Taka sytuacja była możliwa dzięki splotowi kilku sprzyjających okoliczności, wśród których na pierwszych miejscach należy wymienić napływ do Polski unijnych pieniędzy przeznaczonych na inwestycje infrastrukturalne oraz przygotowania do organizacji w naszym kraju Euro 2012. Choć środki unijne wciąż są i będą wykorzystywane do finansowania inwestycji w naszym kraju, a niektóre projekty, których nie udało się zakończyć przed Euro, nadal są realizowane, to oddziaływanie tych bodźców jest obecnie znacznie słabsze. Ponadto pojawiły się nowe czynniki, które tym razem negatywnie wpływają na sytuację w budownictwie. Chodzi przede wszystkim o osłabienie koniunktury makroekonomicznej w Polsce oraz problemy wewnątrz samej branży budowlanej związane z bankructwami dużych przedsiębiorstw i wynikającymi z tego kłopotami finansowymi wielu mniejszych podwykonawców.

Nie ulega wątpliwości, że popyt na usługi budowlano-montażowe będzie w przyszłym roku znacznie mniejszy niż w latach poprzednich, przede wszystkim za sprawą mniejszej aktywności w budownictwie drogowym, o czym przekonuje mała liczba inwestycji zakontraktowanych na przyszły rok. Nie ma też co liczyć na ożywienie w budownictwie mieszkaniowym – liczba mieszkań w budowie oraz liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia, były w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku około 5 proc. mniejsze niż w tym samym okresie roku poprzedniego. Oba wymienione wskaźniki, które mogą być traktowane jako wyprzedzające barometry koniunktury w „mieszkaniówce", nie nastrajają w tej chwili optymistycznie. Tym bardziej że w nadchodzących czasie nie należy liczyć na poprawę sytuacji dochodowej ewentualnych nabywców mieszkań i raczej niewiele tu zmieni nowy rządowy program mieszkaniowy dla młodych ludzi.

Branża budowlana wiąże obecnie nadzieje przede wszystkim z inwestycjami na kolei i w energetyce. Inwestycje kolejowe były w ostatnim czasie odsunięte nieco na drugi plan, ale w latach 2013–2015, zgodnie z zapowiedziami ministra Nowaka, będzie modernizowanych około 1300 km linii kolejowych rocznie. Na ten cel przeznaczone ma być ponad 26?mld złotych, a dodatkowy miliard na remonty dworców. Obecnie nie jest jednak do końca jasne, jakie będą źródła finansowania tych?ambitnych zamierzeń, a w związku z tym nie wiadomo także, czy finansowanie inwestycji w zamierzonej skali będzie w ogóle możliwe. Należy się więc liczyć z tym, że, jak to zwykle bywa z tego typu zapowiedziami, zostaną one zrealizowane tylko częściowo.

Drugim obszarem, gdzie potrzeby inwestycyjne są ogromne, jest energetyka – według szacunków ekspertów, ich wartość może przekraczać 200 mld złotych. Trudno jednak oczekiwać, aby inwestycje w tej skali rzeczywiście zostały zrealizowane w polskiej energetyce w ciągu najbliższych lat, tym bardziej że powstające projekty są na razie we wstępnej fazie. Oznacza to, że energetyka ma szansę zastąpić infrastrukturę w roli motoru napędowego dla budownictwa najwcześniej za kilka lat.

Rok 2013, a najpewniej także 2014, będą więc dla firm budowlanych bardzo trudne. Ograniczony popyt zaostrzy tylko, i tak już natężoną, konkurencję w sektorze budowlanym, a to będzie skutkowało koniecznością dalszego obniżania marż. Dla wielu, szczególnie mniejszych firm budowlanych, które już teraz działają na granicy opłacalności, może to się okazać wyzwaniem ponad siły i w najlepszym przypadku będzie oznaczało konieczność zwalniania pracowników. Dodatkowo, firmy budowlane będą musiały prawdopodobnie zmierzyć się także z niekorzystnymi dla nich zmianami przepisów dotyczących zamówień publicznych, które znacznie osłabiają pozycję wykonawców w stosunku do inwestorów.