Najbardziej zagraża paraliż gospodarki

Największe obawy branży wiążą się z mocnym spowolnieniem koniunktury w Polsce i na świecie, a w konsekwencji spadkiem wymiany handlowej, do czego już przyczynia się pandemia koronawirusa.

Publikacja: 10.04.2020 15:00

Foto: GG Parkiet

Jednym z sektorów gospodarki, na który duże piętno już odciska obecna sytuacja, jest szeroko rozumiana branża transportu, spedycji i logistyki. – Koronawirus z pewnością będzie miał duży wpływ na światową koniunkturę gospodarczą, a może nawet spowoduje recesję gospodarczą, czego przejawem jest m.in. zamykanie fabryk w różnych częściach świata i przerwanie łańcuchów dostaw. To wpłynęło na globalny spadek przewozów towarów i zapewne jeszcze w II kwartale ta sytuacja się utrzyma – mówi Czesław Warsewicz, prezes PKP Cargo. Jego zdaniem dopiero w II półroczu można się spodziewać stopniowego odrabiania strat przez gospodarkę, ale powrót do stanu sprzed kryzysu potrwa jeszcze wiele miesięcy. W tej sytuacji za największe zagrożenie uznaje ewentualne, zbyt długie wychodzenie gospodarki z kryzysu.

– W trudniejszej sytuacji są przewoźnicy drogowi, gdyż wiele państw wprowadziło ograniczenia dla ruchu ciężarówek. W przypadku kolei te obostrzenia są mniejsze i to stanowi szansę akurat dla naszej branży, gdyż część ładunków wysyłanych ciężarówkami trafia teraz na tory – twierdzi Warsewicz. Nie wyklucza, że polski sektor transportowy wyjdzie szybciej z kryzysu niż w innych państwach europejskich, gdyż Polska leży na skrzyżowaniu międzynarodowych szlaków handlowych, na których ruch towarowy powinien szybciej się rozwijać niż na szlakach peryferyjnych.

Obecnie PKP Cargo realizuje przewozy bez przeszkód. – Wprowadziliśmy procedury bezpieczeństwa, aby utrzymać ciągłość pracy przewozowej i na razie nie widzimy zagrożeń dla realizowania usług dla naszych klientów. Poziom przewozów utrzymuje się na poziomie porównywalnym sprzed epidemii koronawirusa w Polsce, ale też nie widzimy dynamiki wzrostu przewozów – informuje Warsewicz. Obecnie nie widzi zagrożeń, które groziłyby wstrzymaniem prowadzonej działalności w którejkolwiek ze spółek należących do grupy.

Zyskują przewozy morskie

Konrad Hernik, prezes OT Logistics, przyznaje, że pandemia paraliżuje znaczną część gospodarki zarówno krajowej, jak i światowej. – Jej pochodną będzie oczywiście także zmniejszenie zapotrzebowania na część usług logistycznych. Zamierający chwilowo przemysł nie będzie zlecał transportu swoich produktów, a np. firmy handlowe, nie mogąc prowadzić normalnej sprzedaży, wstrzymają dostawy towarów – mówi Hernik. Jego zdaniem odbije się to na kondycji przewoźników, głównie drogowych, i częściowo kolejowych. Co więcej, im dłużej będzie trwał taki stan, tym straty będą większe, a za kilka miesięcy być może już nieodwracalne.

Nie zmienia to faktu, że zarówno w Polsce, jak i w innych krajach będzie funkcjonowała gospodarka i zapotrzebowanie na transport – ale w ograniczonym zakresie. – Pewnie przypłynie np. mniej transportów aut z USA czy towarów z Chin, ale towary masowe czy drobnicowe nie powinny na tym istotnie ucierpieć. Co więcej, w wyniku zakłóceń w transporcie drogowym mamy już potwierdzone u klientów zwiększenie transportów morskich – informuje Hernik. Dodaje, że dla grupy OT Logistics sytuacja związana z koronawirusem nie jest aż tak negatywna jak dla innych branż. Firma nie widzi na razie też istotnych dla niej zagrożeń. Paradoksalnie przeładunki morskie realizuje nawet powyżej pierwotnych planów. Rośnie też liczba transportowanych z Dalekiego Wschodu kontenerów. Gorzej wygląda sytuacja w przewozach kolejowych, gdzie np. zamykane zakłady przemysłowe obniżają skalę zlecanych usług. Tylko w tym biznesie OT Logistics zredukowało zatrudnienie. Jego udział w całości prowadzonej działalności jest jednak niewielki.

– Skoncentrowanie podstawowego biznesu grupy OT Logistics na operacjach portowych i spedycyjnych oraz obsłudze związanego z tym łańcucha logistycznego zapewnia względnie stabilne perspektywy w zakresie powtarzalności i możliwości rozwoju biznesu. Dość spokojnie patrzymy więc w przyszłość, upatrując jednak możliwości rozwojowych – twierdzi Hernik. Zakłada, że morska droga transportowa będzie nadal zyskiwała na znaczeniu, przynosząc możliwości zwiększenia sprzedaży.

Spośród giełdowych spółek działalność typowo transportową, bo polegającą na realizowaniu przewozów drogowych paliw, płynnych surowców chemicznych i spożywczych oraz mas bitumicznych, prowadzi grupa Trans Polonia. – Na bieżąco monitorujemy sytuację w Polsce i w Europie wywołaną Covid-19. Obecnie jego wpływ na działalność grupy Trans Polonia nie jest na tyle istotny, aby miał wpływ na jej płynność i perspektywy – mówi Krzysztof Luks, wiceprezes spółki. Dodaje, że firma realizuje zakładane zadania biznesowe. Jednocześnie nie wyklucza zmiany aktualnego stanu wraz z możliwym spowolnieniem gospodarczym. Niezależnie od tego mająca miejsce w Trans Polonii dywersyfikacja produktowa i geograficzna oraz posiadane know-how i kompetencje powinny zminimalizować ewentualne skutki pandemii.

Branża nie wstrzymuje działalności

Drugą co do wielkości firmą na rynku kolejowych przewozów towarowych w Polsce, pod względem tzw. pracy przewozowej, jest Lotos Kolej kontrolowana przez Grupę Lotos. Biuro prasowe koncernu zauważa, że wpływ pandemii na przewozy (zwłaszcza międzynarodowe) jest już widoczny w jego transportowej firmie. Jednocześnie Lotos Kolej w sposób ciągły wdraża środki mające zminimalizować skutki koronawirusa. – Podejmowane są działania prewencyjne przygotowujące na każdą ewentualność, tak by nie dopuścić do wstrzymania działalności w jakimkolwiek obszarze funkcjonowania spółki. Opracowano tam schematy działania na wypadek kwarantanny lub wyłączenia jednego z wydziałów lub zakładów – zapewnia biuro prasowe Lotosu. Dodaje, że obecnie trudno o szacunkowe prognozy liczbowe dotyczące ekonomicznych skutków rozprzestrzeniania się pandemii na działalność przewozową. Co więcej, nadal będzie to uwarunkowane skalą rozpowszechniania się pandemii i tym, jak długo utrzyma się zagrożenie epidemiczne w poszczególnych krajach.

Firmę kolejową Pol-Miedź Trans ma w swojej strukturze KGHM. Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelny ds. komunikacji koncernu, zapewnia, że grupa stara się minimalizować wszelkie zagrożenia związane z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Chodzi zwłaszcza o przeciwdziałanie zakażeniom wśród załogi. Na temat pytania dotyczące wpływu pandemii na Pol-Miedź Trans i całą grupę oraz ryzyka wstrzymania w nich działalności jednak nie odpowiada.

Działalność portową prowadzi Grupa Azoty. Obecnie w tym biznesie jest właścicielem bądź współwłaścicielem: BBM Gdynia, Fosforów Gdańsk i portu w Zakładach Chemicznych w Policach. Nawozowy koncern przekonuje, że obecnie nie ma problemów z przeładunkami zarówno dzięki działaniom podejmowanym we własnym zakresie, jak i przy wsparciu i wykorzystaniu innych firm obsługujących nabrzeża w pozostałych portach w Polsce. – Nie rejestrujemy większych problemów ani wąskich gardeł. Oczywiście transport morski ma bezpośredni wpływ na wyniki Grupy Azoty, jednak nie jest to wpływ dominujący – informuje Waldemar Grzegorczyk, rzecznik prasowy spółki. Dodaje, że ze względu na posiadane aktywa i politykę ich optymalnego wykorzystywania, koncern najczęściej korzysta z własnej infrastruktury. Okazjonalnie korzysta też z innych portów m.in. portu w Szczecinie.

Obecnie Grupa Azoty nie obserwuje również istotnych zakłóceń w łańcuchu dostaw surowców i materiałów. – Pojawiające się problemy z dostępnością środków transportu dla towarów na eksport nie wpływają obecnie na naszą działalność. Otrzymujemy też sygnały od krajowych dystrybutorów naszych nawozów o problemach z dostępnością transportu samochodowego – informuje Grzegorczyk.

Transport
OT Logistics zainwestuje i wypłaci dywidendę
Transport
Dzięki portom OT Logistics coraz więcej zarabia
Transport
Giełdowe spółki na projekcie CPK mogą dużo zyskać
Transport
InPost idzie na miliard
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Transport
Mediacje w PKP Cargo
Transport
PKP Cargo trwają mediacje ze związkowcami