W Hiszpanii trzy miesięczny zakaz handlu pożyczonymi akcjami dotyczy wszystkich notowanych spółek i został wprowadzony niecałe pół roku po wygaśnięciu poprzedniego zakazu. We Włoszech zakaz jest bardziej selektywny i dotyczy 29 spółek – banków i ubezpieczycieli i będzie trwał do płowy września.
Z tej okazji Man Investments, międzynarodowa firma zarządzająca funduszami zwraca uwagę, że tego typu zakazy w przeszłości nie doprowadzały do osiągnięcia pożądanych efektów – ograniczenia spadku kursów akcji – i dodatkowo szkodziły rynkom.
„W przypadku wprowadzania takich zakazów początkowa reakcja rynków jest pozytywna. Wystarczy sobie jednak przypomnieć co działo się dokładnie rok temu, kiedy wiele europejskich krajów wprowadziło zakazy krótkiej sprzedaży. Obroty akcjami banków objętych zakazem w sierpniu 2011 r. w szybkim tempie spadły o 25 proc." możemy przeczytać w komunikacie Mana do klientów.
Sięgając jeszcze dalej wstecz, do kryzysu z 2008 r. widać, że stopy zwrotu z akcji objętych ograniczeniami krótkiej sprzedaży w USA, były minimalnie lepsze – jedynie o parę pkt. proc., niż ze spółek, których takie obostrzenia nie dotyczyły.
Man ma oczywiście swój interes w przedstawieniu takich statystyk. Uspokaja inwestorów, którzy powierzyli swoje pieniądze funduszom opartym o strategie GLG European Long Short i AHL umożliwiające zarabianie na spadkach.