E-mobilność: Specjalnością mogą być autobusy

Polska gospodarka może urosnąć na rozwoju rynku elektromobilności o 1,1 proc. do 2050 r.

Publikacja: 14.02.2018 04:00

Część miejsc pracy w tradycyjnych gałęziach przemysłu zniknie. Pojawi się 81 tys. nowych, z czego większość w usługach i handlu – wskazują autorzy raportu „Napędzamy polską przyszłość" z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, którzy podsumowali analizę Cambridge Econometrics o środowiskowych i makroekonomicznych skutkach elektryfikacji transportu drogowego nad Wisłą.

W pierwszej kolejności ludzie znajdą zatrudnienie przy budowie infrastruktury do ładowania aut na prąd. Do końca 2020 r. rząd przewiduje stworzenie ogólnodostępnej sieci 6,4 tys. takich punktów, z czego ok. 400 słupków szybkiego ładowania. – Rządowy plan to ważny krok, ale dopiero pierwszy – zauważa Krzysztof Bolesta, wiceprezes fundacji.

Z analiz wynika, że w zakładanym czasie potrzebne byłoby postawienie nawet 126,8 tys. ładowarek (z czego ok. 23 tys. publicznych). W 2025 r. sieć e-słupków powinna się zaś rozrosnąć do blisko miliona, a w perspektywie połowy wieku do 16,6 mln punktów.

Skumulowane wydatki na infrastrukturę do 2030 r. mogą sięgnąć 11 mld zł, a w 2050 r. – nawet ok. 54 mld zł. Do udźwignięcia takich obciążeń potrzeba inwestorów zagranicznych. Nasze koncerny, którym ustawa o rozwoju elektromobilności daje preferencje, same sobie nie poradzą. Zwłaszcza że muszą zadbać o rozbudowę sieci dystrybucyjnej oraz stawianie nowych bloków dostarczających prąd do e-aut. Dodatkowy popyt na prąd w najbardziej optymistycznym scenariuszu sięgnie 18 TWh do 2050 r.

Skorzysta też rodzimy przemysł. – Narodową specjalnością eksportową mogą stać się przy tym produkowane nad Wisłą autobusy elektryczne – dodaje Marcin Korolec, były minister środowiska, a dziś prezes fundacji. Szacuje się, że już w 2020 r. na baterie będzie jeździć 20 proc. floty sprzedawanej na potrzeby transportu publicznego. Kolejne 10 proc. stanowić mają autobusy typu plug-in. W 2050 r. już prawie cały transport publiczny ma być elektryczny.

Rozwój rynku pojazdów na prąd zmniejszy zapotrzebowanie na paliwa: o połowę do 2035 r. i nawet o 90 proc. do 2050 r. Spadłaby nasza zależność od importu ropy i jej produktów, sprowadzanych dziś głównie z Rosji. „Wydatki związane z napędem do aut spadłyby o połowę z ok. 11,7 mld euro w 2015 r. do ok. 5,8 mld euro rocznie" – czytamy w raporcie.

Firmy
Spółki giełdowe potrzebują nowoczesnego HR
Firmy
Spadek zysków Mangaty
Firmy
Auto Partner ma sporo miejsca do wzrostu
Firmy
Spółki wydały rekordową kwotę na polski sport
Firmy
Poszukiwacze okazji na warszawskiej giełdzie mają w czym wybierać
Firmy
Rekordowy zysk Auto Partnera