Dobre nastroje i wątpliwości

Ostatnie dni upływały na giełdach w oczekiwaniu na dane z amerykańskiego rynku pracy, ale nie brakowało też innych powodów do refleksji. Lekki niepokój budzi rozszerzająca się kolejna fala pandemii, niejasne sygnały płyną z Fedu.

Publikacja: 08.08.2021 06:00

Fed, którego szefem jest Jerome Powell, zdaje się przywiązywać o wiele większą wagę do rynku pracy n

Fed, którego szefem jest Jerome Powell, zdaje się przywiązywać o wiele większą wagę do rynku pracy niż do inflacji.

Foto: Bloomberg

Kwestia inflacji, prawdopodobnie chwilowo, zeszła w rozważaniach inwestorów na drugi plan, a jej miejsce zajęła sytuacja na amerykańskim rynku pracy. Skoro rezerwa federalna ignoruje problem wysokiej dynamiki wzrostu cen i kontynuuje starą śpiewkę o jej przejściowym charakterze, na razie spekulacje na ten temat niewiele wnoszą. Przynajmniej do czasu kolejnego odczytu, który może okazać się wyższy niż ten czerwcowy.

Rynek pracy jest najważniejszy

Jak dotąd ważniejsze okazało się oczekiwanie na sygnały z amerykańskiego rynku pracy, czyli z obszaru, do którego Fed zdaje się przywiązywać o wiele większą wagę niż do inflacji. Atmosferę przed piątkową publikacją nieco rozgrzały opublikowane w środę dane firmy ADP. Okazały się one mocno rozczarowujące, bowiem wynika z nich, że w lipcu powstało jedynie 330 tys. nowych miejsc pracy, ledwie połowa tego co miesiąc wcześniej. Z jednej strony to powód do niepokoju o kondycję amerykańskiej gospodarki, z której już powoli zaczynają płynąć sygnały spowolnienia tempa wzrostu, z drugiej zaś słabe dane powinny umocnić Fed w przekonaniu o konieczności kontynuacji luźnej polityki monetarnej. Inwestorzy mają więc pole do rozważań i interpretacji, a paliwa do tego dolewają ostatnio swymi nieco bardziej jastrzębimi wypowiedziami kolejni przedstawiciele Fedu. Cały czas wisi nad rynkami trochę chyba niedoceniana kwestia szybkiej ekspansji wersji Delta koronawirusa i możliwych tego konsekwencji dla globalnej gospodarki.

Na razie wszystkie te dylematy i obawy specjalnie inwestorów nie martwią. Indeksy na Wall Street wciąż flirtują z historycznymi rekordami i symptomów korekty nie widać. W tym tygodniu, do czwartku, Dow Jones zwyżkował o 0,4 proc., S&P 500 rósł o 0,8 proc., a Nasdaq Composite o 1,5 proc. Sygnały zaniepokojenia pojawiają się jednak w innych segmentach rynku finansowego. W ostatnich dniach umacniać zaczął się dolar, co może być jedynie korektą wcześniejszej dynamicznej fali jego deprecjacji, ale także reakcją na wspomniane słowa niektórych sterników polityki pieniężnej, może też być motywowane poszukiwaniem bezpiecznej przystani wobec rosnących obaw.

Podobne wnioski można wyciągać, obserwując zachowanie rynku długu. Pierwsze dni minionego tygodnia przyniosły kontynuację dynamicznego spadku rentowności dziesięcioletnich amerykańskich obligacji skarbowych. Wylądowały one już w poniedziałek poniżej 1,2 proc., a więc na poziomie najniższym od lutego. To potwierdzałoby tezę o ucieczce od ryzyka oraz obawy o gospodarkę. Kolejne dni przyniosły jednak silny wzrost rentowności i powrót powyżej 1,2 proc., co być może było odreagowaniem wcześniejszego spadku, a być może reakcją na deklaracje członków Fed. Sygnały ostrzegawcze wysyła także rynek surowców, którego wskaźnik CRB Index zniżkował o 1,3 proc. Wszystko wskazuje na to, że większą jasność oceny sytuacji przyniesie piątkowa informacja amerykańskiego biura pracy dotycząca liczby nowych etatów.

Na giełdach naszego kontynentu optymizm był jeszcze większy niż za oceanem, choć problemy wydają się nieco poważniejsze. Niemiecki DAX zwyżkował do czwartku o 1,3 proc., choć we wtorek niedźwiedzie doprowadziły do testowania poziomu 15,5 tys. punktów. Po 2,5 proc. w górę szły wskaźniki parkietów w Paryżu i Londynie. Odreagowanie wcześniejszej kilkutygodniowej przeceny widać było na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets rósł o 1,5 proc., między innymi dzięki zwyżkom w Szanghaju i Hong Kongu, a także przekraczającemu 3 proc. wzrostowi indeksu giełdy w Indiach.

WIG znów rekordowy

Indeks szerokiego rynku warszawskiego parkietu nie odpuszcza i po raz kolejny w ostatnich tygodniach poprawił swój historyczny rekord. Tym razem do tego osiągnięcia wystarczyła zwyżka o niespełna 1 proc. Po raz pierwszy w cenach zamknięcia WIG kończył czwartkową sesję wyraźnie powyżej 68 tys. punktów. Szkoda jedynie, że dzieje się to przy typowo wakacyjnej aktywności handlu, ale inwestorzy wiernie trzymający się akcji mają powody do zadowolenia. Wciąż także możemy mówić bardziej o ruchu w bok niż w górę, ale nie ma co marudzić. WIG20 po pierwszych czterech sesjach minionego tygodnia rósł o 0,8 proc., zaś po nieco ponad 1 proc. zyskiwały wskaźniki małych i średnich firm. mWIG40 po raz trzeci od końca czerwca atakował 5000 pkt, czyli poziom najwyższy od lutego 2018 r., jednak walka wciąż pozostaje nie do końca rozstrzygnięta. Zaledwie dwa punkty „górki" to zbyt mało do pełnego zadowolenia i przekonania o kontynuacji hossy. Indeks małych spółek pracowicie niweluje straty spowodowane trwającą od początku czerwca do połowy lipca spadkową korektą. Do powrotu powyżej 21 tys. pkt jeszcze trochę jednak brakuje, a dopiero wówczas można by mówić o kontynuacji hossy w tym segmencie naszego rynku. Mimo zwyżki naszych indeksów, jej skala była jednak mniejsza niż w przypadku zarówno głównych wskaźników światowych, jak i indeksu rynków wschodzących.

W gronie blue chips sytuacja była zróżnicowana. Z jednej strony można było obserwować powrót siły spółek energetycznych. Akcje PGE zwyżkowały o ponad 5 proc., a walory Tauronu rosły o 3 proc. WIG-energia, zwyżkujący o prawie 4 proc., był liderem wśród indeksów branżowych. Po lepszych, niż się spodziewano, wynikach finansowych za drugi kwartał o niemal 4 proc. w górę poszły papiery Pekao. Walory PKO zwyżkowały o 1 proc., a walory PZU rosły o prawie 2 proc. Dobrze radziły sobie walory obu naszych największych firm odzieżowych, zwyżkujące po około 3 proc. W przypadku LPP mamy do czynienia z historycznym rekordem, cena zdecydowanie przekroczyła 14 tys. zł. Na najwyższym w historii poziomie znalazły się również akcje Dino, po zwyżce o 1 proc. Niedźwiedzie dominowały nadal na rynku akcji CD Projekt. Do czwartku zniżkowały one o 3,5 proc. i był to już trzeci spadkowy tydzień z rzędu. Po kilku próbach obrony kurs znalazł się poniżej 180 zł. O prawie 3 proc. w dół poszły także walory Allegro, powiększając skalę korekty zapoczątkowanej pod koniec lipca. Nie pomogła publikacja raportu finansowego za drugi kwartał, pokazującego 60 proc. wzrost zysku netto oraz zapowiedzi dalszej poprawy sytuacji w przyszłości. W fazie spadkowej korekty znalazły się również do niedawna bardzo dobrze zachowujące się walory spółek telekomunikacyjnych. Akcje Cyfrowego Polsatu zniżkowały o 1,2 proc., a Orange o 0,9 proc. W dół o 1,6 proc. poszły papiery Asseco.

Wśród średnich firm błyszczały w ostatnich dniach akcje AmRestu, zwyżkujące o prawie 15 proc., po tym gdy okazało się, że spółka dobrze sobie poradziła w drugim kwartale, zwiększając zysk netto o ponad 70 proc. Zagadką pozostaje powód niemal 14-proc. skoku notowań walorów Asbisu, bowiem informację o kupnie nieruchomości na Cyprze, w której będą miały siedzibę wszystkie spółki tej firmy, można traktować raczej jako pretekst do zwyżki. Po kolejnych informacjach o zbliżającej się współpracy w sprawie produkcji szczepionki na Covid z firmą Novavax o ponad 9 proc. w górę szły papiery Mabionu. Bardzo dobrą passę kontynuują akcje Aliora, drożejące do czwartku o 5,6 proc., po przekraczającym 8 proc. skoku z poprzedniego tygodnia. Po 2,6–2,8 proc. w górę szły także walory ING BSK i Millennium. W ramach „energetycznego boomu" o 4 proc. drożały akcje Enei. O tyle samo w górę szły papiery Amiki. Korekcyjny spadek, sięgający 4 proc., zaliczyły z kolei akcje Kęt, w przypadku których zgodne z oczekiwaniami wyniki finansowe oraz optymistyczne prognozy zarządu nie wystarczyły do kontynuacji wzrostowej tendencji. Niedawną dynamiczną zwyżkę korygowały także walory Comarchu, taniejące o prawie 5 proc.

Ropa i miedź boją się Delty i jej konsekwencji

Odreagowanie tąpnięcia notowań ropy naftowej z początku drugiej połowy lipca, choć dynamiczne, okazało się krótkotrwałe. W ostatnich dniach na rynku dominowały spadki. Cena WTI do czwartku zniżkowała o prawie 6,5 proc., schodząc w okolice 69 USD za baryłkę. To największy tygodniowy spadek od listopada ubiegłego roku. Złożyło się na to kilka czynników. Najpoważniejsze z nich to niedawna decyzja OPEC i państw współpracujących z kartelem dotycząca stopniowego ograniczania limitów wydobycia. Zbiegła się ona z nasileniem się obaw o spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego, częściowo w związku z ekspansją wariantu Delta koronawirusa. Do tego doszedł jeszcze wzrost zapasów surowca w USA. Efekt splotu tych czynników był bardzo widoczny na rynku, a wzrost napięć geopolitycznych nie był w stanie go zrównoważyć. Europejska ropa Brent potaniała o prawie 5,5 proc., docierając do nieco ponad 71 USD za baryłkę. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych tygodni w najlepszym dla byków razie można oczekiwać trendu bocznego z większym prawdopodobieństwem lekkiej tendencji spadkowej. Po krótkiej korekcie dynamiczny rajd w górę kontynuują notowania gazu ziemnego. Do czwartku zwyżkowały one o ponad 6 proc., a od marcowego dołka idą w górę aż o 64 proc. Mocno drożeje także węgiel, przekraczając poziom lokalnego szczytu z 2011 r.

Powrót obaw o perspektywy koniunktury gospodarczej jeszcze wyraźniej widać na rynku miedzi. Choć długoterminowy horyzont proporcji podaży i popytu powinien sprzyjać bykom, to bieżące nastroje pozostają dla nich niekorzystne. Notowania kontraktów terminowych na ten metal zniżkowały do czwartku o ponad 3 proc., niwelując rajd w górę z poprzednich dwóch tygodni. Niedawny atak na poziom 460 centów za funt okazał się pułapką. Scenariusz wahań między 400 a 450 centów za funt wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższą przyszłość. Cała nadzieja na zwyżkę cen pokładana jest we wzroście popytu ze strony Chin. Spadki dominowały także w przypadku większości pozostałych metali przemysłowych. Aluminium taniało o 1,5 proc. Aż o ponad 4,5 proc. w dół szły notowania platyny, kontynuując trwającą od trzech tygodni tendencję spadkową, zbliżając się do najniższego poziomu w tym roku. Przełamanie testowanego w ostatnich dniach poziomu 1000 USD za uncję byłoby zdecydowanie niedźwiedzim sygnałem. Nieco lepiej wyglądała sytuacja na rynku palladu, którego notowania obroniły się przed przeceną. Aprecjacja amerykańskiej waluty powstrzymała rysującą się na rynku złota lekko zwyżkową tendencję. Notowania kruszcu, po kolejnej nieudanej próbie ruchu w kierunku 1850 USD za uncję, do czwartku niemal nie zmieniały wartości, ale utrzymały się powyżej 1800 USD. Na rynku towarów rolnych sytuacja była mocno zróżnicowana. W górę szły notowania rzepaku i pszenicy, taniały kukurydza, soja i ryż.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych