Nie milkną echa polsko-czeskiej awantury o kopalnię Turów, należącą do Polskiej Grupy Energetycznej. W czwartek, podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energii, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zadeklarował, że przyjęcie i podpisanie umowy z Czechami to kwestia najbliższych tygodni. Chodzi o porozumienie, w którym Polska zobowiąże się m.in. do zapłaty stronie czeskiej 40–45 mln euro na pokrycie kosztów poniesionych na eliminację ryzyk związanych z działalnością kopalni. W zamian Czesi mają wycofać skargę przeciwko Polsce, jaką skierowali do Trybunału Sprawiedliwości UE. To w ramach tego procesu Trybunał zastosował środek tymczasowy i nakazał Polsce zatrzymanie eksploatacji złoża do czasu rozstrzygnięcia sprawy.

Soboń zapewnił jednocześnie, że rząd chce zakończyć spór w sposób polubowny i umożliwić działalność kopalni Turów do 2044 r.

To nie my?

Komisja sejmowa, której przewodniczył poseł PiS Marek Suski, przyjęła stanowisko, że kwestia bezpieczeństwa energetycznego nie leży w gestii TSUE, a decyzja Trybunału nakazująca zatrzymanie wydobycia w kopalni Turów jest sprzeczna z podstawowymi zasadami UE i w związku z tym nie powinna być przez Polskę wykonana. Stanowisko to będzie przekazane rządowi i ma stanowić podstawę do dalszych działań w sprawie Turowa.

Stanowisko sejmowej komisji skrytykowały organizacje ekologiczne. W ocenie Greenpeace'u jest ono obarczone poważnym błędem merytorycznym, bo posłowie uznali, że utrata wody pitnej dla mieszkańców przygranicznych czeskich miejscowości jest spowodowana przez działalność kopalni odkrywkowej żwiru, która zlokalizowana jest na terenie Czech. Greenpeace wskazuje, że żwirownia ta została uwzględniona w raporcie środowiskowym, który został opracowany na zlecenie PGE. – Z przedstawionych w raporcie obliczeń wynika, że jej wpływ na lej depresji odkrywki Turów jest marginalny. Stanowisko komisji, które ukazuje nieudolną politykę klimatyczno-energetyczną rządu, opiera się przede wszystkim na umywaniu rąk od odpowiedzialności za wpływ kopalni odkrywkowej Turów na klimat, środowisko i życie społeczności lokalnych – kwituje Anna Meres z Greenpeace'u.

Ugoda to nie wszystko

Podpisanie porozumienia z Czechami nie musi oznaczać końca problemów kompleksu Turów. Jak donosi RMF FM, Komisja Europejska zapowiedziała, że przyjrzy się polsko-czeskiej umowie i zbada, czy rozwiązuje ona także problemy naruszenia przez Polskę unijnego prawa. Czechy, zanim skierowały sprawę do TSUE, 30 września 2020 r. wniosły skargę do KE, w której wytknęły Polsce szereg nieprawidłowości formalnych, dotyczących wydania koncesji na eksploatację złoża Turów. Komisja przyznała wówczas, że Polska popełniła pewne naruszenia prawa UE, które Czechy podnosiły w swojej skardze, ale nie wszystkie. KE stwierdziła m.in., że polskie prawo nieprawidłowo transponuje przepisy dotyczące dostępu do wymiaru sprawiedliwości zawarte w dyrektywie w sprawie oceny oddziaływania na środowisko, a w procesie przedłużania koncesji dla kopalni Turów władze polskie nieprawidłowo stosowały przepisy dotyczące informowania społeczeństwa i państw członkowskich zaangażowanych w konsultacje transgraniczne.