Prezes Eques Investment TFI: Mimo wpisu na listę ostrzeżeń KNF klienci nam ufają

WYWIAD | Tomasz Korab - z prezesem Eques Investment TFI rozmawia Andrzej Pałasz

Publikacja: 21.11.2018 05:00

Tomasz Korab, prezes Eques Investment TFI

Tomasz Korab, prezes Eques Investment TFI

Foto: materiały prasowe

We wrześniu pana firma trafiła na listę ostrzeżeń publicznych KNF. Ma pan tak duże doświadczenie na rynku kapitałowym i kierowaniu TFI, a jednak KNF dopatrzyła się złamania prawa?

Warto zauważyć, że przed wpisem nie toczyło się wobec nas żadne postępowanie, więc było to tym większe zaskoczenie. Kilka kwestii wymaga jednak w tej sprawie wyjaśnienia. Po pierwsze jestem wdzięczny Komisji, że przychyliła się do naszej prośby i opublikowała komunikat, który wyjaśnia przyczyny wpisu. To nam dużo dało. Klienci dowiedzieli się, że nie było to związane z działalnością inwestycyjną funduszy, a w zasadzie powodem wpisu na listę ostrzeżeń były materiały opublikowane na naszej stronie internetowej. Dochodzimy tu do ważnej kwestii. My od początku stawialiśmy na transparentność. Zarówno przez klientów, jak i dystrybutorów byliśmy chwaleni za zakres prezentowanych informacji. Uważamy, że właśnie w tę stronę należy iść. Popatrzmy na regulacje, które teraz wchodzą. Dochodzą PRIIPs (dokument informacyjny o produkcie – red.), KID-y dla FIZ-ów itd. Pokazujemy klientom jakieś wskaźniki: Sharpe'a, Treynora i Bóg wie kogo jeszcze, które wiele mówią mnie, a klientom nic albo prawie nic. Kilka lat temu w „Parkiecie" ukazał się wywiad z Barbarą Jawdosiuk, ówczesną dyrektor Departamentu Funduszy Inwestycyjnych KNF, w którym udowadniała, że pokazanie 10 największych pozycji w portfelu jest naruszeniem tajemnicy zawodowej. To jest postawienie sprawy na głowie. Bo klientowi wskaźnik Sharpe'a nic nie powie, natomiast pokazanie 10 największych spółek w portfelu – bardzo dużo. Czy mielibyśmy takie problemy z redukcjami żądań umorzeń, gdyby klienci widzieli 10 największych spółek razem z ich udziałem w portfelu danego funduszu? Czy nie byliby w lepszej sytuacji i lepiej poinformowani? Tymczasem KNF dowodziła, że przepis tego zabrania. Twierdzę, że tym gorzej dla przepisu, należy go wtedy zmienić, tym bardziej że takie są standardy w zachodnim świecie. Prosta rzecz. Jeśli to nie powinno być zwyczajem, to powinno być wręcz przymusem, zamiast kilku wskaźników, liczonych syntetycznie, na skali ryzyka itd. Śmiem twierdzić, że 90 proc. klientów nie mówią one nic. Tym, czego branża potrzebuje i co utrudnia jakiekolwiek nieprawidłowości, jest transparentność. Im więcej musisz pokazać, tym trudniej jest ci jakiekolwiek nieprawidłowości w działaniu ukryć. Od początku staraliśmy się pokazywać jak najwięcej, po to by budować zaufanie. Skoro klient właściwie nie ma wpływu na to, co dzieje się w funduszu, to niech przynajmniej widzi jak najwięcej.

Jeśli chodzi o stosunek między nami a klientem, obowiązuje go znajomość statutu funduszu. Jest on jawny i jest w rejestrze. W polskim systemie prawnym obowiązuje domniemanie jawności i znajomości rejestru. Czyli klient w sporze z TFI nie może zasłaniać się tym, że nie znał statutu. A gdzie ten statut ma znaleźć? Dlatego na naszej stronie były statuty, tak było od lat. Wciąż zresztą się tam znajdują, ale dostęp jest chroniony hasłem.

Problem publikacji – zdaniem KNF – zbyt wielu informacji nie dotyczy tylko nas. Myślę, że nas dotyczy wpis i zawiadomienie, bo jest to próba. Dlaczego na nas? Bo my mieliśmy tych informacji najwięcej. Cały czas na poziomie IZFiA prowadzona jest z KNF debata na temat tego, co można ujawniać na temat FIZ-ów. Przepisy mówią, że zakazane jest pokazywanie informacji mających na celu promowanie nabycia papierów wartościowych i stanowiących podstawę do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie jest zatem zakazane pokazywanie jakichkolwiek informacji na temat funduszu niepublicznego. Musimy przyjąć jakiś standard. Musimy ocenić, co racjonalny inwestor uważa za wystarczającą podstawę do inwestycji.

