Nie są to obawy na wyrost. W tym roku zarejestrowano już 40 nowych PPE, a kolejne wnioski płyną do KNF szerokim strumieniem.

Jak dowiedział się „Parkiet", ze strony autorów projektu ustawy o PPK płynęły w czasie konferencji uzgodnieniowej sygnały, że dojdzie do zaostrzenia warunków skorzystania ze zwolnienia z obowiązku tworzenia PPK przez pracodawców prowadzących PPE tak, aby nie wystarczało wyłącznie posiadanie PPE ze składką podstawową 3,5 proc. Rząd myśli o wprowadzeniu kolejnego kryterium, np. zakładającego określoną procentowo liczbę uczestników. Ma to zabezpieczać przed pustymi rachunkami.

Ma być też wyznaczony termin, do którego będzie można rejestrować PPE, żeby nie mieć obowiązku tworzenia PPK. Prawdopodobnie znaczenie będzie miało to, kiedy danego pracodawcę zacznie obowiązywać wymóg zaoferowania PPK. W tym wariancie firma, która zatrudnia powyżej 250 osób, będzie mogła założyć PPE do końca tego roku. – Prawdopodobnie nie będzie również możliwości zastąpienia istniejącego PPK przez PPE, gdyż autorzy projektu wykluczają możliwość dokonania wypłaty transferowej z PPK do PPE między innymi ze względu na kwestię dopłat z Funduszu Pracy, które przysługują członkom PPK, ale nie PPE – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Pracodawców RP.

Pojawił się pomysł płacenia związkom zawodowym za edukowanie o PPK w miejscach pracy. Jest to rozwiązanie kontrowersyjne, tym bardziej że związki podchodzą do PPK z umiarkowanym entuzjazmem.

– Uważam, że to jest nieuczciwe – mówi dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego. – Jeśli ktoś ma zapłacić komuś za coś, co ten ma robić, bo nie jest przekonany, ale za to mu płacą, to jest to nieakceptowane. Ale mi się w głowie nie mieści, żeby w taki sposób „kupować" poparcie dla ustawy – dodaje Wojewódka.