Fed i EBC wierzą w ożywienie

Posiedzenia głównych banków centralnych zakończyły się decyzjami zgodnymi z oczekiwaniami.

Aktualizacja: 17.12.2017 08:00 Publikacja: 17.12.2017 06:14

Mario Draghi ponownie wysłał jedynie gołębi sygnał, deklarując, że program skupu aktywów będzie trwa

Mario Draghi ponownie wysłał jedynie gołębi sygnał, deklarując, że program skupu aktywów będzie trwał tak długo, jak będzie trzeba.

Foto: Archiwum

Niespodziankę mogły stanowić optymistyczne prognozy Fedu i EBC w kwestii wzrostu gospodarczego.

Fed i EBC wierzą w ożywienie

Amerykańska Rezerwa Federalna zgodnie z oczekiwaniami podwyższyła stopy procentowe już po raz piąty w obecnym cyklu i podtrzymała deklarację dokonania trzech ruchów w górę w przyszłym roku. Od stycznia 2018 r. powiększy się także do 20 mld dolarów miesięcznie tempo ograniczania bilansu Fed. Jednocześnie z 2,4 do 2,5 proc. podwyższona została prognoza dynamiki PKB na obecny rok oraz z 2,1 do 2,5 proc. na 2018 r. Amerykańska gospodarka miałaby spowolnić tempo wzrostu do 2,1 proc. dopiero w 2019 r. To scenariusz bardzo optymistyczny i wszystko wskazuje na to, że inwestorzy przyjęli go za dobrą monetę, nie przejmując się perspektywą dalszego zaostrzania polityki pieniężnej. Indeksy na Wall Street kontynuowały bowiem zwyżkę do środy. Dobra passa trwałaby prawdopodobnie nadal, gdyby nie obawy związane z trwającą procedurą uchwalania reformy podatkowej. Informacje o możliwych problemach pojawiły się w czwartek i znalazły odzwierciedlenie w postaci niewielkich, sięgających 0,3–0,4 proc. spadków w przypadku Dow Jonesa i S&P 500 oraz znacznie poważniejszej, przekraczającej 1 proc. zniżce wskaźnika amerykańskich małych spółek. Gdyby okazały się one uzasadnione i Amerykanie nie otrzymaliby obiecanego na święta podatkowego prezentu, prawdopodobieństwo wystąpienia większej korekty zdecydowanie by się zwiększyło.

Europejski Bank Centralny także zadziałał zgodnie z oczekiwaniami i nie dokonał żadnych zmian w swej polityce. Mario Draghi ponownie wysłał jedynie gołębi sygnał, deklarując że program skupu aktywów będzie trwał tak długo, jak będzie trzeba, a konkretnie dopóki EBC nie nabierze przekonania, że inflacja będzie trwale zbieżna z celem banku centralnego. Podobnie jak w przypadku Fed, także EBC zdecydowanie podwyższył prognozy dotyczące gospodarki, szacując, że w tym roku PKB strefy euro wzrośnie o 2,4 proc. (wcześniej szacowano wzrost na 2,2 proc.), a w 2018 r. jego dynamika wyniesie 2,3 proc., a nie jak poprzednio oceniano o 1,8 proc. Jednak reakcja europejskich inwestorów na te informacje była bardzo wstrzemięźliwa. Czwartkową sesję DAX zakończył spadkiem o 0,4 proc., a w jej trakcie zbliżył się niebezpiecznie do 13 tys. punktów, czyli do poziomu, którego przełamanie mogłoby skutkować uruchomieniem kolejnej fali przeceny.

Mała stabilizacja na ropie, miedź odrabia straty

Rynek ropy naftowej znalazł się w ostatnich dniach pod wpływem dość silnych i zróżnicowanych impulsów, związanych z napływającymi informacjami. Z jednej strony mieliśmy niespodziewanie duży spadek zapasów surowca oraz wstrzymanie pracy ważnego rurociągu na Morzu Północnym, z drugiej zaś pogłoski o przygotowywaniu strategii ewentualnego wycofywania się z porozumienia dotyczącego ograniczeń wydobycia oraz raport OPEC, mówiący o prawdopodobnym wzroście produkcji w przyszłym roku w krajach niebiorących udziału w porozumieniu, głównie w Stanach Zjednoczonych. Było więc trochę nerwowości, ale wypadkowa tych wahań układa się w stabilizację notowań WTI w przedziale od 56 do 58 dolarów za baryłkę i od 62 do 64 dolarów w przypadku Brent. Wszystko wskazuje na to, że należy się liczyć z kontynuacją tej tendencji.

Skutki poważnego tąpnięcia notowań miedzi z pierwszych dni grudnia są powoli niwelowane. Kontrakty terminowe na metal od 6 grudnia zyskały ponad 4 proc., wspinając się metodą małych kroczków w górę. Bykom pomogły zarówno uspokajające dane z Chin, jak również pozytywne sygnały i prognozy dotyczące największych światowych gospodarek. Wielkiego optymizmu na rynku miedzi jednak nie widać i można na razie mówić jedynie o uspokojeniu nastrojów.

GG Parkiet

Oczekiwanie na posiedzenie Fed i umacniający się dolar mocno dały się we znaki bykom na rynku złota. Notowania kruszcu w miniony wtorek dotarły do 1240 dolarów za uncję, czyli do poziomu widzianego poprzednio w lipcu, a nawet przez moment znalazły się niżej, powiększając skalę trwającej od końca listopada tendencji spadkowej do prawie 4,5 proc. Kolejne dni przyniosły jednak wyraźne odreagowanie i powrót w okolice 1260 dolarów. Przyszłość zależeć będzie od notowań amerykańskiej waluty.

Obrona na rynkach wschodzących

Wbrew formułowanym wcześniej obawom, bykom na rynkach wschodzących udało się nie tylko powstrzymać złą passę, ale także wygenerować wyraźne odreagowanie. ETF na MSCI Emerging Markets obronił się przed spadkiem poniżej 45 punktów i w minioną środę był już 2,5 proc. wyżej. Czwartkowa sesja wniosła nieco zwątpienia, ale nie przekreśliła szans na kontynuację ruchu w górę. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że miał on miejsce w dość niekorzystnych okolicznościach, związanych przede wszystkim z oczekiwaniem na posiedzenie Fed, a więc z obawą dotyczącą ewentualnego jastrzębiego sygnału czy też umocnienia się dolara. Amerykańska waluta do wtorku zyskiwała na wartości, ale nie przeszkadzało to zwyżce MSCI EM, niemniej jednak zagrożenie z tej strony wciąż istnieje. Byki nie speszyły się też niewielkim pogorszeniem nastrojów na rynkach surowcowych. W tym kontekście stosunkowo dobrze radził sobie moskiewski RTS, zyskując 3 proc. w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia. W Chinach odbicie nie było tak imponujące, jednak Shanghai Composite powrócił w okolice 3300 punktów, co można uznać za pozytywny sygnał, choć jeszcze nie przesądzający o dalszych losach tego indeksu. Nastroje były pozytywne na wszystkich bez wyjątku giełdach azjatyckich. W naszym regionie takiej jednomyślności nie było widać. Zniżkowały indeksy w Sofii, Bukareszcie, Rydze, Tallinie i Wilnie. Na plusie poza wspomnianą Moskwą znalazły się wskaźniki w Pradze, Bratysławie, Warszawie i Budapeszcie.

Czwartek z prądem, czwartek pod prąd

Miniony tydzień główne indeksy naszego parkietu rozpoczęły bardzo słabo, strasząc perspektywą ostatecznego przełamania ważnych poziomów wsparcia. WIG20 zanurkował pod 2400 punktów, a WIG ledwie utrzymał się w okolicy 62 tys. punktów. Skończyło się jednak na strachu, choć perspektywa optymistycznego rozwoju sytuacji nadal jest mocno niepewna. We wtorek i czwartek byki mocniej wzięły się do roboty i bilans pierwszych czterech sesji to w przypadku blue chips ponad 1 proc. na plusie, a w przypadku wskaźnika szerokiego rynku jedynie nieznacznie mniej. Poziom niepewności i chwiejności nastrojów na rynku doskonale obrazuje przykład spółek energetycznych. W poprzedni czwartek (7 grudnia), to silne zwyżki ich notowań uchroniły WIG20 przed poważniejszą przeceną, a ich powodem było przyjęcie ustawy dotyczącej tzw. rynku mocy, zapewniającej dopływ pieniędzy za utrzymywanie rezerwy produkcyjnej na wypadek niedoborów energii. W miniony czwartek (14 grudnia) nie mniej silna przecena energetycznych koncernów znacząco ograniczyła skalę zwyżki WIG20, a w przypadku mWIG40 w istotny sposób przyczyniła się do spadku indeksu o 0,6 proc. Tym razem za sprawą planów rozwoju sektora ciepłowniczego przedstawionych przez PGE, inwestorzy uświadomili sobie, jak wielkie w najbliższych latach, a nawet dziesięcioleciach, są potrzeby inwestycyjne w tej branży i zobaczyli oddalającą się perspektywę dywidend. Energetyka nie jest zresztą jedynym przykładem chwiejności nastrojów. Wystarczy spojrzeć, co dzieje się z akcjami niedawnych liderów WIG20, czyli PKN Orlen i Lotosu. Z przekraczającej do października 60 proc. zwyżki walorom płockiej rafinerii zostało już tylko niespełna 30 proc., a poniedziałkowy spadek o prawie 8 proc. mógł zszokować nawet najtwardszych graczy. W przypadku Lotosu było bardzo podobnie i tylko nieznacznie łagodniej. Na szczęście, w ostatnich dniach i tygodniach, kondycję WIG20 wspierają papiery przedstawicieli sektora finansowego. Choć w tym przypadku o dywidendy również będzie bardzo trudno, to jednak perspektywa ich pojawienia się jest zdecydowanie bliższa niż w energetyce, a ponadto banki sztukę osiągania bardzo dobrych wyników finansowych w skrajnie trudnych warunkach opanowały całkiem nieźle, więc o przyszłość inwestorzy mogą być spokojni. Informacja o przejęciu przez BZ WBK części biznesu Deutsche Bank Polska wyzwoliła w miniony czwartek dodatkowe pokłady optymizmu. WIG Banki zwyżkował w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia o 2,8 proc., docierając do szczytów z grudnia 2014 r. i maja 2015 r. i jest duża szansa, że na tym nie poprzestanie. Ostatnie dni przyniosły także odreagowanie spadków na walorach surowcowych potentatów, czyli KGHM i JSW, choć w ich przypadku „gwarancji" na kontynuację tej tendencji trudno udzielić.

GG Parkiet

O ile WIG20 miał swoich obrońców, to najwyraźniej zabrakło ich wskaźnikowi średnich firm, który po czwartkowym spadku nadal przebywa w okolicy dolnego ograniczenia już prawie dziesięciomiesięcznej konsolidacji, a więc w strefie najwyższego zagrożenia. Co gorsza, od października nie jest w stanie wygenerować poważniejszego odbicia, a te nieliczne, które miały miejsce, nie tylko nie były w stanie poprawić sytuacji, ale wręcz stawały się dowodami słabości. Czwartkową sesję, z prawie 7-proc. spadkiem akcji Enei i przekraczającą 4 proc. zniżką walorów Grupy Azoty można nazwać pechową, ale nie przypadkową. Od wielu tygodni indeksowi ciążą notowania sporej grupy spółek uznawanych do niedawna za mocne fundamentalnie. Wspomnianych obrońców jest zaś jedynie garstka. Wygląda to więc na „systemową" słabość, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że trwa ona nieustannie od lutego. Można jedynie mieć nadzieję, że sektor się z niej wkrótce otrząśnie, ale do tego potrzebna jest poprawa wyników lub przynajmniej wiara, że nadejdzie, oraz trochę więcej kapitału. Ten, który płynie do funduszy inwestycyjnych, wciąż preferuje jednak najbardziej bezpieczne strategie.

Na tym tle w dalszym ciągu pozytywnie wyróżnia się segment najmniejszych firm. sWIG80 już piąty tydzień z rzędu kontynuuje wspinaczkę, coraz bardziej oddalającą go od dołka z połowy listopada. Skala zwyżki sięga już 5 proc. Niewiele, ale lepsze to niż nic. Z pewnym niepokojem można myśleć o ewentualnej korekcie, ale jej pojawienie się i przebieg powie nam z pewnością więcej o kondycji rynku maluchów. Myśląc trochę przewrotnie, przydałby się być może test niedawnego dołka. Oczywiście z nadzieją, że spełni swoją rolę i zapoczątkuje trwalszą tendencję poprawy sytuacji. Z perspektywy ostatniego miesiąca, spadkowicze stanowili nieco ponad jedną trzecią składu indeksu, a więc nie jest tak źle. W przypadku WIG20 i mWIG40 byki i niedźwiedzie dzielą się po połowie.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych