- Rząd wdrożył mechanizm mający na celu zebranie opinii z różnych sektorów społeczeństwa, by później ewentualnie sformułować politykę. Wcześniej czy później wydamy na ten temat komunikaty, ale jeszcze nie doszliśmy do tego etapu. Proces konsultacji trwa – powiedział Charles Wekwete, szef działu administracji cyfrowej w kancelarii prezydenta Zimbabwe. Wezwał on również przedstawicieli środowisk biznesowych, by dzielili się z władzami swoimi opiniami na temat rynku kryptowalut.

Przyjęcie bitcoina jako jednej z oficjalnych walut mogłoby zmniejszyć koszty transferów pieniężnych z zagranicy. Według danych Bank Światowego, transfery te zapewniały w 2020 r. 7,2 proc. PKB Zimbabwe. Jak dotąd jedynym krajem, który uznał bitcoina za oficjalny środek płatniczy jest Salwador, a w jego przypadku kwestia transferów pieniędzy z zagranicy (stanowiących krajowi aż 24 proc. PKB) była jednym z argumentów za tą decyzją.

W Zimbabwe główną oficjalną walutą jest miejscowy dolar. W 2009 r. ówczesny rząd zrezygnował z wykorzystywania go do płatności, po tym jak hiperinflacja zniszczyła jego wartość. W jego miejsce wprowadzono system, w którym za równoprawne oficjalne środki płatnicze stosowano waluty innych państw – randa południowoafrykańskiego, dolara USA, euro, funta brytyjskiego, dolara australijskiego, jena japońskiego, chińskiego juana, rupię indyjską i bostwańską pulę. W 2019 r. Bank Rezerw Zimbabwe wprowadził do obiegu nowego dolara Zimbabwe (zwanego dolarem RTGS) i wycofał swoje uznanie dla systemu, w którym jako oficjalne środki płatnicze wykorzystywano waluty państw obcych. W marcu 2020 r. system ten jednak przywrócono, traktując jednak dolara Zimbabwe jako główną walutę. Za 50 dolarów Zimbabwe, czyli banknot o najwyższym nominale, nie da się obecnie kupić nawet bochenka chleba. W przeliczeniu na polską walutę jest on oficjalnie warty 55 groszy.

Zimbabwe wciąż zmaga się z bardzo wysoką inflacją, ale w tym roku wyraźnie ona wyhamowała. O ile w styczniu wynosiła 362,6 proc. r./r., to w październiku sięgała 54,5 proc.