Waldemar Markiewicz, prezes IDM: Sprawa GetBacku oddaje stan rynku

WYWIAD | WALDEMAR MARKIEWICZ z prezesem Izby Domów Maklerskich rozmawia Przemysław Tychmanowicz

Publikacja: 25.06.2018 12:16

Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich

Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich

Foto: Archiwum

To jak to jest z tym rynkiem kapitałowym? Zwija się czy się rozwija?

MF wspólnie z EBOiR pracuje nad stworzeniem strategii dla rynku kapitałowego. Dokument ten może mieć przełomowe znaczenie dla przyszłości rynku w Polsce, jeśli realnie uwzględni wszystkie wyzwania i problemy, z którymi mierzy się rynek i o których mówi się od wielu lat. Trzeba jednak pamiętać, że bez jednoznacznego wsparcia politycznego, zaangażowania wszystkich instytucji i agend rządowych, wyznaczenia koordynatora na szczeblu rządowym ds. realizacji strategii to będzie kolejny dokument. Wizja na papierze – bez szans na trwałe zmiany na rynku. Dziś na pewno mamy do czynienia z kryzysem zaufania do rynku. Chociażby problem GetBacku, który z perspektywy przygotowywania strategii rynku kapitałowego i rozmów o reformie OFE, pojawił się w najgorszym możliwym momencie, ponieważ podważa zaufanie Polaków do całego systemu. Do tego dochodzi spadek obrotów na rynku. Zyski przedsiębiorstw również spadają. Nie mamy napływu pieniędzy do funduszy inwestycyjnych ani też konwersji oszczędności gospodarstw domowych znajdujących się w większości na kontach bankowych na kapitał, który mógłby finansować dalszy rozwój przedsiębiorstw. Obecna sytuacja jest wynikiem wieloletnich zaniechań, braku dbałości o krajowy rynek kapitałowy i podmioty tam działające, o ich konkurencyjność.

Zaniechań z czyjej strony?

Z perspektywy branży maklerskiej wieloletnie zaniedbania rynku kapitałowego przez decydentów i w konsekwencji pogarszająca się kondycja podmiotów działających na rynku, w tym domów maklerskich, to jeden z powodów, który mógł mieć wpływ na obecną sytuację. Obecnie branża maklerska na działalności podstawowej od kilku lat notuje straty, a pogarszająca się kondycja finansowa podmiotów ogranicza możliwości ich rozwoju. Konsekwencją tego jest mniejsze pokrycie analityczne, czyli mówiąc wprost, słabszy dostęp inwestorów do wiedzy o spółkach. Brak dbałości o krajową branżę maklerską widać choćby w prowadzeniu przez giełdę polityki aktywnego pozyskiwania zdalnych członków giełdy, która w opinii branży była bardzo dużym błędem. Wzrost udziału zdalnych członków, którzy nie ponoszą takich kosztów obowiązkowych jak krajowe domy maklerskie, odbywa się ze stratą dla krajowej branży maklerskiej, ale przede wszystkim ze stratą dla polskich średnich i małych firm, obsługiwanych prawie wyłącznie przez krajowe domy, pozbawionych rzetelnych analiz dotyczących ich spółek. Słaba kondycja branży maklerskiej jest także wynikiem nadmiernych kosztów regulacji. Od lat zwracamy uwagę na tzw. goldplating, czyli przyjmowanie legislacji unijnej bez uwzględnienia realiów krajowego rynku. W efekcie branża jest przeregulowana, co nie poprawia bezpieczeństwa inwestorów, a obniża konkurencyjność domów maklerskich, które zamiast koncentrować się na biznesie, skupiają się na regulacjach.

Broni pan maklerów i analityków, ale przy GetBacku branża jakoś się nie popisała.

Słabość domów maklerskich, kluczowej dla rynku branży, przekłada się na słabość całego rynku kapitałowego. Sprawa GetBacku jest właśnie odzwierciedleniem stanu naszego rynku, a to jest efekt wieloletnich zaniechań. Przykład GetBacku prawdopodobnie pokazał, że formalnie przestrzegając ducha prawa, można obchodzić jego istotę. Sprawa GetBacku może wynikać z nieuczciwości albo też luk w prawie. Dlatego trzeba przeanalizować, czy przepisy są właściwe, czy nadzór dysponuje odpowiednimi narzędziami. Trzeba stworzyć białą księgę pokazującą, co dokładnie się wydarzyło, tak aby uniknąć takiego wypadku w przyszłości. Na tej podstawie powinny być stworzone środki zapobiegawcze na przyszłość. Wracając do analityków i sprawy GetBacku, tutaj trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, czy pozytywne postrzeganie spółki wynikało z błędów w analizach, czy też spółka fałszowała dane finansowe. Mając niewiarygodne dane trudno prognozować przyszłość. Branży, tak samo jak nadzorowi czy innym organom publicznym, zależy na wyjaśnieniu sprawy, ponieważ zależy nam na ochronie inwestora. Dlatego winni powinni być bezwzględnie ukarani. Ważne jest jednak to, aby po GetBacku nie forsować jedynie zaostrzenia regulacji, bo wtedy rynek znajdzie się w jeszcze trudniejszej sytuacji, a jego pozycja konkurencyjna jeszcze bardziej się pogorszy.

