Posłowie zajęli się GetBackiem

Wtorkowe posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych nie przyniosło przełomu. Komisji śledczej na razie raczej nie będzie. Przedstawiciele KNF odpierali zarzuty, że urząd zadziałał zbyt późno i nie uchronił inwestorów.

Publikacja: 06.06.2018 05:00

Marcin Pachucki, zastępca przewodniczącego KNF, wyjaśniał, że rola nadzoru wobec emitentów jest ogra

Marcin Pachucki, zastępca przewodniczącego KNF, wyjaśniał, że rola nadzoru wobec emitentów jest ograniczona.

Foto: Archiwum

Posłowie opozycji zadawali sporo pytań dotyczących roli Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie GetBacku, który od kwietnia jest niewypłacalny.

Jaka rola KNF

Paulina Hening-Kloska, posłanka Nowoczesnej, argumentowała, że konieczne jest wyjaśnienie okoliczności, w których doszło do problemów spółki. – Działa ona przecież na rynku regulowanym i jej problemy dotyczą kilku tysięcy inwestorów indywidualnych. KNF akceptowała prospekty emisyjne akcji i obligacji GetBacku, firma była badana przez audytora, nikt nie wskazywał na ryzyko braku kontynuacji działalności. Uwiarygadniał firmę także fakt, że w sprzedaż instrumentów spółki zaangażowane były podmioty nadzorowane przez KNF – mówiła Hening-Kloska.

Izabela Leszczyna, posłanka PO, informowała, że w grudniu 2017 r. KNF analizowała sytuację finansową spółki. Jej zdaniem nadzór lekceważył informacje o szybko rosnącym zadłużeniu windykatora. – Dlaczego KNF zatwierdziła prospekt, bo z niego wprost wynika, że GetBack funkcjonuje jak piramida finansowa. Spółka informowała, że „celem pozyskania środków z emisji jest spłata obecnych zobowiązań" – twierdzi posłanka PO. Jej zdaniem dziwne jest stwierdzenie, że KNF nie zareagowała w porę, bo „nie może ingerować w model biznesowy spółki", skoro sporą część bieżącej działalności GetBack finansował z długu. – Pomimo informacji z raportu za III kwartał o ujemnych przepływach na działalności operacyjnej i inwestycyjnej na 760 mln zł, KNF nie zidentyfikowała zagrożeń nieregulowania przez firmę zobowiązań obligacyjnych, a cztery miesiące później spółka jest zagrożona upadłością. Brak działań KNF pozwolił się spółce zadłużać. Z nowych emisji od końca grudnia do początku kwietnia pozyskała ponad 580 mln zł – dodała.

Na te zarzuty odpowiadał Marcin Pachucki, zastępca przewodniczącego KNF. – Wyjaśnijmy, jaka jest rola KNF w zakresie nadzorowania emitentów. To przede wszystkim dbanie o transparentność, o to, aby wszystkie informacje niezbędne dla inwestorów były przekazywane. To główna rola KNF. Temu służy najpierw zatwierdzenie prospektu, a później weryfikowanie, czy emitent odpowiednio wypełnia obowiązki informacyjne. Żaden przepis nie daje KNF podstaw do badania modelu biznesowego i sposobu działania firmy czy wydawania rekomendacji lub zakazów zadłużania się. To nie jest nasza rola – mówił.

Odniósł się do zarzutów dotyczących zatwierdzania prospektów. – Padło zdanie, że KNF pośpieszyła się z zatwierdzeniem. Prospekt obligacji był zatwierdzony w pięć miesięcy, zaś akcji – bo firma była już znana KNF – w dwa i pół miesiąca. Do obligacyjnego zgłosiliśmy 185 uwag w zakresie czynników ryzyka, głównie dotyczących prowadzenia biznesu, to zwiększyło wartość informacyjną prospektu dla obligatariuszy. W prospekcie dotyczącym akcji zgłosiliśmy ponad 130 uwag dzięki drobiazgowej analizie sprawozdań – zaznaczał Pachucki, przypominając, że audytor nie miał zastrzeżeń do raportów GetBacku za lata 2014, 2015 i 2016 oraz I kwartał 2017 r.

Prospekty były OK?

Jego zdaniem weryfikacja prospektu przez KNF była prawidłowa. – Wiadomo było dla czytających prospekt i raporty GetBacku, że zadłużenie firmy rosło, bo szybko się rozwijała, kupując portfele wierzytelności. To, że przepływy z działalności operacyjnej i inwestycyjnej były ujemne, wynikało z modelu firmy – najpierw wydawała pieniądze na wierzytelności, finansując się na rynku emisją obligacji. Taki jest model działania windykatorów – najpierw się wydaje pieniądze jednorazowo na portfele, a później systematycznie następują spłaty. Inwestorzy zdawali sobie z tego sprawę – przekonywał.

Wcześniej padło wiele zarzutów wobec modelu zatwierdzania prospektu finansowego. – KNF działa na podstawie prawa i przepisy regulują jej możliwości. To, że spółka ma duże zadłużenie, nie może być podstawą do odmowy zatwierdzenia prospektu. Gdyby firma podała wszystkie informacje do publicznej wiadomości, a KNF odmówiła zatwierdzenia prospektu, naruszyłaby przepisy. Nie było podstawy w przypadku GetBacku do odmowy zatwierdzenia prospektu. Można by uznać hipotetycznie, że taki fakt by nastąpił, gdyby emitent zawarł fałszywe informacje w prospekcie lub nie ujawnił wszystkich informacji niezbędnych dla podjęcia odpowiedniej decyzji. To też automatycznie oznaczałoby konieczność złożenia wniosku do prokuratury o podejrzenie popełnienie przestępstwa – dodał zastępca szefa KNF.

– Sugeruję, aby PO i Nowoczesna nie szyły z tej sprawy afery politycznej, bo wnioski płynące z postępowania mogą im się bardzo nie spodobać. To przecież banki sprzedawały, a nie SKOK-i, portfele wierzytelności do GetBacku, osoby związane bardziej z PO niż z PiS były związane z tą firmą. Rola banków i audytora w tej sprawie jest nie do końca ustalona – mówił Janusz Szewczak, poseł PiS, zastępca przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych.

Wierzytelności
Windykacja dalej zarobić. Kruk z rekordowymi wynikami
Wierzytelności
Afera GetBack. Co kryje Biała Księga?
Wierzytelności
Kruk wciąż zwiększa odzyski
Wierzytelności
Prezes Capitei będzie miał jeszcze więcej do powiedzenia w spółce
Wierzytelności
Best wygrywa w sądzie z Kredyt Inkaso
Wierzytelności
Best wygrywa z Kredyt Inkaso