Janusz Filipiak, Comarch: W biznesie najważniejsi są ludzie, warto w nich inwestować

Janusz Filipiak, z prezesem i wiodącym akcjonariuszem Comarchu o planach spółki i sytuacji w branży rozmawia Katarzyna Kucharczyk.

Publikacja: 26.03.2018 12:00

Ubiegły rok dla branży IT był stosunkowo trudny. Jak dla waszej grupy zapowiada się 2018 r.?

Działamy na rynku już od 25 lat i historia pokazuje, że każdy rok ma swoją specyfikę. 2017 r. był nietypowy. Mocno inwestowaliśmy w kapitał ludzki. Powiększaliśmy również sieć sprzedaży. Świadomie ponosiliśmy koszty rozwoju produktów oraz nowych segmentów, a także rozwijaliśmy działalność na nowych rynkach zagranicznych, głównie w Azji i Ameryce Południowej. W tej sytuacji trudno było jednocześnie koncentrować się na rozwijaniu biznesu w Polsce.

Czy ten rok będzie już spokojniejszy i stanie się to widoczne w wynikach?

Jak najbardziej. Spodziewamy się poprawy wyników z kwartału na kwartał, również w ujęciu rok do roku. Przychody też powinny wyraźnie wzrosnąć.

Branża mocno narzeka na przedłużający się zastój w sektorze zamówień publicznych. Czy wreszcie widać ożywienie?

Rzeczywiście, spowolnienie jest widoczne, ale my sprzedaż w sektorze publicznym w 2017 r. mielimy dobrą. Zresztą ten segment stanowi zaledwie kilka procent naszych przychodów ze względu na to, że mamy dobrze zdywersyfikowany portfel. To właśnie dlatego tak staramy się pozyskiwać zlecenia z innych sektorów i rynków, żeby zminimalizować ryzyko.

W ostatnich miesiącach o Comarchu mówiło się głównie w kontekście waszej wygranej z Asseco Poland w przetargu na utrzymanie systemu informatycznego w ZUS. Jak pan postrzega ten kontrakt i czy jesteście pewni, że będziecie na nim zarabiać?

Zanim tak się stanie, musimy najpierw zainwestować, a pierwsze przychody z tytułu kontraktu pojawią się w przyszłym roku.

Macie przejąć utrzymanie systemu od Asseco Poland w ciągu 12 miesięcy?

Tak zakłada umowa.

Czy musicie zatrudnić dużo nowych osób, żeby obsłużyć ten kontrakt?

Większość z nich już mamy. Spodziewamy się, że będzie potrzeba zatrudnienia kilkunastu nowych osób, ale zważywszy na to, że obecnie w grupie pracuje ich około 5,5 tysiąca, naprawdę nie będzie to dla nas problem. Warto też odnotować, że ten kontrakt jest postrzegany jako bardzo duży tylko przez pryzmat naszego lokalnego rynku. W zestawieniu z innymi umowami, jakie zawieramy na innych rynkach, nie wydaje się już tak ogromny. Warto chociażby wskazać kontrakty ze spółkami z grupy Telefonica, których wartość w skali roku wynosi ponad 25 mln euro (oferta Comarchu na utrzymanie systemu IT w ZUS opiewa na 242 mln zł, umowa jest czteroletnia – red.).

Wspomniał pan o zatrudnianiu nowych osób – to jedna z bolączek branży IT. Wy też odczuwacie dużą presję na wynagrodzenia?

Tak, ale to jest pewnie etap, który trzeba przejść, jeśli patrzy się długofalowo. Firmy innowacyjne muszą budować swoją wartość na ludziach. To właśnie kapitał ludzki jest kluczowy i przedsiębiorstwa, które tego nie zrozumieją, będą na straconej pozycji. Natomiast jeśli chodzi o płace, to np. niektórzy nasi specjaliści w Warszawie zarabiają około 4 tys. euro. To więcej, niż płacimy naszym informatykom we francuskim Grenoble! To wyraźnie pokazuje, że presja płacowa w naszym kraju powinna już słabnąć, bo różnice w poziomach wynagrodzeń w IT w Polsce i innych krajach się zacierają. Mocno dbamy o naszych pracowników. W listopadzie zeszłego roku około 750 osób dostało podwyżki po 2 tys. zł, co łącznie kosztowało firmę około 1,5 mln zł, ale była to inwestycja w przyszłość. W lutym tego roku mieliśmy kolejną falę podwyżek dla kilkuset osób.

Z kolei dla akcjonariuszy istotną kwestią jest dywidenda. Zarząd wcześniej sygnalizował, że spółka może w tym roku wypłacić podobną kwotę jak rok temu (1,5 zł na akcję). Czy w kolejnych latach można się spodziewać utrzymania polityki dywidendowej?

Dzielimy się zyskiem z akcjonariuszami, ale jest za wcześnie, żeby składać deklaracje dotyczące kolejnych lat.

Czy Comarch będzie się rozwijał organicznie, czy rozważacie również przejęcia? Macie na koncie już kilka zakupów.

Naszym priorytetem jest rozwój organiczny, ale nie wykluczamy przejęć, jeśli pojawi się jakaś ciekawa okazja.

Na razie takiej na rynku polskim nie widać?

Nie, widać natomiast, że wiele firm IT ma problemy. Niektóre już wypadły z rynku.

A startupy?

Jest wiele osób z ciekawymi pomysłami, ale bez odpowiedniego zaplecza infrastrukturalnego, skali biznesu i przede wszystkim kapitału ludzkiego nie da się zawojować świata.

Co jest zatem w biznesie najważniejsze?

Ludzie. I dlatego trzeba o nich dbać. Ja działam na rynku od wielu lat i obserwuję dużą zmianę w podejściu do pracy. Kiedy zaczynaliśmy biznes, ludzie byli „żarłoczni" na pracę – rzucali się na nią. Pracowało się po 24 godziny na dobę i nie było to niczym wyjątkowym. Natomiast dziś oczekiwania i podejście pracowników są diametralnie inne. Nie mówię, że to źle. Po prostu jest inaczej – ludzie oczekują przede wszystkim dobrej organizacji w związku ze wzrostem skomplikowania otoczenia biznesowego. I nie chodzi mi tylko o IT. Weźmy na przykład branżę budowlaną – jeśli pracownik widzi porozrzucane narzędzia i bałagan, trudno się spodziewać, żeby zabrał się z ochotą do pracy.

I na koniec chciałam zapytać o kwestię sukcesji. Podobno przygotowuje pan syna do przejęcia biznesu?

To nie jest zmiana, której należy się spodziewać lada moment – jestem jeszcze w dobrej formie (śmiech). Natomiast sukcesja jest rzeczywiście istotną kwestią, bo nawet nasi kontrahenci, którzy podpisują z nami wieloletnie umowy, chcą wiedzieć, jak będzie wyglądała w przyszłości struktura firmy. Tak jak pani wspomniała, wprowadzam stopniowo syna w ten świat, ale nie jest to łatwy kawałek chleba. Trzeba się nieźle naharować i są chwile, kiedy się zastanawiam, czy chcę na taką pracę skazywać swoje dzieci.

CV

Janusz Filipiak jest profesorem doktorem habilitowanym w zakresie nauk technicznych. W 1993 r. założył spółkę Comarch, jest jej prezesem i akcjonariuszem. Autor ponad 100 publikacji i sześciu książek z zakresu teleinformatyki. Prowadził projekty badawcze w USA i Kanadzie. Posiadacz licznych odznaczeń (m.in. Krzyżu Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski). Tegoroczny laureat w kategorii prezes roku nagród Byki i Niedźwiedzie przyznawanych przez „Parkiet".

Grupa się rozrasta

Comarch zadebiutował na giełdzie w 1999 r. Jego kapitalizacja przekracza 1,1 mld zł. Spółka ma na koncie projekty zrealizowane w ponad 60 krajach. Zatrudnia obecnie 5,5 tys. osób. Zdobyła doświadczenie w telekomunikacji, finansach, bankowości i ubezpieczeniach, handlu, administracji publicznej, przemyśle, służbie zdrowia, a także w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Po bardzo dobrych latach 2014–2016, kiedy EBITDA i zysk netto wyniosły odpowiednio 153–178 mln zł i 72–78 mln zł, w roku 2017 wyniki spadły do poziomów z lat 2012–2013. Haitong Bank podkreśla, że stało się tak m.in. ze względu na presję na koszty osobowe i niekorzystny kurs walutowy. Zdaniem analityków w tym roku sytuacja powinna się poprawić. W 2017 r. Comarch kończył inwestycje w rozbudowę infrastruktury. W Łodzi został oddany do użytku budynek biurowy, w Krakowie zakończyła się budowa biurowca SSE7 i hali laboratoryjno-produkcyjnej, a w Lille firma właśnie uruchomiła swoje pierwsze centrum przetwarzania danych we Francji.

Technologie
Woodpecker już na GPW
Technologie
CI Games opowiada o kolejnych premierach
Technologie
CI Games tanieje po wynikach
Technologie
Allegro nadal na fali
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Technologie
Woodpecker przygotowany do przeprowadzki
Technologie
Fabrity chce szybko odbudować masę