Dał na to firmie kilka dni. Termin mija 31 stycznia. Zarząd nie kryje oburzenia.

– Kolej na Kasprowy Wierch działa od ponad 80 lat, czyli dłużej niż sam TPN. Przez cały ten czas nikomu nawet do głowy nie przyszło, by ją likwidować. Nie widzimy powodów do tego, żeby wypełnić żądania, które do nas skierował TPN. Są one bezpodstawne – mówi Janusz Ryś, prezes PKL. Wskazuje równocześnie na absurdalny termin. – Samo zbieranie pozwoleń na jej modernizację zajęło nam 12 lat, można się spodziewać, że gdybyśmy chcieli teraz pozyskiwać pozwolenia na rozbiórkę, zajęłoby to czas liczony w latach, a na pewno nie w dniach – mówi.

W TPN potwierdziliśmy, że takie pismo rzeczywiście zostało wysłane. Stanowisko Tatrzańskiego Parku popiera m.in. starosta tatrzański Piotr Bąk. – Z naszego punktu widzenia żądania TPN są słuszne – mówi. Dodaje, że sytuacja prawna gruntów na Kasprowym Wierchu jest złożona, ale pewne jest, że są one własnością przede wszystkim Skarbu Państwa i PTTK. – Tylko fragmenty są w użytkowaniu wieczystym PKL. Podobnie część obiektów niezbędnych do eksploatacji kolei, w tym budynek górnej stacji na Kasprowym Wierchu, nie należy do PKL. Obiekty i grunty SP niebędące w użytkowaniu wieczystym PKL są wykorzystywane przez ten zagraniczny podmiot bez tytułu prawnego. To samo dotyczy terenu położonego pod trasą kolejki – mówi.

Większościowym akcjonariuszem PKL jest Mid Europa. Planuje upublicznienie tej spółki i wprowadzenie jej akcji na giełdę. Szczegóły oferty nie są znane. Kwestie własnościowe PKL od dłuższego czasu budzą duże emocje. W sprawę zaangażowani są politycy i władze samorządowe.