Wielkie osiągnięcia zaczynają się zazwyczaj od wyznaczania sobie ważnych celów. Dla Henry'ego Forda II tym celem było przełamanie hegemonii marki Ferrari w prestiżowym 24-godzinnym wyścigu w Le Mans. Włosi wygrali go sześć razy z rzędu w latach 1960–1965. Ford marzył o spektakularnych sukcesach sportowych, więc chciał najpierw odkupić lidera. Niewiele brakowało, a amerykańska marka w latach 60. stałaby się właścicielem włoskiej legendy. Ford był nawet po słowie z Enzo Ferrarim, oferował mu 16 milionów dolarów, ale ten drugi ostatecznie wycofał się z kontraktu. Duma Amerykanina została ugodzona, postanowił więc przytrzeć „makaroniarzom" nosa.

Tak zaczyna się historia modelu GT40, którego nazwa bierze się od określenia Grand Touring i wysokości nadwozia wynoszącego 40 cali (to niewiele ponad 1 metr). Jego dzieje są kamieniem milowym dla Forda i można je określić krótko: od pucybuta do milionera. Zaczęło się bowiem od serii niepowodzeń, dopóki do pracy nad wystrzałowym autem nie zabrał się Carroll Shelby i jego zespół. Wprowadzili oni szereg zmian, m.in. przedłużając część podwozia (opracował je Detroit's Kar Kraft) i wkładając większy silnik o pojemności 7 litrów. Efektem było ziszczenie marzeń Forda – czterokrotny tryumf w Le Mans. W 1966 roku GT40 zajął pierwsze, drugie i trzecie miejsce, rok później pierwsze i czwarte, a w latach 1968–1969 pierwsze i trzecie. Dzięki tym sukcesom GT40 stał się jednym z najważniejszych samochodów wyścigowych w historii.

W ciągu pięciu lat powstało jedynie 146 sztuk modelu GT40. Jest zatem ogromnie rzadki i szybko stał się obiektem pożądania miłośników motoryzacji. Po zakończeniu produkcji wiele firm produkowało bardziej lub mniej udane repliki. Wśród nich jest niezwykle pieczołowicie wykonana replika wersji z 1965 roku – ERA Ford GT40, wystawiony na aukcji Catawiki. Wóz zbudowano w 2011 roku, jest napędzany benzynowym motorem 5.7, który dysponuje mocą 475 KM. Do tego manualna skrzynia biegów i piękny czarny lakier z białymi pasami. Prawdziwy „kozak"! Eksperci wyceniają go nawet na 200 000 euro. Są chętni?

[email protected]