Nieliczni drobni inwestorzy biorą udział w ofertach

Giełda › W ostatnich trzech latach w IPO przeprowadzonych na GPW zapisywało się na akcje średnio 1,5 tys. inwestorów indywidualnych.

Aktualizacja: 26.05.2018 12:17 Publikacja: 26.05.2018 11:55

Nieliczni drobni inwestorzy biorą udział w ofertach

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Zainteresowanie inwestorów indywidualnych warszawską giełdą nie jest już tak wielkie jak kiedyś, w czasie dużych prywatyzacji spółek Skarbu Państwa, co pokazują dane dotyczące ich udziału w obrotach na GPW. Mniejsza aktywność detalu widoczna jest także w liczbie osób, które biorą udział w ofertach publicznych, będących teoretycznie najlepszą okazją do kupna akcji.

O rekordach można pomarzyć

Wzięliśmy pod lupę debiuty z tego roku (raptem cztery) i z lat 2015–2017, sprawdzając liczbę inwestorów indywidualnych, którym przydzielono akcje (jest zwykle zbieżna z liczbą osób, które składają zapisy). Okazuje się, że w 41 debiutach, którym towarzyszyły oferty publiczne, średnio zapisało się na akcje 1620 inwestorów (łącznie indywidualnych i instytucjonalnych). Samych inwestorów indywidualnych, zapisujących się na akcje w ofertach publicznych, było średnio tylko 1540.

GG Parkiet

To niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że według danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych liczba otwartych rachunków maklerskich, przez które można kupować akcje, wyniosła 1,39 mln na koniec 2017 r. (spadła pierwszy raz od lat poniżej 1,4 mln, w porównaniu z 2016 r. ubyło 12 tys. rachunków, liczba ta spada systematycznie od 2014 r., kiedy liczba ta sięgała blisko 1,5 mln). Aktywnych rachunków jest znacznie mniej, według szacunków Waldemara Markiewicza, prezesa Izby Domów Maklerskich, może być to 15 proc. całości, co oznaczałoby 200 tys. kont (należy pamiętać jednak, że na jedną osobę może przypadać więcej niż jedno konto). Szacunki Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych są jeszcze ostrożniejsze – instytucja zakłada, że osób, które regularnie kupują i sprzedają akcje, może być w Polsce 70–80 tys. Gdyby przyjąć tę wartość, to w ostatnich trzech latach w ofertach publicznych akcji uczestniczyło jedynie 2 proc. aktywnych inwestorów indywidualnych.

Rozpiętość pod względem liczby osób składających zapisy jest jednak spora. W ofercie Venture INC nie wziął udziału żaden inwestor indywidualny, na walory APS Energia zapisało się tylko 13 osób, a na Master Pharmu – 35 (do tego doszli inwestorzy instytucjonalni, którzy zadecydowali, że oferty te zostały domknięte). Najczęściej zapisywało się kilkuset drobnych inwestorów, ale w 13 ofertach udział wzięło ponad tysiąc drobnych graczy. Najwięcej – ok. 16 tys. (to dane szacunkowe, spółka nie podała w raporcie bieżącym pełnych statystyk po zakończeniu oferty) – zapisało się na akcje Playa latem ubiegłego roku w ofercie wartej prawie 4,4 mld zł. Niemal 7,4 tys. inwestorów indywidualnych wzięło udział w IPO Wirtualnej Polski wiosną 2015 r., choć ta była znacznie mniej warta niż telekomu i innych popularnych wśród detalu ofert (wyniosła 294 mln zł). Nieco ponad 5 tys. inwestorów skusił w tym samym czasie Idea Bank, którego oferta była warta 254 mln zł, czyli znacznie mniej, niż pierwotnie planowano (nie dopisał popyt ze strony inwestorów instytucjonalnych). Dino Polska, które cieszyło się ogromnym wzięciem inwestorów instytucjonalnych, w ofercie wartej 1,65 mld zł przyciągnęło prawie 3,8 tys. drobnych graczy, którzy od IPO zarobili na tej inwestycji ponad 200 proc. Na akcje GetBacku, który szuka układu z wierzycielami, zapisało się 3,6 tys. drobnych inwestorów.

Zależność jest dość wyraźna – im bardziej znana szerokiemu gronu odbiorców marka debiutanta i jego działalność, tym większa szansa, że oferta przyciągnie dużą liczbę drobnych inwestorów. Wielkość oferty też ma znaczenie, ale jak pokazują analizowane przykłady, nie jest to czynnik determinujący popularność IPO.

GG Parkiet

– Jest kilka czynników, które powodują mniejsze zainteresowanie inwestorów indywidualnych ofertami pierwotnymi. Po pierwsze nasz rynek przez ostatnie pięć lat zachowywał się dość słabo na tle innych rynków akcji, a do tego część inwestorów mocno sparzyła się w latach 2008 oraz 2011 i straty poniesione podczas tych krachów mocno zapadły im w pamięć – mówi Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Polbanku.

Statystki dotyczące udziału detalu w ofertach publicznych w ostatnich trzech latach szczególnie blado wypadają, jeśli porównamy je z rekordowymi zapisami. Debiut KGHM w 1997 r., rozpoczynający trwającą kilkanaście lat serię sporych prywatyzacji, przyciągnął 189 tys. inwestorów. Rok później TP, największa wtedy spółka na GPW, zainteresowała 132 tys. osób. Orlen w 1999 r. zaangażował 176 tys. inwestorów, a PKO BP w 2004 r. – 141 tys. Czasy kryzysu z lat 2008–2009 były trudniejsze, ale na akcje PGE i tak zapisało się 60 tys. osób. Rekordowy był rok 2010 i seria trzech dużych prywatyzacji: PZU, Tauronu i GPW. Na akcje ubezpieczyciela w maju zapisało się ponad 250 tys. inwestorów indywidualnych, tylko ich popyt był wart aż 2 mld zł. Debiut energetycznej firmy w czerwcu przyciągnął 231 tys. inwestorów, a giełdy w listopadzie – aż 323 tys. Jednak największym „detalicznym" IPO w historii GPW była na początku 1994 r. oferta Banku Śląskiego, która zainteresowała ponad 840 tys. inwestorów.

Dziś takich ofert brakuje, wielkie, rozpoznawalne nie tylko wśród giełdowych inwestorów firmy rzadko debiutują. Ale wpływ na zainteresowanie graczy ma także to, jakie zyski na debiutach osiągali w przeszłości. – Nie wszystkie debiuty przynosiły pozytywną stopę zwrotu, a nawet w niektórych momentach inwestorzy, którzy tracili cierpliwość, mogli stracić większość zainwestowanego kapitału (np. JSW po 10 zł). Ponadto inwestowanie na giełdzie nie jest już tak modne jak wcześniej – dodaje Namysł.

Inwestorzy, szczególnie ci młodsi, stronią od rynku akcji, zamiast którego wybierają inne sposoby lokowania kapitału – ostatnio rynek kryptowalut, kuszący szybkim zyskami, a w poprzednich latach Forex. Starsi inwestorzy pamiętają krach w latach 2008 i 2009. Mimo rosnących oszczędności Polacy wolą bezpieczne inwestycje, więc ich pieniądze trafiają na mizernie oprocentowane lokaty, fundusze pieniężne, a ostatnio na rozgrzany rynek mieszkaniowy. Przekłada się to nie tylko na rynek pierwotny akcji, ale też wtórny. Według danych GPW udział inwestorów indywidualnych w obrotach akcjami na rynku głównym w 2017 r. wyniósł 16 proc. To i tak lepiej o 3 pkt proc. niż w 2016 r., ale systematycznie spadał w poprzednich latach – jeszcze w 2010 r. wynosił 19 proc. (najgorzej było w 2014 r., kiedy sięgnął tylko 13 proc.).

Niewielki udział drobnych w ofertach

Do tego dochodzi jakość spółek, które debiutują na GPW. Ostatnio jest z tym bardzo różnie. Z IPO dziesięciu najpopularniejszych w ostatnich trzech latach pod względem inwestorów indywidualnych stopy zwrotu wahają się od -82 proc. (Unimot) do +225 proc. (Dino). Sporo spośród nich jest spółek przynoszących duże straty: GetBack (-80 proc.), Idea Bank (-69 proc.), InPost (-56 proc.), Play (-36 proc.). Sporo zarobić dały PlayWay (+237 proc.), Celon Pharma (+92 proc.) i WP(+67 proc.).

– Jakość emitentów bywa rożna, ale można znaleźć też ciekawe spółki, jak np. w zeszłym roku Dino, więc nie jest to moim zdaniem czynnik decydujący o małym zainteresowaniu rynkiem ofert publicznych – uważa Namysł. Jego zdaniem udział inwestorów indywidualnych często nie jest kluczowy dla sukcesu IPO. Analiza ofert z ostatnich trzech lat to potwierdza. W przytłaczającej większości przypadków o powodzeniu oferty decydowali inwestorzy instytucjonalni, do detalu kierowanych było najczęściej 5–10 proc. liczby oferowanych akcji (co zwykle skutkowało redukcją ich zapisów, tylko w 13 przypadkach do tego nie doszło). Jednak w niektórych ofertach drobni inwestorzy ratowali oferty niecieszące się powodzeniem u instytucji (co może wskazywać na jakość i atrakcyjność tych ofert).

– Większemu zainteresowaniu mogłyby pomóc większe nakłady marketingowe, jednak nie wierzę, by efekt tych działań był duży. Najważniejszym czynnikiem, który napędzałby zainteresowanie, byłaby moim zdaniem hossa trwająca kilka kwartałów na szerokim rynku, ale to jest czynnik niezależny od pojedynczej spółki – dodaje Namysł.

To będzie kiepski rok pod względem ofert publicznych na GPW

Pod względem liczby debiutów i wartości ofert publicznych ten rok rozpoczął się słabo. Maj się kończy, a na głównym rynku pojawiły się raptem cztery spółki, zaś łączna wartość ofert publicznych wyniosła 245 mln zł, w tym tylko 58 mln zł dotyczyło emisji nowych akcji. Dla porównania rok 2017 był całkiem niezły, zadebiutowało 15 firm na GPW, wartość ofert wyniosła łącznie 7,58 mld zł, z czego jednak tylko 755 mln zł dotyczyło nowych emisji. Najsłabszy od lat był za to rok 2016, kiedy wprawdzie debiutów nie było tak mało, bo 19, ale spora część z nich była przenosinami z NewConnect. Wartość ofert wyniosła niecały 1,1 mld zł, w tym tylko 548 mln zł dotyczyło emisji akcji.

Poza tym już od początku bieżącego roku widać trend panujący w latach 2016 i 2017, które minęły pod znakiem licznych wezwań na GPW – było ich odpowiednio aż 35 i 39 w porównaniu z 24 i 26 w 2014 i 2015 r. (od stycznia ogłoszono już kilka wezwań, w samym kończącym się tygodniu było ich sporo). Na domiar złego liczba debiutów nie była tak duża jak w najlepszych latach. W efekcie w roku 2016 bilans debiutów i wycofań był równy, ale w 2017 r. pierwszy raz ujemny i z publicznego rynku ubyło pięć spółek. Sporo wezwań z ubiegłego roku ma skutek jeszcze teraz i tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy bieżącego roku wycofano z giełdy pięć firm. mr

Debiuty
Udany debiut No Gravity Development na New Connect
Debiuty
Na światowym rynku IPO zima się skończyła. A w Warszawie?
Debiuty
Redukcja zapisów na Mentzena
Debiuty
Obiecujący tydzień dla ofert pierwotnych. Pistolet startowy wypalił
Debiuty
Mentzen rusza z ofertą publiczną. Spółka zadebiutuje w połowie roku
Debiuty
JR Holding liczy, że wejście na GPW ułatwi przyciągnięcie inwestorów