Inwestor, który zainwestowałby w fundusz akcji tureckich w połowie stycznia – skuszony ubiegłorocznymi, rekordowymi zyskami – rozpocząłby swoją przygodę nad Bosforem na minusie. Zdaniem zarządzających akcjami tureckimi warto jednak uzbroić się w cierpliwość i nie zrażać korektami, bo w perspektywie całego roku akcje tureckie znów powinny dać zarobić.

– Nasz scenariusz bazowy zakłada 15–20 proc. wzrostu ISE100 w 2013 r. Utrzymanie się zainteresowania inwestorów zagranicznych oraz aprecjacja liry tureckiej względem złotego dają nadzieję, że nie będzie problemów z osiągnięciem takich stop zwrotu przez inwestorów z Polski. W przeszłości polskie fundusze inwestujące w Turcji traciły na osłabieniu liry. Teraz może się to odwrócić – mówi Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI, zarządzający funduszem Quercus Turcja (dawniej Quercus Bałkany i Turcja). Zyski nie będą więc tak duże jak w ubiegłym roku, gdy większość funduszy inwestujących w Turcji zarobiła grubo ponad 40 proc. Prawdopodobnie, w dłuższym terminie nie będą też ujemne. – Nie oczekiwałbym ujemnych stóp zwrotu z inwestycji w całym 2013 r. Aby tak było, musiałoby dojść do kataklizmu naturalnego, np. dużego trzęsienia ziemi w Turcji albo kryzysu, na miarę tego, który wywołał upadek Lehman Brothers – mówi Buczak. – Na upadek strefy euro mimo wszystko się nie zanosi – dodaje. Korekta w końcówce stycznia była jego zdaniem spowodowana napływem kapitału spekulacyjnego. – Silny wzrost, który miał miejsce na giełdzie w Stambule w II połowie 2012 r. oraz na początku  2013 r. za bardzo podgrzał atmosferę i sprawił, że na giełdę zaczął płynąć szerokim strumieniem kapitał spekulacyjny krajowy (inwestorzy indywidualni) i zagraniczny (fundusze hedgingowe) – tłumaczy Buczak. Realizacja zysków przez spekulantów przyczyniła się do silnych spadków indeksów. – Same spadki nie wynikały z przełomowych wydarzeń, tylko chwilowego przegrzania koniunktury giełdowej – mówi. Jego zdaniem ta sytuacja bardzo uzdrowiła sytuację. – Między innymi dlatego, że część tych inwestorów szybko nie wróci na giełdę. Korekta przyczyniła się także do spadku wskaźników dla spółek tureckich, np. cena do zysku na 2013 r., który wynosi około 11 – dodaje. Część analityków tłumaczyła wyprzedaż rozczarowaniem po konferencji agencji Moody's, która poinformowała, że w chwili obecnej nie podniesie ratingu Turcji do poziomu inwestycyjnego (na początku listopada ub.r. zrobiła to agencja Fitch) oraz wypowiedziami przedstawiciela tureckiego banku centralnego dotyczącymi kontroli dynamiki wzrostu akcji kredytowej w bankach (celem jest 15-proc. wzrost), aby nie dopuścić do przegrzania gospodarki.

– Sytuacja fundamentalna zarówno tureckiej gospodarki, jak i tamtejszych przedsiębiorstw jest dobra – przekonuje Buczak. Dołek cyklu koniunkturalnego przypadł na III kwartał minionego roku. W całym 2012 r. gospodarka rosła w tempie poniżej 3 proc. W 2013 r. oczekuje się, że dynamika wzrostu PKB przekroczy 4 proc. Istotne jest, że inflacja oraz deficyt na rachunku obrotów bieżących, które w przeszłości były powodem niepokoju inwestorów, są pod  kontrolą. Firmy tureckie powinny zanotować 10-, 20-proc. poprawę wyników (zysków przypadających na akcję), w dużej mierze dzięki silnej koniunkturze na rynku wewnętrznym. jam

www.parkiet.com/szkolagieldowa

Przyłącz się do dyskusji na forum parkiet.com