Jeśli nie ostrzejsze regulacje, to co innego?

Potrzebujemy mądrych rozwiązań. Zdaniem środowiska jedną z kluczowych kwestii w ocenie sytuacji wykreowanej przez GetBack jest fakt, iż informacje o sposobie działania spółki i tempie jej zadłużania nie były dostępne dla szerokiego rynku, podmiotów oferujących ani nabywców obligacji wcześniejszych serii. Dzięki temu emitent ten w okresie ostatniego półrocza był w stanie wyemitować dług o wartości i na warunkach będących zaskoczeniem dla całego rynku. Należy więc rozważyć wprowadzenie do polskiego porządku prawnego przepisów mających na celu zwiększenie transparentności emitentów obligacji, jak i samego procesu emisji, w tym m.in. wprowadzenie obowiązku oferowania obligacji, zarówno w ofertach publicznych, jak i ofertach niestanowiących oferty publicznej (tzw. ofert prywatnych), wyłącznie z udziałem firm inwestycyjnych posiadających zezwolenie KNF na oferowanie instrumentów finansowych. Ograniczenie dystrybucji do podmiotów zobowiązanych z mocy prawa do przestrzegania odpowiedniej polityki product governance, pozwoli istotnie zwiększyć kontrolę nad procesem oferowania obligacji inwestorom, a w przypadku faktycznie stwierdzonych naruszeń daje podstawę do zastosowania odpowiednich sankcji i skutecznego dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej. Dodatkowo należy rozważyć wprowadzenie obowiązku regularnego (np. comiesięcznego) raportowania wysokości niezaudytowanego jednostkowego i skonsolidowanego zadłużenia oraz podstawowych wskaźników finansowych, w szczególności dotyczących zadłużenia i jego struktury. Wiele faktów wskazuje na to, że czynnikiem, który doprowadził GetBack do obecnej sytuacji, jest wadliwe zarządzanie płynnością finansową poprzez emitowanie dłużnych instrumentów finansowych dających możliwość bezwarunkowego, niezawinionego przez emitenta żądania przedterminowego wykupu w niedługim czasie po dokonaniu emisji. Informacje na temat takiego charakteru długu nie były jednak znane rynkowi, co wprowadzało w błąd inwestorów w zakresie struktury zapadalności posiadanych zobowiązań.

Skoro sytuacja rynkowa jest nie najlepsza, to co trzeba zrobić, aby w końcu ruszyć do przodu?

Rynek jest tam, gdzie są inwestorzy. Mówimy o inwestorach indywidualnych i instytucjonalnych. Polityka powinna więc zachęcać do konwersji części oszczędności gospodarstw domowych na kapitał. Można to zrobić poprzez częściową, a najlepiej całkowitą, likwidację podatku od zysków kapitałowych. Kolejna kwestia to sprawa PPK. Trzeba je wprowadzić możliwie jak najszybciej. Następna jest sprawa OFE, która musi zostać pozytywnie rozstrzygnięta. Nie może być żadnych wątpliwości, czy pieniądze tam zgromadzone zostaną przekazane Polakom, a nie do ZUS-u, co skutkowałoby nacjonalizacją wielu polskich prywatnych przedsiębiorstw i podważyłoby zaufanie inwestorów do rynku kapitałowego. Idźmy dalej: trzeba pomyśleć niezwłocznie o zmianie statusu GPW. Giełda nie może się kierować maksymalizacją zysku. Jest to dobre dla jednej spółki, a bardzo szkodliwe dla płynności na rynku oraz kondycji branży maklerskiej. Na polskiej giełdzie otwarcie i zamknięcie pozycji jest o wiele droższe niż na innych konkurencyjnych parkietach. To instytucja infrastrukturalna, o pozycji monopolistycznej, której interes powinien być podporządkowany innym uczestnikom rynku. Bardzo ważny jest wizerunek i wiarygodność rynku. Rząd powinien mówić jednym głosem o korzyściach, jakie niesie dla gospodarki sprawnie funkcjonujący rynek kapitałowy. Jeśli chodzi o wiarygodność rynku, to tutaj absolutnie kluczowa jest egzekucja prawa. Powinien zostać stworzony sąd rynku kapitałowego z wyspecjalizowanymi sędziami i prokuratorami. Same regulacje to za mało. Prawo musi być skutecznie egzekwowane, dopiero wtedy będzie można myśleć o zwiększeniu wiarygodności rynku. Kolejna kluczowa kwestia to champion rynku kapitałowego. Potrzebny jest wysokiego szczebla pełnomocnik rządu do realizacji strategii rynku. Powinien on mieć wyłączną odpowiedzialność za zwiększanie udziału rynku kapitałowego w finansowaniu przedsiębiorstw. Jeszcze raz przypomnę, że rynek kapitałowy jest fundamentem rozwoju innowacyjnej gospodarki. Brak decyzji w tych sprawach jest receptą na porażkę.

Odważne tezy, ale jeśli od nich ma zależeć przyszłość rynku, to obawiam się, że czeka nas dalsze zwijanie się. Weźmy chociażby PPK. Miały ruszyć z początkiem 2019 r., a teraz mówi się o 2020 r.

Każde przedsięwzięcie wymaga wizji i przywództwa. I odwagi. Ktoś musi mieć odwagę, by odwiązać kulę, którą sami sobie przywiązaliśmy do nogi. Są odważni w tym zakresie w rządzie, ale brak jednomyślności w tym temacie. Dlatego m.in. PPK nie zostały jeszcze wprowadzone, a sprawa OFE jest zawieszona. To bardzo szkodliwe dla budowania innowacyjnej gospodarki, bo to głównie rynki kapitałowe, a nie banki, finansują innowacje.

No dobrze, kolejna kwestia, czyli zdjęcie giełdy z giełdy. Brzmi trochę abstrakcyjnie.

Rozumiemy, że GPW jest teraz w niezręcznej sytuacji, bo musi dbać o zysk dla akcjonariuszy, ale jednocześnie jest to niezwykle ważna część infrastruktury rynku. Dlatego rolą głównego akcjonariusza jest to, żeby zmienił podejście do GPW i nie rozliczał spółki z wyników finansowych. Giełda powinna być traktowana jako instytucja infrastrukturalna, ze służebną rolą dla rynku kapitałowego, a konsekwencją tego powinna być zmiana statutu – np. wprowadzenie progu rentowności, po przekroczeniu którego giełda powinna zmniejszać opłaty. Dziś mamy do czynienia z paradoksem. Giełda zarabia na inwestorach, a ich nie obsługuje. Z kolei domy maklerskie, które na co dzień współpracują z inwestorami, na ich obsłudze notują stratę. Słabość krajowej branży maklerskiej to także efekt polityki GPW względem zdalnych członków, którzy wypierają krajowe domy maklerskie w obsłudze inwestorów zagranicznych, co skutkuje osłabieniem kondycji finansowej krajowych domów maklerskich. A trzeba sobie zdawać sprawę, że polskie średnie i małe przedsiębiorstwa zdane są na krajowe domy maklerskie. Kondycja branży jest także wynikiem stawek giełdowych, które w Polsce są ekstremalnie wysokie. Te wysokie stawki nie tylko negatywnie wpływają na kondycję krajowych domów maklerskich, ale także na płynność na giełdzie, która jest najlepszym sumarycznym kryterium oceny atrakcyjności rynku. Konkurujemy o kapitał globalny. Globalni gracze to w większości arbitrażyści – mając do wyboru inwestycje w Polsce czy np. w Turcji, patrzą na niuanse. Inwestują krótkoterminowo, więc bardzo ważny jest koszt wejścia i wyjścia z inwestycji. To są 2–3-krotne różnice, bo u konkurencji mamy jeden punkt bazowy, a w Polsce koszty sięgają 2–3 punktów bazowych. Patrząc na to z lotu ptaka, można by się zastanowić, czy historycznie dobre zyski GPW to nie koszty całego rynku.

CV

Waldemar Markiewicz w latach 1995–1999 był prezesem Domu Maklerskiego ProCapital, później związany z DB Securities, którego również jest prezesem. W przeszłości zasiadał również w Radzie Giełdy. Od sierpnia 2012 r. nieprzerwanie pełni funkcję prezesa Izby Domów Maklerskich, która od wielu lat apeluje do decydentów o stworzenie strategii rynku kapitałowego.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych