Wśród propozycji KO znalazła się też m.in. 13 emerytura co roku, zwolnienie z PIT emerytur osób, które pracują, dwumiesięczny urlop tacierzyński, likwidacja abonamentu radiowo-telewizyjnego, bezpłatny internet dla osób do 24 roku życia, specjalny czek na opiekę nad seniorami, bezpłatny dostęp do in vitro i znieczulenia przy porodzie.
KO zapowiada też ograniczenie produkcji prawa. Wprowadzona ma być zasada, że wprowadzeniu jednego nowego przepisu towarzyszyć ma likwidacja dwóch starych.
Ekonomiści, z którymi udało nam się porozmawiać, raczej chwalą propozycje programowe KO.
- Między tym co proponuje KO, a tym co robi rząd PiS jest ogromna różnica – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – PiS pobudza konsumpcję poprzez transfery społeczne. Rozdaje pieniądze z budżetu. W propozycji KO pieniądze idą na wsparcie miejsc pracy i inwestycji. Makroekonomicznie znacznie bardziej rozsądne jest to co proponuje Koalicja Obywatelska – tłumaczy. Jego zdaniem problem polega na tym, że propozycja KO idzie obok tego co proponuje PiS. Nie ma tu mowy o odejściu od polityki rozdawnictwa prowadzonej przez tę partię. – Politycznie to oczywiście zrozumiałe. Ale to multiplikuje wydatki budżetowe. Nie da się prowadzić obu tych polityk równocześnie. Albo inaczej, da się, ale to bardzo istotnie pogłębia nierówność fiskalną. Będzie to jeszcze bardziej dotkliwe w okresie spowolnienia gospodarczego – mówi Janusz Jankowiak. - Niektóre z propozycji ogłoszonych przez KO są dobrze przemyślane – mówi Maciej Bukowski, ekonomista, prezes instytutu WiseEuropa. – Weźmy to co dotyczy podatków PIT i CIT, oraz składek na ZUS. Ulga w PIT dla pracujących ma zanikać wraz ze wzrostem ich płacy. Osoby z niskimi zarobkami zyskają więcej, nawet po kilkaset złotych miesięcznie. To ma zachęcać do pracy, do jej podejmowania – tłumaczy. Chwali też rezygnację z opodatkowania firm, które inwestują i tych, które szybko rosną. Podatku nie będzie od zysków, które zostają w firmach i są przeznaczane na rozwój. – To bardzo dobrze sprawdziło się w Estonii – mówi Maciej Bukowski. Tym czego brakuje mu w propozycjach KO jest wsparcie sektora publicznego. – To konieczne – mówi ekonomista. I tłumaczy, że bolączką sektora publicznego są niskie płace w służbie zdrowia czy edukacji. – Średni wiek pielęgniarki zbliża się do 50 lat. Najlepsi nie idą do nauki. Strajkują nauczyciele. Sektor publiczny jest silnie niedopłacany. Udział wydatków na płace spada – mówi Maciej Bukowski.
Zwraca też uwagę, że KO nie pokazuje skąd weźmie pieniądze na sfinansowanie swojego programu. W samych podatkach może to być 1 proc. PKB. – Podejrzewam, że jest coś w podatkach – mówi ekonomista. – KO tego nie mówi głośno, ale może chodzić o zmiany w VAT. O ujednolicenie dolnych stawek tego podatku. Różne stawki to coś co generuje patologię. Dodatkowe pieniądze chciał tu znaleźć PiS. Ukrył to pod hasłem zmiany matrycy stawek, ale ostatecznie z drażliwych zmian zrezygnował, bo zaczął się okres kampanii wyborczych – tłumaczy Maciej Bukowski. Przekonuje przy tym, że lepiej opodatkowywać konsumpcję, niż płace. – Choćby dlatego, że baza podatkowa jest w tym pierwszym przypadku większa – wyjaśnia.
W sobotę odbędzie się konwencja programowa PiS.