DNLD Holdings, główny akcjonariusz GetBacku mający 60 proc. kapitału tej windykacyjnej spółki, zażądał dzisiaj umieszczenia w porządku obrad NWZ (zwołanego na 22 maja) projektu uchwał rozszerzającego kompetencje rady nadzorczej.
Spóźniona reakcja?
DNLD Holdings, czyli konsorcjum funduszy private equity z Abrisem na czele, chce, aby do kompetencji rady nadzorczej dopisać m. in. udzielanie zgody na zaproponowany przez zarząd limit zadłużenia oraz udzielanie zgody na zwiększenie kwoty zadłużenia na poziomie grupy o co najmniej 30 mln zł w jednej transakcji lub w ramach dwóch lub więcej transakcji przeprowadzonych w ciągu 30 dni. Projekt zakłada również, że rada nadzorcza będzie udzielać zgody na kupno przez spółkę portfela wierzytelności, którego cena nabycia przekracza 10 mln zł, a także na zakup portfela (niezależnie od ceny nabycia), jeżeli łączna wartość cen nabycia w okresie trzech poprzedzających miesięcy przekroczyła 100 mln zł.
Wygląda na to, że główny właściciel windykacyjnej spółki, która ma problemy z płynnością, zorientował się, że zupełnie wymknęła mu się kontrola nad jej bilansem i tempem rozwoju. Dopiero dzięki Komisji Nadzoru Finansowego ujawniła, że na koniec marca wartość wyemitowanych przez GetBack obligacji wynosiła prawie 2,6 mld zł, czyli przez zaledwie sześć miesięcy urosła aż o połowę. Rynek, czyli inwestorzy, ale też analitycy i agencje ratingowe, nie mieli o tym pojęcia, bo były to oferty prywatne (często na niekorzystnych dla firmy warunkach) i spółka nie publikowała raportów bieżących w sprawie np. wzrostu zadłużenia, naruszenia kowenantów czy wreszcie informujących o ryzyku utraty płynności finansowej.
Co gorsza, wygląda także na to, że nie miała o tym pojęcia nawet rada nadzorcza GetBacku, skoro główny akcjonariusz dopuścił do takich problemów finansowych i nie reagował na gigantyczny wzrost długu oraz zbyt szybki rozwój. Pośrednio przyznał to sam Kenneth Maynard, przewodniczący rady nadzorczej, który w połowie kwietnia został delegowany do kierowania pracami zarządu po tym jak odwołano prezesa Konrada Kąkolewskiego. - Potrzebuję kilku tygodni, by przyjrzeć się firmie i do tego czasu trudno mi wygłaszać szczegółowe oświadczenia. Jestem od kilku godzin w zarządzie i jest na to za wcześnie – mówił w połowie kwietnia, zaraz po decyzji o delegowaniu, Maynard.
W połowie ubiegłego tygodnia zaległości GetBacku wobec obligatariuszy wynosiły już 91,6 mln zł, z czego 88,3 mln zł dotyczy wartości niewykupionych obligacji a 3,3 mln zł niezapłaconych odsetek (dotyczyło to 24 serii obligacji). Dziś pojawiły się informacje – jak podaje serwis Obligacje.pl – że spółka nie wypłaciła kolejnych odsetek – tym razem od publicznie emitowanych czterech serii na podstawie prospektu. Należne odsetki są warte 0,77 mln zł (wartość nominalna tych emisji to 59,8 mln zł). Wczoraj pojawiła się informacja, że Abris może pożyczyć GetBackowi do 25 mln euro, ale tylko na pewnych warunkach.
