Dla większości analityków decyzja była zaskoczeniem, bo zaledwie trzy tygodnie temu podjęto podobną. Bank centralny poinformował, że oczekuje spadku globalnej aktywności gospodarczej, osłabienia krajowego popytu i w konsekwencji istotnego obniżenia dynamiki cen. W komunikacie zasygnalizowano, że w arsenale NBP znajdują się operacje repo zasilające sektor bankowy w płynność oraz operacje zakupu papierów wartościowych na rynku wtórnym. Ich terminy i skala będą uzależnione od warunków rynkowych, a zatem na ten moment nie zostały ograniczone żadnym limitem. Prezes zapowiedział dodatkowo, że w ramach swojego mandatu NBP zrobi wszystko, aby kryzys był łagodny dla Polski. Złoty nie zareagował na takie deklaracje. Po południu kurs EUR/PLN znajdował się na poziomie 4,54, a więc niewiele wyżej niż rano. Obligacje dwuletnie wyceniano na 0,77 proc, pięcioletnie – 1,02 proc., a dziesięcioletnie – 1,57 proc., a zatem odpowiednio 14, 5 i 3 punkty bazowe niżej niż na otwarciu. Jednocześnie to 9, 24 i 7 punktów mniej niż tydzień temu. Polityka pieniężna pozytywnie wpływa więc na wyceny na krajowym rynku długu i na razie nie ma negatywnego wpływu na rynek walutowy. To bardzo delikatne balansowanie między kosztem finansowania w kraju a wyceną zobowiązań w walutach obcych. Na koniec III kwartału 2019 r. zadłużenie zagraniczne Polski (brutto) wynosiło 312 mld euro.