Na 18 września zarząd LPP, odzieżowej grupy, do której należą takie marki jak Reserved, czy Sinsay zwołał zwyczajne walne zgromadzenie, które zwykle zajmuje się podsumowaniem minionego roku obrotowego: zatwierdza sprawozdania, kwituje pracę członków rady nadzorczej i zarządu. Tym razem wśród projektowanych na to ZWZ uchwał znalazło się to, na co część analityków giełdowych liczyła od dawna. Specjaliści zwracali uwagę, że LPP wypracowuje sporo gotówki, a przy braku istotnych projektów inwestycyjnych, może ona trafić do inwestorów. Jak do tej pory zarząd wzbraniał się przed takim scenariuszem, a doroczna dywidenda była symboliczna. W tym roku nie będzie jej w ogóle. Jak bowiem czytamy w projektach uchwał, ubiegłoroczny zysk (prawie 422 mln zł) proponuje się wyłączyć z podziału między akcjonariuszy i przenieść na kapitał zapasowy.

Tym razem LPP podało, że zamierza utworzyć kapitał rezerwowy z przeznaczeniem na realizację programu skup akcji własnych. Umieści w nim 2,1 mld zł. Pieniądze te w ciągu kilku lat (do 2025 r.) będą mogły zostać przeznaczone na zakup do 15 proc. wszystkich akcji odzieżowej grupy.

Spółka planuje nabyć nie więcej niż 277.863 walory. Cena za jeden walor nabywany przez spółkę będzie musiała mieścić się w widełkach od 3 do 8 tys. zł, a pula zakupionych na jednej sesji papierów nie przekraczać 25 proc. średniego dziennego wolumenu z 20 dni poprzedzających transakcję.

Akcjonariusze LPP we wrześniu zdecydują też o obniżeniu wynagrodzenia przewodniczącego rady nadzorczej firmy z 26,5 tys. zł do 3,5 tys. zł za udział w posiedzeniu oraz o nowej polityce wynagradzania członków zarządu.

Po podaniu informacji o planowanym skupie inwestorzy płacili za akcję LPP w piątek około godziny 14-ej 7150 zł, o 1 proc. więcej niż w czwartek. W ostatnim miesiącu walory podrożały o 8,7 proc., ale są tańsze niż na początku roku o prawie 19 proc. Przy kursie 7150 zł kapitalizacja LPP wynosi 13,2 mld zł.