GG Parkiet

Od początku maja indeks gromadzący 30 największych spółek z warszawskiego parkietu stracił już 6,3 proc. W poniedziałek jego notowania dotarły w porywach do 2381 pkt. To nowe tegoroczne minimum i najniższy poziom od listopada 2018 r. – Słabość strony popytowej nie pozwala na wyprowadzenie wzrostowej kontry, jednakże lokalne wyprzedanie oraz bliska obecność tygodniowej dwusetki rozbudzają nadzieję na pojawienie się korekty – mówi Piotr Neidek. Średnie kroczące często stanowią silne ruchome wsparcia, a im dłuższy okres średniej, tym silniejszego zaangażowania byków można się spodziewać. W tym przypadku mówimy o średniej z 200 tygodni, a więc obejmującej blisko cztery lata.

Powstaje jednak pytanie, jak silne musi być odbicie, by można było mówić o przesileniu w segmencie dużych spółek. – Od północy obowiązuje wiele poziomów oporu, których wybicie jest wymagane do pojawienia się wiarygodnych sygnałów kupna o wydźwięku średnioterminowym (np. domknięcie luki bessy przy 2661 pkt). W krótkim terminie pretekstem do zwyżki byłoby naruszenie 2522 pkt – tłumaczy ekspert. Jego zdaniem warto też zerknąć na wykres WIG30 w mniejszym interwale czasowym, co wydaje się zasadne z uwagi na zasady Parkiet Challenge. – Na wykresie godzinowym można się doszukać formowania spodka, który pojawia się w ostatnich etapach spadków, jednak po poniedziałkowej sesji nadal brakuje pełnego wykształcenia się tej formacji, a tym samym byki są bez klarownych sygnałów kupna – dodaje Neidek. W opinii eksperta w ujęciu ogólnym sytuacja na GPW wciąż ma jednak negatywny wydźwięk.