Jeszcze w połowie roku wydawało się, że akcje windykacyjnego Kruka są na najlepszej drodze do tego, aby trwale wrócić na ścieżkę wzrostu. W połowie lipca sytuacja jednak zaczęła się psuć, ale prawdziwym zimnym prysznicem dla inwestorów był piątek. Akcje windykatora traciły w ciągu dnia ponad 10 proc., a wszystko to po publikacji wyników za II kwartał.
Gorzej już było?
Lider rynku w II kwartale zanotował 69,1 mln zł zysku netto. W analogicznym okresie rok wcześniej było to 98,6 mln zł. W całym I półroczu spółka wypracowała 167 mln zł zysku, podczas gdy w I połowie 2018 r. Kruk był 189,3 mln zł na plusie.
Słabsze wyniki w ostatnich miesiącach to efekt splotu niekorzystnych zdarzeń. Kruk dokonał aktualizacji wartości portfeli wierzytelności. Na Słowacji odpis wyniósł 19 mln zł i miał związek z działalnością Narodowego Banku Słowacji i jego zaleceniami pokontrolnymi, które doprowadziły do wstrzymania windykacji spraw nabytych przez Kruka od Providenta. Odpisy aktualizacyjne dokonane zostały również na portfelach w Rumunii (wierzytelności korporacyjne) oraz we Włoszech i Hiszpanii. Przedstawiciele Kruka są jednak przekonani, że jeśli chodzi o ten aspekt, to najgorsze mają już za sobą. – Nie widzimy istotnych zagrożeń w II połowie roku – mówi prezes Kruka Piotr Krupa.
Przedstawiciele windykatora wierzą, że jest on w stanie wrócić na ścieżkę wzrostu. Wciąż duże nadzieje związane są chociażby z rynkiem włoskim, który do tej pory w ocenie analityków jest rozczarowaniem.
– Bieżące spłaty z kilku starszych portfeli szły gorzej, ale dalej widzimy potencjał w tym rynku. Jesteśmy coraz sprawniejsi w sądach, co daje potencjał do istotnego wzrostu spłat i wyników w kolejnych kwartałach. Niewykluczone także, że wrócimy do inwestycji na tym rynku w II półroczu – wskazuje Michał Zasępa z zarządu Kruka.