Czy znana jest już decyzja prokuratury?

Nie i problem w tym, że pewnie długo jej nie będzie. Naszym zdaniem prokuratura otrzymała zawiadomienie niedobrze przygotowane. Nie było postępowania i materiał nie jest dobrze zebrany. Komisja nie przeprowadziła żadnego postępowania administracyjnego, pozbierała trochę faktów i złożyła zawiadomienie mocno prewencyjnie, będąc święcie przekonana, że do naruszenia doszło. W naszej ocenie nie doszło. Gdyby okazało się, że strona internetowa rzeczywiście generuje taki ruch, że klienci walą drzwiami i oknami, może byśmy się zorientowali. Ale ponieważ nie mamy ani jednego klienta, który nabyłby certyfikaty funduszu w ten sposób, to może nas to trochę uśpiło.

Skoro tak, to dlaczego zależy wam tak bardzo na możliwości publikacji informacji o FIZ-ach?

Problem w tym, że klienci działają w warunkach niepełnej informacji, nawet o stopach zwrotu, a przecież aktywa zgromadzone w FIZ-ach są ogromne. Oczywiste jest, że potencjalny klient chciałby porównać wyniki jednych FIZ-ów z innymi albo do tego, co można było osiągnąć na rynku, więc oni na tym cierpią. Mało tego, taki rynek zacznie być podatny na plotki. Możliwość publikacji stóp zwrotu to moim zdaniem minimum do tego, by klienci mieli świadomość, co dzieje się na rynku. Ale to zdecydowanie za mało, by stać się inwestorem, bo do tego jest jeszcze bardzo daleka droga. Jestem jednak pesymistą w tej kwestii – KNF nie ma w zwyczaju ustępować.

Dwa z trzech funduszy otwartych Eques są w likwidacji. Dlaczego?

Z tego segmentu w ogóle wychodzimy. Podjęliśmy tę decyzję, zanim pojawił się MiFID II, który naszym zdaniem dobija możliwość oferowania funduszy otwartych przez mniejsze towarzystwa. Będzie im bardzo trudno operować, ponieważ dystrybutorzy nie będą mieli już takiej motywacji do współpracy z nimi. Funduszy otwartych jest wiele, a ich portfele w znacznej mierze się powielają. Dużo większy sens ma fundusz zamknięty, który ma unikalną strategię, a maksymalnie może zebrać ok. 250 mln zł. Dla takiego towarzystwa jak nasze, które ma kilka takich funduszy, jest to doskonałe rozwiązanie. Widzimy niszę dla małych TFI i prywatnych, mniejszych asset managerów właśnie w tym, żeby tworzyć rozwiązania, jakie są nie do zaoferowania przez duży bank właśnie ze względu na skalę. A z drugiej strony banki mają wymagających klientów private banking. Nasz produkt jest dla nich dobrym dodatkiem, a banki też konkurują o klienta. Dzięki temu jesteśmy w stanie działać.

Jak wyglądają dziś relacje Eques z dystrybutorami?

Sieć jest stabilna, a nawet się rozwija. Na rynku mamy duże zmiany. Sieci bankowe z całą pewnością zamykają się na nowe produkty albo podchodzą do nich dużo ostrożniej. Rośnie jednak część niezależnych domów maklerskich i tu widzimy potencjał dystrybucyjny.

W jakim kierunku chcecie się rozwijać? Wciąż trzon działalności będą stanowić fundusze wierzytelności?

Tak, w czterech funduszach wierzytelności mamy ponad 750 mln zł aktywów. Zagospodarowaliśmy tę niszę i wiemy, że jesteśmy w stanie prowadzić takie fundusze. Dowodem może być choćby to, że przez zawirowania rynku w związku z GetBackiem nasze fundusze przeszły suchą stopą, jeśli idzie o zaufanie klientów. Poza funduszami alternatywnymi, wśród których są też takie, które inwestują na rynku nieruchomości czy w energię odnawialną, mamy także gałąź funduszy rynku kapitałowego. Przy czym tu też skupiamy się na FIZ-ach. Pod koniec września, w związku z przyjściem Krzysztofa Cesarza, ruszył Eques Aktywów Globalnych FIZ. W tym roku uruchomimy nowy fundusz, bo chcemy skorzystać z okazji, które są dziś w segmencie małych i średnich spółek. Też będzie to FIZ, bo uważamy, że taką formę powinny mieć fundusze „misiów". W sytuacjach kryzysowych, kiedy płynność wyparowuje, fundusze otwarte, inwestujące w takie spółki, nie sprawdzają się. Ponadto ktoś, kto lokuje kapitał w „misiach", nie musi żądać płynności codziennie, bo nie inwestuje się w małe i średnie spółki na kilka dni.

Czyli wierzy pan w potencjał krajowych małych i średnich firm?

Gdzie inwestować w prywatne, rzutkie przedsięwzięcia, jeśli nie w takim kraju jak Polska? Jest to jedno z rzadkich miejsc, gdzie gospodarka rośnie, perspektywy są dobre, a firmy z małych brandów mogą przekształcić się w regionalne. To dwudziesta gospodarka świata z ogromnym rynkiem wewnętrznym. Ważnym elementem naszej strategii jest to, że będziemy inwestować w firmy prywatne, a nie państwowe.

Wyjdziecie do szerszego grona inwestorów z tym produktem?

Obecnie nie mamy żadnego funduszu publicznego, ale pracujemy nad tym. Chcemy się rozwijać także w tym kierunku. Poza tym, biorąc pod uwagę planowane zmiany w przepisach, może się okazać, że będzie to optymalny sposób oferowania funduszy do wielu klientów.

Czy fundusze wierzytelności Eques współpracowały z GetBackiem?

Serwiserem w naszych funduszach jest Kancelaria Signi. To prywatna firma z Wrocławia. Co ważne, zespół, który tam pracuje, zajmuje się naszymi funduszami wierzytelności od początku ich istnienia. GetBack złożył nam propozycję współpracy, jednak nie była ona przez nas nigdy rozważana na poważnie.

Jak dziś inwestuje się w branży wierzytelności?

Jest zdecydowanie łatwiej. Zniknął gracz, z powodu którego przez ostatnie dwa lata nie kupiliśmy nic na przetargach, bo ceny były znacząco wyższe od naszych limitów. Podmiot, który kupował wszystko albo prawie wszystko po cenach, które nie dawały – w naszej ocenie – szans osiągnąć pozytywnej stopy zwrotu. W tej chwili widzimy racjonalizację cen, więc jest lepiej.

Będą nowe fundusze, zatem i nowi zarządzający?

Tak, cały czas się rozwijamy, a w związku z tym poszukujemy zarządzających tam, gdzie jest nam potrzebne wzmocnienie kompetencji. W tej chwili zespół liczy pięć osób, ale mam kilka wolnych biurek.

Pana zdaniem sytuacja Eques rozwija się w dobrym kierunku?

W bardzo dobrym. Zaczynaliśmy sześć lat temu praktycznie od zera. Udaje nam się rozbudowywać firmę i budzimy zaufanie naszych klientów. Sukcesem jest to, że udało nam się to zaufanie utrzymać mimo wpisu na listę ostrzeżeń KNF.

A jaki kształt może obrać branża TFI? Przewagą małych towarzystw jest specjalizacja branżowa, duże mają sieć dystrybucji, a średnie?

Myślę, że małe TFI znajdą swoją niszę i będą się rozwijać. Moja firma ma pod zarządzaniem ok. 1,3 mld zł i jest dochodowym biznesem, a więc nie trzeba mieć miliardów złotych aktywów. Z drugiej strony będziemy mieli proste strategie ETF-owe czy na wpół ETF-owe, które będą obracać miliardami złotych przy niskich stawkach. Będą je prowadzić największe towarzystwa, powiązane z grupami bankowymi. Takie rozwiązania znajdą się również w portfelach naszych klientów, bo będą to płynne, notowane aktywa.

CV

Tomasz Korab dołączył do Eques Investment TFI w listopadzie 2011 roku, obejmując stanowisko wiceprezesa zarządu. Od września 2014 roku jest zaś prezesem. Wcześniej pracował m.in. jako komplementariusz w Opera-Kwiatkowski i Wspólnicy, a także członek zarządu, a następnie wiceprezes Opery TFI. W latach 2001–2003 był doradcą inwestycyjnym i zastępcą dyrektora zarządzania portfelem w BRE Asset Management, odpowiedzialnym za portfele akcji i zrównoważone. Rozpoczynał zaś jako makler w Banku Handlowym w Warszawie. paan

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych