W polityce spokojniej, na giełdach niepewnie

Wzrostowe odreagowanie na głównych światowych parkietach wytraciło impet. Na co czekają inwestorzy?

Publikacja: 21.04.2018 09:06

Uwaga inwestorów koncentrowała się nadal na Twitterze, choć oczywiście nie chodziło o wyniki finanso

Uwaga inwestorów koncentrowała się nadal na Twitterze, choć oczywiście nie chodziło o wyniki finansowe, ale o wpisy Donalda Trumpa.

Foto: Archiwum

GG Parkiet

Sytuacja na giełdach rozwiniętych w ostatnich dniach przedstawiała się bardzo podobnie. Zapoczątkowana na przełomie marca i kwietnia zwyżka była kontynuowana, ale tylko na początku minionego tygodnia.

Na głównych parkietach remisowo

Od środy nastroje zaczęły się lekko pogarszać, wprowadzając nastrój niepewności. Bilans pierwszych czterech sesji był jednak wszędzie dodatni, choć skala wzrostu wyraźnie mniejsza niż tydzień wcześniej. Niepewność najmocniej widoczna była na emerging markets, a na parkiecie w Chinach momentami było dość groźnie.

Uwaga inwestorów koncentrowała się nadal na Twitterze, choć oczywiście nie chodziło o wyniki finansowe, ale o wpisy Donalda Trumpa. Brak nowych wieści początkowo sprzyjał kontynuacji zwyżki, ale z czasem zaczął niepokoić. S&P500 w miniony wtorek po przekraczającym 1 proc. wzroście znalazł się powyżej 2700 pkt, zakrywając jednocześnie spadkową lukę z końca marca.

To optymistyczne z punktu widzenia analityków technicznych wydarzenie nie miało jednak pozytywnej kontynuacji i w czwartek indeks tracił na wartości, rozprzestrzeniając obawy na pozostałe giełdy. Najszybciej zareagował na niepozostający od końca marca w trendzie bocznym MSCI Emerging Markets ETF, zniżkując o kilka dziesiątych procent i schodząc poniżej 48 pkt, co może sugerować pogorszenie się nastrojów w tym segmencie.

W pierwszej połowie tygodnia na chińskim parkiecie było wręcz fatalnie, mimo dobrych danych z chińskiej gospodarki. Shanghai Composite kontynuował silną sekwencję spadkową, przełamując z impetem 3100 pkt i docierając chwilowo do poziomu najniższego od maja ubiegłego roku. Czwartek przyniósł wzrostowe odreagowanie, ale niepewność pozostała i pewnie będzie straszyła inwestorów w najbliższych dniach, tym bardziej że powodów do obaw nie brakuje.

Ropa rozpędza się do setki

Na rynku ropy naftowej robi się coraz bardziej gorąco. W drugim tygodniu kwietnia silną zwyżkę notowań napędzały głównie niepokoje geopolityczne. W ostatnich dniach doszły do tego wyraźne impulsy o charakterze fundamentalnym. W minioną środę opublikowany został tygodniowy raport Departamentu Energii, który wskazał na nadspodziewanie wysoki spadek zapasów benzyny i destylatów w Stanach Zjednoczonych.

Znacznie ważniejsze jednak okazały się doniesienia o tym, że Arabia Saudyjska byłaby zadowolona, gdyby ceny surowca sięgały od 80 do 100 dol. za baryłkę, z czego można wnioskować, że będzie do tego celu dążyła, forsując kolejne limity wydobycia. Oczywiście do wspomnianej setki notowaniom jeszcze bardzo daleko i na razie można powątpiewać, czy taki scenariusz jest realny i w jakiej perspektywie.

Niemniej jednak wzrost był kontynuowany, choć po środowym skoku o prawie 3 proc. czwartek przyniósł niewielką korektę w przypadku WTI. Jej cena, chwilami przekraczająca 69,5 dol., utrzymała się ostatecznie powyżej 68 dol. za baryłkę. To poziom najwyższy od końca 2014 r., a więc od ponad trzech lat. Notowania surowca typu Brent docierały chwilami do niemal 75 dol. Tym samym w horyzoncie ostatnich 12 miesięcy zwyżka cen sięga od 34 proc. (WTI) do 39 proc. (Brent), a od dołka z połowy ubiegłego roku przekracza 60 proc.

Patrząc na te liczby z nieco szerszej perspektywy, nie sposób przejść obojętnie wobec dwóch kwestii. Po pierwsze, jak wysokie ceny ropy wpłyną na globalną gospodarkę, a po drugie, czy wzmocnią impuls inflacyjny, skłaniając jednocześnie do działania główne banki centralne. Trudno ocenić, czy widoczne już sygnały spowolnienia w sporej części gospodarek rozwiniętych to efekt drożejącej ropy, ale przy tak dużej skali zwyżki i czasie jej trwania można jakiegoś wpływu się doszukać. Z pewnością utrzymujące się na wysokim poziomie ceny ropy nie pomogą w warunkach prawdopodobnego cyklicznego ochłodzenia koniunktury.

Na razie nie widać przełożenia notowań ropy na inflację, która poza Stanami Zjednoczonymi pozostaje na niskim poziomie. W razie jej wzrostu i jednoczesnego spowolnienia dynamiki w gospodarce główne banki centralne nie będą raczej miały problemu z powstrzymaniem się przed zaostrzaniem polityki pieniężnej (EBC) lub wyhamowaniem cyklu podwyżek stóp (Fed). W kontekście niskiej inflacji i rosnących kosztów jest też problem marż i zysków firm, tym bardziej że notowania ropy nie są jedynym czynnikiem mogącym wpływać na te parametry. Choć dotąd dostrzega się głównie tendencję rosnących płac, to surowce coraz wyraźniej dokładają do tego swoją cegiełkę.

Drugi tydzień z rzędu mocno drożeje aluminium. Po prawie 16-proc. zwyżce z drugiego tygodnia kwietnia ostatnie cztery sesje przyniosły wzrost o 9,5 proc. W efekcie notowania są na poziomie najwyższym od prawie siedmiu lat. Nawet jeśli obecny poziom cen, po bezprecedensowym kwietniowym skoku, przekraczającym dotąd 25 proc., nie utrzyma się przez dłuższy czas, to i tak będzie odczuwalny w wielu sektorach gospodarki.

Wiele oczywiście będzie zależeć od rozwoju wydarzeń na froncie wojny handlowej, a także od konsekwencji sankcji nałożonych na Rosję i związanych z tym kłopotów tamtejszych producentów metalu. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku niklu, którego cena wzrosła od początku kwietnia o ponad 13 proc. i doszła do poziomu najwyższego od trzech lat.

Na tym tle zaledwie 3,5-proc. zwyżka notowań miedzi wygląda może dość skromnie, ale biorąc pod uwagę znaczenie tego surowca dla gospodarki, trudno ją bagatelizować, szczególnie jeśli wzrostowa tendencja miałaby się utrzymać przez dłuższy czas. Wyraźnie w górę idą także notowania stali i rud żelaza. Mocno trzyma się złoto, w ostatnich dniach za uncję kruszcu wciąż trzeba było płacić od 1350 do niemal 1360 dol.

Surowcowy CRB indeks w miniony czwartek zaliczył co prawda małą korektę, ale od dołka z pierwszych dni kwietnia zyskuje ponad 5 proc. i zmaga się z poziomem szczytu z października 2015 r.

Na GPW zmiana układu sił

Nie sprawdzają się na razie wcześniejsze prognozy, zakładające, że w tym roku przewagę będą mieć walory małych i średnich spółek, a ich indeksy będą się zachowywać znacznie lepiej niż WIG20. Choć wskaźnik blue chips zdecydowanie nie zachwyca, to jednak w kwietniu konsekwentnie stara się zatrzeć złe wrażenie z poprzednich miesięcy. Od dołków z przełomu marca i kwietnia zyskał ponad 5,5 proc. i ma szansę zakończyć miesiąc wynikiem najlepszym od sierpnia ubiegłego roku. Czy tak się stanie, będzie zależało głównie od nastawienia inwestorów zagranicznych do naszego rynku i całego segmentu emerging markets.

Po kilku dniach wahań w okolicy 2300 pkt czwartkowa sesja zapowiadała się obiecująco. WIG20 zbliżył się do 2350 pkt i choć słabe nastroje panujące tego dnia na głównych światowych parkietach zepchnęły go niżej, to jednak zdołał się utrzymać na bezpiecznym poziomie, dającym szansę na kontynuację ruchu w górę. Nasz indeks ma co odrabiać, bo od styczniowego szczytu dzieli go wciąż ponad 11 proc., podczas gdy MSCI Emerging Markets traci na tym dystansie jedynie 8 proc.

Patrząc zarówno na obroty, jak i na liderów kwietniowej zwyżki spośród grona największych spółek trudno dostrzec wielki entuzjazm globalnego kapitału wobec naszego parkietu. Nie można jednak wykluczyć, że mamy do czynienia z okresem spokojniejszego akumulowania walorów. Sprzyjają temu dobre oceny stanu i perspektyw polskiej gospodarki, jak choćby te formułowane ostatnio przez agencję Standard & Poor's czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Na razie korzystają z tego notowania złotego i obligacji skarbowych, ale może przyjdzie czas i na akcje. W końcówce tygodnia wcześniejsze straty odrabiały walory obu rafinerii, choć wyróżniał się w tym Lotos. Dała się też zauważyć poprawa nastawienia do części przedstawicieli sektora finansowego. Gdyby do wyraźnie zwyżkujących walorów PZU dołączyły papiery PKO i Pekao, WIG20 miałby się znacznie lepiej.

Mocno rozczarowuje w ostatnich dniach segment małych firm. sWIG80 w trakcie siedmiu spadkowych sesji z rzędu stracił łącznie jedynie 2 proc., ale ruch ten robi fatalne wrażenie. Tym bardziej że sprowadził indeks w pobliże dołka z końca marca i w najbliższych dniach byki będą się musiały wykazać większą determinacją w jego obronie, jeśli chcą myśleć o lepszej przyszłości. W przeciwnym razie wsparcia przyjdzie im szukać w okolicy 14 tys. pkt, a w gorszym scenariuszu kilka procent niżej, czyli nawet w miejscu, z którego w listopadzie ubiegłego roku startowała wzrostowa tendencja, zakończona w połowie stycznia.

Dziś niewiele już z niej zostało. Indeksowi najmocniej ciążą między innymi walory przedstawicieli sektora finansowego, czyli Idea Banku, Getinu i Quercusa, tracące od początku roku od 30 do 50 proc. Największym problemem jest jednak niska płynność, niedostatek kapitału zainteresowanego kupnem akcji oraz niezbyt liczna grupa spółek o solidnych fundamentach, których papiery przynoszą zadowalające stopy zwrotu.

Wciąż dość słabo wygląda sytuacja na rynku średnich firm. Co prawda mWIG40 wrócił powyżej 4600 pkt i utrzymuje się ponad tym poziomem, oddalając zagrożenie przeceną, ale nie widać siły, która mogłaby popchnąć go wyżej. Od ośmiu sesji porusza się w bok, przy wyraźnie zniżkujących obrotach. Trudno przewidzieć, co z tego marazmu wyniknie. W obecnych warunkach scenariuszem najbardziej optymistycznym wydaje się zwyżka o około 200 pkt, oznaczająca powrót do środkowej części trwającej od ponad roku konsolidacji. Ale do tego potrzebny byłby silniejszy impuls, a jego źródeł na razie nie widać. W horyzoncie od początku roku na plusie są papiery zaledwie dziesięciu średnich spółek. A skoro nie ma zysków, to trudno o chętnych do kupowania akcji. Tym bardziej że nie brakuje rozczarowań wynikami firm.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych