Najwyższy czas na edukację finansową w wersji 2.0

Poziom wiedzy finansowej społeczeństwa wciąż jest zastraszająco niski. Chcąc to zmienić, potrzebne są oczywiście zmiany systemowe, ale także zupełnie nowe podejście całego rynku.

Publikacja: 25.05.2019 15:00

Najwyższy czas na edukację finansową w wersji 2.0

Foto: Adobestock

Dyskusji i konferencji na temat rynku kapitałowego jest u nas co niemiara. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale łączy je wspólna cecha. Kiedy bowiem mamy do czynienia z tematem rynku kapitałowego, można być pewnym, że podczas dyskusji padną dwa magiczne słowa: zaufanie i edukacja. Odmieniane są przez wszystkie przypadki. Osoby uczestniczące w dyskusjach z przejęciem opowiadają, jak ważne są to elementy i że bez nich rynek kapitałowy w zasadzie nie ma sensu. Słuchacze oczywiście z aprobatą kiwają głowami, no bo przecież takim mądrościom trudno się sprzeciwiać. Naturalnie zaufanie, a przede wszystkim edukacja, są niezwykle ważnymi elementami, nawet pewnie kluczowymi. Niestety, piękne słowa rzadko kiedy idą w parze z równie skutecznymi działaniami.

Wielowymiarowe braki i zaniedbania

O tym, że rynek kapitałowy, a także szerzej, rynek finansowy, ma problem z edukacją wiadomo nie od dziś. Dowodem na to są nie tylko kolejne wydarzenia rynkowe, które boleśnie obnażają braki edukacyjne, ale także różnego rodzaju publikacje, które jasno wskazują, że poziom wiedzy finansowej jest u nas zastraszająco niski. Jak wynika z badań przeprowadzonych w marcu na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości i Fundacji GPW jedynie 9 proc. Polaków określa swoją wiedzę finansową jako dobrą lub bardzo dobrą. Szczególnie nisko swoje podstawy znajomości ekonomii oceniają osoby w wieku 18–34 lata (57 proc. wskazań) oraz osoby powyżej 65. roku życia (56 proc. wskazań). A skoro problemy są już z podstawami, to cóż dopiero mówić o zagadnieniach związanych z inwestowanie i rynkiem kapitałowym.

Zaniedbania zaczynają się właściwie już na wczesnych etapach szkolnych. Trudno bowiem uznać, że nasz system szkolnictwa ma jakiś sensowny pomysł na nauczanie finansów. Lekcje przedsiębiorczości, jakie kilkanaście lat temu weszły do szkoły, są właściwie grą pozorów. Często nauczyciele, którzy faktycznie podejmują się nauczania podstaw finansów, sami mają w tym zakresie braki, gdyż dla nich jest to tylko dodatkowy przedmiot nauczania. Równie istotna jest forma, w jakiej podawane są informacje. Praktyczne podejście przegrywa z zagadnieniami teoretycznymi, które dla wielu uczniów są po prostu dodatkowymi formułkami, które trzeba wykuć na blachę.

Niestety, również na rynku kapitałowym natrafimy na podobne problemy. Inicjatywy oczywiście są podejmowane, ale nierzadko pozostawiają one wiele do życzenia. Przybierają formę prezentacji czy też szkoleń, które w zasadzie niewiele różnią się od wykładów na studiach. Informacje podawane są w nudny sposób, który nie tylko nie zachęca, ale wręcz zniechęca do tego, aby pogłębiać wiedzę. Często dla samych prowadzących owe szkolenia są jednym z wielu dodatkowych zajęć, w związku z czym traktowane są one po macoszemu, byle tylko to odbębnić (oczywiście nie dotyczy to wszystkich). Wciąż jest bardzo mało ludzi z charyzmą, którzy swoim optymizmem i zaangażowaniem potrafiliby zainteresować tematyką związaną z rynkiem kapitałowym.

Czas na nowe otwarcie

Problem edukacji finansowej jest bardzo złożony i bez wątpienia potrzebne jest systemowe spojrzenie na to zagadnienie. System nauczania powinien przejść głęboką reformę, tak aby o finansach mówić na jak najwcześniejszym etapie nauczania. Chociaż słowo „mówić" wydaje się tu być nieodpowiednie, a nawet niewskazane. Zagadnienia związane z finansami trzeba pokazywać w przystępny sposób nawet na najprostszych przykładach z życia.

Lekcję do odrobienia ma jednak również sam rynek kapitałowy. W obecnych czasach tradycyjne szkolenia powinny być jedynie punktem wyjścia do tego, aby mówić o inwestowaniu. Świat poszedł do przodu, ale w wielu aspektach rynek wciąż trwa przy rozwiązaniach, które stosowane były 10 czy nawet 15 lat temu. Na rynku kapitałowym jest to cała wieczność i dlatego też potrzebne jest zupełnie nowe podejście do zagadnień związanych z edukacją. Chcąc zarażać, w szczególności młodych ludzi, specjalistyczną wiedzą, trzeba wyjść naprzeciw ich upodobaniom i przyzwyczajeniom. Oni muszą poczuć, „dotknąć" rynek (np. w postaci gier giełdowych, szerokiego wykorzystania nowych, najlepiej interaktywnych, kanałów komunikacji), a nie tylko o nim słyszeć z ust osób, które wciąż stosują metody „nauczania" sprzed wieku. Jesteśmy w takim momencie, że najpierw, jako cały rynek, musimy się zastanowić, co faktycznie mamy do zaoferowania. Popyt na edukację i na giełdę jest stosunkowo niewielki, więc liczy się jakość podaży.

Moment, aby poruszyć te kwestie, wydaje się być idealny. W Ministerstwie Finansów trwają cały czas prace nad strategią rozwoju rynku kapitałowego. W projekcie tego dokumentu poświęcono zresztą uwagę (chociaż niewielką, patrząc na skalę problemu) zagadnieniom związanym z edukacją.

„Wiedza z zakresu finansów i rynku finansowego powinna być dostępna dla ogółu obywateli, ponieważ prowadzi do zwiększenia poziomu integracji finansowej, stymuluje innowacje, tworzy konkurencję i potencjalnie zmniejsza nierówności społeczne. Ponadto wysoki poziom wiedzy z zakresu finansów powinien pozytywnie wpływać na zarządzanie budżetem domowym czy skłonność do oszczędzania. Ponadto należy zauważyć, że edukacja w zakresie rynku finansowego powinna obejmować nie tylko potencjalnych inwestorów, ale również potencjalnych emitentów – przedsiębiorstw" – napisano w projekcie strategii. Dokument zawiera też propozycje konkretnych działań. Mowa jest m.in. o przygotowaniu strategii edukacji finansowej i prowadzeniu działań z zakresu edukacji finansowej przez Fundusz Edukacji Finansowej, wprowadzeniu gier z dziedziny edukacji finansowej, m.in. dostępnych na platformach społecznościowych, promocję skarbowych produktów oszczędnościowych dystrybuowanych przez aplikacje mobilne czy też programach edukacyjnych dla emitentów, inwestorów instytucjonalnych, pośredników i doradców.

Kierunek wydaje się być słuszny, ale też trzeba pamiętać, że „papier" przyjmie wszystko. Ze wzniosłymi hasłami mamy do czynienia na co dzień, o czym powinna pamiętać również powołana ostatnio Rada Edukacji Finansowej. Liczą się działania, im bardziej niekonwencjonalne i innowacyjne, tym lepiej. I nie może być tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Podnoszenie poziomu edukacji finansowej powinno leżeć w interesie państwa, instytucji rynkowych, pośredników czy też mediów. W końcu rynek kapitałowy to wspólna sprawa.

Anna Salamończyk-Mochel prezes, Fundacja GPW

Według badań przeprowadzonych na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości i Fundacji GPW jedynie 8 proc. Polaków określa swoją wiedzę finansową jako dobrą lub bardzo dobrą. Jako że głównymi źródłami informacji na temat finansów dla większości społeczeństwa są szkoły, uczelnie i instytucje publiczne, istotne są skoordynowane działania administracji, ośrodków edukacji oraz organizacji takich jak Fundacja GPW, w zakresie edukacji finansowej.

Nie wykluczam potrzeby szerokiej debaty na temat edukacji ekonomicznej i zmian systemowych. Jednak warto pamiętać, że już teraz dostępnych jest wiele narzędzi edukacyjnych. Jako Fundacja GPW prowadzimy w tym zakresie wiele projektów: Szkołę Giełdową, Szkolną Internetową Grę Giełdową czy szkolenia we współpracy z domami maklerskimi. Nie ulega wątpliwości, że dalsza edukacja finansowa społeczeństwa jest konieczna, a jednocześnie powszechnie uważana za trudną i wymagającą specjalistycznej wiedzy. Biorąc pod uwagę potrzeby osób dorastających w dobie nowoczesnych technologii, niezbędne jest wykorzystanie nowych metod nauczania: multimediów, platform e-learnigowych czy gier. Nasze obecne działania bazują na takich rozwią-zaniach; planujemy opierać się na nich również w kolejnych wdrażanych projektach. PRT

Marcin Dyl prezes, Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami

W podniesieniu poziomu wiedzy finansowej ogromną rolę odgrywa kształcenie od najmłodszych lat. Polski system szkolnictwa wymaga gruntownej przebudowy, dogłębnej reformy, tak by większy nacisk położony był na wiedzę niezbędną do życia, osadzoną w praktyce. To pozwoliłoby na szersze spojrzenie na rzeczywistość i otworzyło horyzonty. Jednak by ten stan osiągnąć, należałoby zacząć od nauczycieli, przywrócić temu zawodowi prestiż i szacunek oraz inwestować w ich kształcenie. Co do samej nauki o finansach, to powinna być podawana dzieciom w ciekawy, nieschematyczny sposób, tak by ich to naprawdę zainteresowało. Doskonałym przykładem, jak to można rozpracować, jest placówka edukacyjna Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira Skrzypka, gdzie poprzez historię przyswajamy ekonomię. Dzisiaj trudno się nie zżymać, gdy w czasie dyskusji w ministerstwie nad podstawą programową dla szkół słyszymy opinię profesjonalistów, którzy zniechęcają do umieszczania w niej informacji o funduszach inwestycyjnych, bowiem są one „wyrafinowanymi produktami finansowymi", i dzieje się to w czasie, gdy za chwilę kilka lub kilkanaście milionów Polaków będzie posiadało jednostki uczestnictwa funduszy w swoich PPK. Wszystkie badania zaś pokazują, że najważniejszym źródłem edukacji ekonomicznej dzieci są dom i rodzina. prt

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych