Indeks dwudziestu największych spółek warszawskiej giełdy zamknął dzień na poziomie 2317,1 pkt – 0,1 proc. niższym niż we wtorek. Choć w ciągu dnia WIG20 przekraczał już 2330 pkt, ostatecznie jednak pod koniec sesji przeważyli sprzedający. Obroty były wysokie i sięgnęły 1,2 mld zł.

Jeszcze do godzin popołudniowych wydawało się, że dzień na rynkach będzie udany. Giełdom pomagała m.in. informacja, że Europejski Bank Centralny pożyczył bankom 530 mld euro. Dodatkowo nowe dane o wzroście PKB w IV kwartale pokazały, że amerykańska gospodarka rozwijała się w końcówce 2011 r. w tempie 3 proc. rok do rok, szybciej niż mówiły wstępne szacunki (2,8 proc.).

W ostatnich godzinach handlu okazało się, że szef amerykańskiej rezerwy federalnej Ben Bernanke ostrzegł w Kongresie USA przed presją inflacyjną wywołaną stymulacyjnymi akcjami Fed. Rynki odczytały to jako sygnał, że nie ma co już liczyć na bezkrytyczne pompowanie pieniędzy na rynek przez amerykańskie władze. W efekcie po dwóch godzinach handlu indeksy za oceanem traciły około 0,3 proc., po otwarciu jeszcze na zielono. Paneuropejski indeks Europe Stoxx 600 zamknął dzień na poziomie 264,3 pkt  (praktycznie bez zmian wobec wtorku) – choć zyskiwał już 0,8 proc.

Część analityków wskazywała że środa może być czasem na realizację zysków po zwyżkach indeksów po tym, jak fundusze zamykać będą zyskowne pozycje na koniec miesiąca (Nasdaq pozostaje na poziomie najwyższym od grudnia 2000 r., S&P – od czerwca 2008 r.).

Na warszawskiej giełdzie najchętniej handlowano walorami KGHM (247,5 mln zł obrotów przy wzroście kursu o 0,6 proc.). Najwięcej (bo 9,7 proc.) zyskały akcje Polskiej Grupy Odlewniczej. Największe straty stały się udziałem akcjonariuszy CEDC (spadek o 23 proc.) po tym, jak producent alkoholi pokazał słabe dane za IV kwartał.