Saudyjska czystka – spór w rodzinie, czy też przygotowanie do wojny?

Nie często się zdarza, że miliarderzy trafiają do więzienia. W Arabii Saudyjskiej wtrącono ich tam jednak hurtowo. To wydarzenie bez precedensu, nawet w historii tego królestwa.

Publikacja: 18.11.2017 13:54

Mohammed bin Salman, saudyjski następca tronu, kreuje się na wielkiego reformatora, walczącego przec

Mohammed bin Salman, saudyjski następca tronu, kreuje się na wielkiego reformatora, walczącego przeciwko korupcji, ale także na przywódcę wojennego, stawiającego tamę rosnącym wpływom Iranu na Bliskim Wschodzie.

Foto: Archiwum

Spory o majątek i władzę wstrząsały bogatymi rodzinami niezliczoną ilość razy. Im więzi rodzinne bardziej zagmatwane, im większy spadek do podziału, tym spór ostrzejszy. Tak jest również w przypadku niedawno rozpoczętych czystek wewnątrz saudyjskiej rodziny królewskiej. Ten ród liczy około 15 tys. ludzi, z czego około 2 tys. to członkowie rodziny, którzy zgromadzili największą część bogactw królestwa. Ostrożne szacunki mówią, że majątek królewskiego rodu Saudów wynosi łącznie co najmniej 1,4 bln USD, czyli więcej niż nominalny PKB Rosji czy Hiszpanii. Oficjalnie głową rodu jest 81-letni król Salman ibn Abd al-Aziz Al Saud, syn Abd al-Aziza ibn Sauda, króla Arabii Saudyjskiej w latach 1932–1953, brat przyrodni wszystkich władców tego pustynnego królestwa panujących między 1953 a 2015 r. Od pewnego czasu krążą jednak pogłoski, że schorowany monarcha wkrótce przekaże koronę następcy tronu, czyli swojemu ukochanemu 32-letniemu synowi, księciu Mohammedowi bin Salmanowi. Perspektywa ta z pewnością nie podoba się wielu przedstawicielom saudyjskich elit. Już to, że zmieniając kolejność sukcesji król uczynił go następcą tronu, wywołało pomruki niezadowolenia. Mohammed bin Salman jest już i tak faktycznym przywódcą państwa, co pokazał dokonując uderzenia wyprzedzającego we wrogą sobie frakcję w establishmencie. Aresztowano co najmniej 11 książąt, czterech ministrów i dziesiątki innych prominentów. Niektóre źródła szacują liczbę zatrzymanych na około 500. Część z nich zwolniono, część jest jednak przetrzymywana w zamienionym w prowizoryczne więzienie hotelu Ritz-Carlton w Rijadzie. Wszystko to jest uzasadniane walką z korupcją. Zablokowano ponad 1,2 tys. kont bankowych. Przejmowane mają być również aktywa należące do zatrzymanych. „The Wall Street Journal" donosił, że saudyjskie władze liczą na przejęcie aktywów wartych łącznie około 800 mld USD. To więcej niż wynosi nominalny PKB Arabii Saudyjskiej (646 mld USD). Nawet jeśli ta suma okaże się dużo mniejsza, to w poważnym stopniu wspomoże saudyjski budżet i rezerwy walutowe, które przez ostatnie trzy lata spadły o 250 mld USD do 487,6 mld USD w sierpniu 2017 r.

Uderzenie w prominentów

Kwestia konfiskaty aktywów ma potencjał, by wywołać niepokój wśród międzynarodowych inwestorów. Mowa bowiem o aktywach należących do osób z biznesowej pierwszej ligi, ludzi od dawna mocno powiązanych z zachodnimi rynkami. Najsłynniejszą osobą zatrzymaną podczas tej „antykorupcyjnej" czystki jest książę Alwaleed bin Talal, znaczący inwestor w takich spółkach jak: Apple, Twitter, Citigroup czy News Corp. Majątek księcia Alwaleeda jest zwykle szacowany na 17–20 mld USD. Sam Alwaleed uważał jednak te szacunki za mocno zaniżone, a niektóre wyceny wskazywały, że może on być wart nawet 45 mld USD. (W gronie aresztowanych znalazła się jego córka, księżniczka Reem.) Zatrzymany został również inny znany inwestor Mohammed al-Amoudi, dysponujący majątkiem szacowanym na 10,1 mld USD, którego częścią jest Preem AB, największa rafineria w Szwecji. Inni prominenci, którzy znaleźli się w areszcie to m.in.: Saleh Kamel, jeden z pionierów bankowości islamskiej (3,7 mld USD majątku), Nasser al-Tayar, potentat z branży hotelarsko-turystycznej (600 mln USD majątku) i Bakr Binlandin, szef budowlanego giganta Saudi Binladin Group i zarazem brat znanego terrorysty Osamy bin Ladena. Według niepotwierdzonych informacji, zatrzymany został również książę Bandar bin Sultan, były szef saudyjskich służb wywiadowczych i zarazem człowiek bardzo blisko związany amerykańskim establishmentem (nazywany był swego czasu „Bandar Bush" ze względu na związki z dwoma prezydentami Bushami). Ta czystka jest więc potężnym przedsięwzięciem wymierzonym w realnych i domniemanych wrogów następcy tronu. Część analityków wskazuje jednak, że może ona być również formą... wymuszenia.

Książę Mohammed bin Salman stoi bowiem za projektem Saudi Vision 2030, ambitnym planem modernizacji pustynnego królestwa. Plan ten przewiduje, że Arabia Saudyjska będzie przez następne kilkanaście lat zmniejszała swoją zależność od rynków naftowych, budując własny przemysł i sektor usług. To zadanie będzie jednak wymagało ogromnych nakładów finansowych i współpracy prywatnego kapitału. „Następca tronu potrzebuje kapitału do sfinansowania rządowych planów inwestycyjnych. Stawało się coraz bardziej jasne, że potrzebne jest dodatkowe źródło przychodów, by poprawić wyniki gospodarcze. Rząd będzie również zawierał umowy z biznesmenami i członkami rodziny królewskiej, pozwalające im uniknąć aresztowania w zamian za większe zaangażowanie w gospodarkę lokalną" – piszą analitycy Eurasia Group.

Ten plan może jednak przynieść skutki uboczne. Wielu bogatych Saudyjczyków może zacząć szybciej wyprowadzać swoje majątki za granicę. – Niepewność polityczna może doprowadzić do okresu odpływu kapitału, który zmusi saudyjski bank centralny do szybszego spalania rezerw – wskazuje Jason Tuvay, analityk z firmy badawczej Capital Economics.

Może to również zaszkodzić planowanej wielkiej ofercie publicznej saudyjskiego, państwowego koncernu naftowego Aramco. Spółka ta jest wyceniana nawet na 2 bln USD. Wciąż jednak niewiele wiadomo na temat tego kiedy, gdzie i na jakich warunkach dojdzie do IPO. Wstrząsy polityczne mogą sprawić, że zostanie ono jeszcze bardziej przesunięte.

Zagrożenie wojenne

Saudyjska czystka ma znaczenie międzynarodowe, nie tylko ze względu na globalne interesy prowadzone przez zatrzymanych prominentów. Towarzyszy jej wzrost napięcia wojennego na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska prowadzi interwencję wojskową w Jemenie przeciwko proirańskim rebeliantom. Wspiera też islamskie formacje w Syrii walczące przeciwko Asadowi oraz jego irańskiemu sojusznikowi. Nadal prowadzi blokadę Kataru, karanego w ten sposób za zwalczanie konkurencyjnych organizacji terrorystycznych związanych z Bractwem Muzułmańskim oraz za zbyt bliskie związki z Iranem. Polem kolejnej konfrontacji staje się Liban. Książę Mohammed bin Salman jednocześnie jednak rozwija tajną współpracę Arabii Saudyjskiej z Izraelem (oba kraje połączyły obawy przed Iranem) i ma dobre relacje z administracją Donalda Trumpa.

Pod koniec października odbyła się w Rijadzie konferencja dla międzynarodowych inwestorów zwana Davos na Pustyni. Następca tronu mówił na niej o planach stworzenia strefy inwestycyjnej wartej 500 mld USD, podwojenia państwowego funduszu inwestycyjnego oraz reformowania kraju. Na dzień przed czystką Arabię Saudyjską odwiedził Jared Kushner, zięć i zarazem doradca prezydenta Trumpa. Spotkał się z księciem Mohammedem bin Salmanem, ale nie wiadomo, o czym rozmawiali. (Kushner jest uznawany za osobę nastawioną mocno proizraelsko. Pomógł też w zawarciu wielkiego kontraktu zbrojeniowego z Arabią Saudyjską podczas wizyty Trumpa w Rijadzie.) Trump pozytywnie wypowiadał się o czystce, wskazując, że „ci ludzie przez lat wiele doili swój kraj". Co ciekawe, jeden z głównych zatrzymanych w trakcie czystki, książę Alwaleed w trakcie ostatniej kampanii wyborczej w USA kłócił się z Donaldem Trumpem, nazywając go „hańbą Ameryki". „Głupawy książę Alwaleed chce kontrolować USA za pomocą pieniędzy swojego tatusia. Nie będzie mógł tego robić, gdy zostanę prezydentem" – odgryzał mu się na Twitterze Trump. Wygląda na to, że ta obietnica wyborcza została już spełniona. Tak się też jakoś złożyło, że wielu z aresztowanych ostatnio saudyjskich prominentów było powiązanych z interesami rodzin Bushów i Clintonów (Hillary Clinton dostawała duże wpłaty z Arabii Saudyjskiej na swoją fundację). Sprawa wychodzi jednak poza kwestię zemsty politycznej. Arabia Saudyjska jest obecnie głównym przeciwnikiem Iranu i jest to jeden z powodów, dla których odgrywa ona ważną rolę w bliskowschodniej strategii administracji Trumpa. Władze w Waszyngtonie poważnie niepokoi wzrost regionalnej siły Iranu a zarazem uznały one, że próby szukania porozumienia z Teheranem (tak jak to robiła administracja Baracka Obamy) są skazane na porażkę. Stawiają więc na to, że regionalni sojusznicy, Arabia Saudyjska oraz Izrael, same zajmą się irańskim zagrożeniem. Powstaje w ten sposób wybuchowa sytuacja, z której znaczenia rynki (w tym rynek naftowy) jeszcze nie zdają sobie w pełni sprawy.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych