Po dziewięciu miesiącach spółka wypracowała niemal 360 mln zł przychodów, o 54 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zysk netto wyniósł ponad 54 mln zł wobec 5,7 mln zł osiągniętych w 2019 r.

Jak podkreśla zarząd, za znaczą część wzrostu przychodów w tym okresie (aż 88 mln zł) odpowiada produkcja płynu do dezynfekcji w okresie wiosennym. Co warte podkreślenia, w momencie podjęcia decyzji o jego produkcji liczono się z ryzykiem związanym ze złym oznaczeniem opakowań. Dotychczas największa reklamacja dotycząca właśnie złych oznaczeń, a co za tym idzie – zwrotu zapłaty za towar, wpłynęła od klienta z rynku niemieckiego i opiewa na kwotę 13,6 mln zł, co zostało już zawarte w wynikach.

Zarząd obserwuje rynek płynów do dezynfekcji i postanowił zwiększyć nakłady na ten segment. Powstał zespół handlowy do badania trendów i zapotrzebowania rynku, dokonano też prac serwisowych oraz testów nowych opakowań. Produkcja nowej partii płynów ma ruszyć w IV kw.

Nie jest jednak tak, że podstawowa działalność – produkcja napojów – odeszła w zapomnienie. Z jej tytułu spółka wypracowała dotychczas 279,5 mln zł – o 20 proc. więcej niż w 2019 r. Tutaj wzrost przychodów stymulowała realizacja wiosennego kontraktu z klientem z rynku amerykańskiego, ale i wzrost skali współpracy z klientami z rynku niemieckiego oraz polskiego. Dzięki temu ostatniemu grupa otrzymała istotne zlecenia na dostawy na Ukrainę.

W ostatnich dwóch miesiącach notowania spółki są bardzo zmienne. Do połowy września cena akcji utrzymywała się w przedziale od 4 do 8 zł, aby po publikacji szacunków za II kw. poszybować w górę do 36,6 zł. Obecnie jednak utrzymuje się trend spadkowy, który wzmocniły dzisiejsze wyniki kwartalne. We wtorek po kilkunastoprocentowym spadku po 13.30 akcje kosztują 18,4 zł. To o ponad 50 proc. mniej niż podczas szczytu z 5 października. Na wtorek zaplanowano wypłatę zaliczki na poczet dywidendy za okres obrotowy od stycznia do czerwca 2020 r. Wypłaconych zostanie 24,5 mln zł, czyli 2 zł na akcję.