Prawdziwy boom na rynki zagraniczne rozpoczął się jednak już w kwietniu, kiedy to zagraniczne indeksy zaczęły odrabiać straty po koronawirusowej przecenie. W całym II kwartale wartość inwestycji w zagraniczne papiery wyniosła prawie 5 mld zł. Maklerzy potwierdzają, że w ostatnim czasie zainteresowanie inwestycjami na rynkach zagranicznych wyraźnie wzrosło.

– Klienci mBanku coraz chętniej inwestują w zagraniczne instrumenty ze względu na łatwość ich dostępu w naszej ofercie oraz dużą zmienność. Ciekawym zjawiskiem jest podejście nowych inwestorów. Inwestycje w Teslę, Apple'a czy Microsoft są dla nich tak samo naturalne jak w CD Projekt czy PKN Orlen. Dużo szybciej niż dotychczasowi inwestorzy decydują się na kupno zagranicznych akcji i funduszy ETF. Jest nawet grupa, która inwestuje tylko za granicą – mówi Michał Wojciechowski, wicedyrektor w BM mBanku.

Czytaj także: Rynki zagraniczne zdobywają coraz większe uznanie

– Dywersyfikacja portfeli inwestorów indywidualnych o akcje spółek zagranicznych to naturalny trend występujący na wszystkich rynkach rozwiniętych i Polska nie stanowi tu wyjątku – mówi Piotr Borowski, członek zarządu GPW. Jak dodaje, najważniejszy jest fakt, że Polacy zainteresowali się szerzej rynkiem kapitałowym. – Od momentu restytucji polskiego rynku kapitałowego i GPW ludzie tego rynku podejmowali różne działania, aby spopularyzować inwestowanie na giełdzie wśród społeczeństwa, zrobiono w tym kierunku bardzo dużo, ale teraz mamy do czynienia z fenomenem ogromnego wzrostu zainteresowania inwestowaniem na giełdzie. To zainteresowanie wynika z dwóch głównych przyczyn: szukania przez inwestorów okazji inwestycyjnych po załamaniu się cen akcji na giełdach po wybuchu pandemii koronawirusa oraz bardzo niskich stóp procentowych, które nie zachęcają do trzymania oszczędności w bankach – dodaje Borowski.