Sęga nie odpowiedział na nasze pytania w tej kwestii. Jak powiedziała nam jednak osoba znająca kulisy sprawy, jeśli Sęga odejdzie z UKE, to z własnej woli i z powodów rodzinnych. Nie zakończy też raczej związków z urzędem ostatecznie. Najprawdopodobniej będzie doradzał UKE.

Nie zmienia to faktu, że UKE będzie musiał poszukać następcy dyrektora. To o tyle problematyczne, że w Polsce nie ma wielu specjalistów od częstotliwości. Wśród kandydatów na stanowisko wymieniany był Michał Połzun, dyrektor Departamentu Telekomunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji, ale on sam zaprzecza, jakoby planował zmianę pracy.

Częstotliwości to dziś ważny, jeśli nie najważniejszy element strategii operatorów. Są one często przedmiotem sporów i negocjacji.

Sęga jest związany z urzędem od 2001 r. (zaczynał od pracy dla poprzedników prawnych UKE: URT i URTiP). Zanim w 2004 r. został dyrektorem, był zastępcą szefa departamentu ds. zarządzania częstotliwościami. Jeszcze wcześniej pracował dla Instytutu Łączności we Wrocławiu.

W latach 2001–2006 kierował pracami zespołu przygotowującego stanowisko Polski na Regionalną Konferencję poświęconą telewizji cyfrowej (DVB-T i T-DAB). Brał udział m.in. w pracach Sektora Radiowego Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITUR) oraz Unii Europejskiej. Ma za sobą epizod pracy w roli eksperta ITU w charakterze doradcy Ministerstwa Telekomunikacji Indii.