Umiesz liczyć? Licz na siebie!

Eksperci emerytalni od dawna powtarzają: Polacy muszą podejmować indywidualne działania, ponieważ państwo już niebawem może nie być w stanie zrównoważyć ciągle zwiększającego się deficytu emerytalnego.

Aktualizacja: 18.02.2017 13:28 Publikacja: 19.05.2012 06:00

Marcin Żuk, dyrektor ds. projektów sprzedażowych, Metlife Amplico

Marcin Żuk, dyrektor ds. projektów sprzedażowych, Metlife Amplico

Foto: Archiwum

Pierwszy filar ugina się pod ciężarem problemów demograficznych (a sytuacja będzie się drastycznie pogarszać z roku na rok), drugi filar zaś został niemal zmarginalizowany na skutek ubiegłorocznego zmniejszenia składki z 7,3 proc. do 2,3 proc. wynagrodzenia brutto. Na dodatek w dalszym ciągu, i to pomimo upływu 13 lat od startu reformy emerytalnej, nie ma żadnych regulacji dotyczących wypłaty świadczeń drugofilarowych, więc tak naprawdę nie wiadomo, jakie będą dalsze losy kapitałowej części systemu.

Dziś, po tym jak napięcie związane z sejmowymi decyzjami o przedłużeniu i zrównaniu wieku emerytalnego zaczyna powoli opadać, przesłanie emerytalne do Polaków jest jasne: kto tylko może, powinien dodatkowo oszczędzać, gdyż tylko w ten sposób będzie w stanie uniknąć lub przynajmniej nieco zmniejszyć skutki zderzenia z bolesną emerytalną rzeczywistością, która nas z pewnością czeka. Obywatele powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że zdanie profesora Marka Góry: „Z systemu emerytalnego otrzymamy tyle, ile do niego wpłaciliśmy plus należny procent", nie jest jedynie cytatem naukowca, ale jest ekonomiczną prawdą. Mała składka oznacza małą emeryturę, większa składka oznacza trochę większą emeryturę, a brak składki... to nie problem systemu emerytalnego, a systemu opieki społecznej, z którego dobrodziejstw z pewnością nikt z nas raczej nie chciałby skorzystać.

Nie ma alternatywy dla indywidualnych działań, gdyż dane demograficzne są nieubłagane. Jeszcze w 1990 r. średnia długość życia kobiet po przejściu na emeryturę wynosiła 19,96 roku, a mężczyzn 12,42. 20 lat później, czyli w 2010 r., było to już 23,47 i 15,06. Jednocześnie według prognoz w 2040 r. ten parametr wyniesie 25,49 i 17,27. Powyższe oznacza, że stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do pensji, spadnie z obecnych 70 proc. do nie więcej niż 40 proc. Pytanie do przyszłego emeryta jest więc proste: czy 40 proc. twoich (czyich? twoich!) dochodów pokryje 100 proc. twoich potrzeb? I każdy z ręką na sercu powinien je sobie zadać i oczywiście na nie odpowiedzieć.

I nie w trosce o budżet państwa, a o budżet swój i swojej rodziny.

Dodatkowym zagrożeniem dla naszych przyszłych emerytur jest brak płynności systemu emerytalnego. Z 19,52 proc. składki emerytalnej, aż 17,22 proc. trafia do ZUS, czyli jest przekazywane na potrzeby bieżącej wypłaty świadczeń. Zaledwie 2,30 proc. (czyli niecałe  12?proc. składki!) jest gromadzone w OFE, czyli ma pokrycie w realnych papierach wartościowych. Skoro zatem 88 proc. mojej emerytury nie ma dziś pokrycia, to wniosek nasuwa się?sam – wysokość przyszłej emerytury będzie zależeć przede wszystkim od wysokości oszczędności zgromadzonych w III filarze! Niestety, Polacy zdają się tym niewiele przejmować. Na pytanie „Czy oszczędza pan (i) na emeryturę" zadane przez Pentor w listopadzie 2011 r., aż 80 proc. odpowiedziało, że nie, a zaledwie 14 proc., że tak (martwi trochę parametr 6?proc. osób, które odpowiedziały: „nie wiem/trudno powiedzieć"). I marnym pocieszeniem jest fakt, że rok wcześniej parametry wynosiły 86 proc. i  11?proc. (oraz 3 proc.). Proporcje powinny być przecież dokładnie odwrotne.

Czas, aby proces oszczędzania rozpocząć, zawsze jest dobry, choć taka decyzja nigdy nie przychodzi łatwo. Dane finansowe wyraźnie pokazują, że pomimo bieżących wahań giełdowych wieloletni trend jest wzrostowy. Bez względu na to, kiedy rozpoczniemy oszczędzanie, nasze wpłaty w perspektywie kilkunastu lat zbudują kapitał, który może zabezpieczyć emerytalne potrzeby. Stopa zwrotu jest oczywiście ważna, ale znacznie ważniejszy jest sam fakt rozpoczęcia emerytalnego wyścigu. Jako aktywny maratończyk wiem, że nawet pomimo przygotowań, tak naprawdę do końca nie jestem pewny, w jakim czasie i w jakiej formie pojawię się na finiszu. Może nawet biegu nie ukończę. Wiem jednak na pewno, że aby dotrzeć do mety, trzeba ruszyć na trasę!

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek