Z wstępnych skonsolidowanych wyników finansowych PGNiG za II kwartał wynika, że grupa zanotowała w tym czasie zaledwie 1 mld zł zysku EBITDA i 0,25 mld zł czystego zarobku. W ujęciu rok do roku to zniżki wynoszące odpowiednio 38,5 proc. oraz o 64,5 proc. Spadki zysków miały miejsce pomimo 8,4-proc. wzrostu przychodów, które sięgnęły prawie 8,3 mld zł.

Pogorszenie wyników zanotowano w dwóch spośród czterech podstawowych segmentów działalności koncernu. Szczególnie dotkliwy dla grupy był spadek zysków z wydobycia ropy i gazu, czyli działalności cały czas zapewniającej zdecydowanie największy zarobek. To m.in. efekt zniżki wydobycia ropy w Norwegii o 17 proc. oraz gorszych notowań ropy i gazu. Zmalały również zyski w drugim kluczowym obszarze działalności koncernu, czyli dystrybucji gazu. To przede wszystkim rezultat niższej o 5 proc. taryfy dystrybucyjnej.

Zarobek PGNiG wzrósł za to w segmencie wytwarzania energii cieplnej i elektrycznej. Grupie udało się zwiększyć przychody ze sprzedaży ciepła aż o 28 proc., co w dużej mierze jest zasługą niższych średnich temperatur zanotowanych w II kwartale tego roku, niż rok temu. Jeszcze mocniej, bo o 58 proc. zwyżkowały wpływy ze sprzedaży prądu, do czego z kolei przyczyniły się wysokie notowania energii elektrycznej.

Warto też zauważyć, że PGNiG zmniejszył straty ponoszone w segmencie obrotu i magazynowania gazu. Doszło do tego pomimo wzrostu kosztów pozyskania błękitnego paliwa, zwłaszcza z kierunku wschodniego oraz spadków cen błękitnego paliwa na TGE. Z drugiej strony od 15 lutego zwyżkowała o 2,5 proc. taryfa detaliczna i koncern uzyskał dodatni wynik na instrumentach zabezpieczających.

Giełdowi inwestorzy nie do końca wiedzieli jak zareagować na podane przez PGNiG szacunki. Na otwarciu dzisiejszej sesji zdecydowanie chętniej wyprzedawali akcje spółki, co zapewne było następstwem opublikowania dość słabych wyników. Zaowocowało to początkowo spadkiem kursu o 1,5 proc. do 5,32 zł. Już po kilku minutach zaczęła jednak przeważać strona popytowa. W rezultacie kurs zaczął piąć się do góry i po kilkunastu minutach zwyżki przekraczały 1 proc. To z kolei prawdopodobnie następstwo pozytywnych ocen analityków, którzy dość powszechnie prognozowali słabsze wyniki od faktycznie opublikowanych przez spółkę.