, dominującego akcjonariusza. Raczej pojawiają się opinie wyrażające zdziwienie, że do tej pory do tego połączenia nie doszło. Bo było to oczekiwane od wielu lat.

Jak ma wzrosnąć wartość rynkowa spółek i w jakiej perspektywie będzie to możliwe?

Dzisiaj Arctic Paper jest wyceniany na ok. 300 mln zł, a wartość giełdowa Rottnerosa to ok. 300 mln SEK. Uważam, że po połączeniu kapitalizacja powinna być co najmniej dwa razy większa niż teraz. Myślę, że dojście do tego poziomu będzie możliwe maksymalnie za 2–3 lata.

Jak to osiągniecie?

Głównie dzięki wyeliminowaniu nieefektywności. Rottneros jest relatywnie małą spółką, posiadającą dziś dwie fabryki, firmą, która kończy trudny okres restrukturyzacji. Jeśli odliczymy zdarzenia jednorazowe wynikające z odpisów z tytułu utraty wartości aktywów, to okazuje się, że jest to dobra spółka, a minus na poziomie netto wynika właśnie z tych przeszacowań.

Nasze działania po przejęciu kontroli operacyjnej będą polegały na tym, by z czterech podmiotów produkcyjnych w Szwecji stworzyć jedną organizację zarządzaną przez jedną osobę, posiadającą wspólny dział finansów, HR, zaopatrzenia, IT. Dzięki konsolidacji aktywów możemy w istotny sposób ograniczyć funkcje pomocnicze, co wraz z oszczędnościami w kosztach transportu, kapitale pracującym przyniesie 39 mln zł oszczędności rocznie.

Nie obędzie się bez optymalizacji zatrudnienia, ale ich skalę będzie można oszacować, kiedy przejmiemy kontrolę nad biznesem i ocenimy, gdzie są najlepsze kompetencje w poszczególnych zakresach.

GPW głównym rynkiem

Urząd Swedish Financial Security Authority – będący odpowiednikiem polskiej Komisji Nadzoru Finansowego – zatwierdził dokument ofertowy Arctic Paper. Producent papieru ogłosił 7 listopada wezwanie na papiery szwedzkiej celulozowni Rottneros, skierowane do akcjonariuszy tej spółki. Jest to kolejny wymóg formalny w związku z wezwaniem, po warunkowym dopuszczeniu akcji grupy do notowań na Nasdaq OMX w Sztokholmie, uzyskanym 19 listopada.

Zapisy na sprzedaż akcji celulozowni lub ich zamianę na akcje Arctica zakończą się 12 grudnia. Rozliczenie transakcji i pierwsze notowanie akcji na sztokholmskim parkiecie planowane jest na 20 grudnia. GPW pozostanie podstawowym rynkiem spółki.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych