Prekursorem był ING Bank Śląski z Otwartym Kontem Oszczędnościowym. Do banków zaczęło trafiać więcej pieniędzy klientów indywidualnych, którzy często rezygnowali z zakładania lokaty, zwłaszcza długoterminowej, obawiając się utraty odsetek w razie konieczności wycofania pieniędzy przed terminem. Było to dodatkowo częściowe chociaż rozwiązanie problemu braku długoterminowych pasywów do finansowania kredytów. Takimi pasywami stały się bezterminowe konta oszczędnościowe. Deponentom często bowiem wystarcza świadomość możliwości wypłacenia pieniędzy w dowolnym momencie – i z niej nie korzystają. Posiadacz takiego konta wypłaca tylko wtedy, kiedy jest to rzeczywiście niezbędne, a częściej dopłaca i trzyma pieniądze na koncie. Nic zatem dziwnego, że banki reklamowały swoje konta, oferując oprocentowanie równe temu na lokatach albo nawet wyższe w promocyjnych okresach. Później było już gorzej – o czym oczywiście w reklamie nie wspominano. Nie inaczej jest teraz – tyle że po okresie promocyjnym jest już całkiem źle. Na dodatek coraz rzadziej promocje dotyczą większych kwot. Najwyższe odsetki oferują w sierpniu mBank (2,5 proc. przez cztery miesiące), Credit Agricole (2,5 proc. przez trzy miesiące), Bank Pekao (2 proc., 120 dni) – dla kwot do 20 tys. zł, oraz Getin Bank (2 proc.) dla 10 tys. zł, ale na 12 miesięcy. Potem w mBanku oprocentowanie wynosi 0,01 proc., w CA od 0,2 do 0,5 proc., w Pekao 0,1 proc., a w Getin Banku 0,3 proc.