Na całym świecie takie papiery są warte łącznie 7,9 bln USD, czyli blisko tyle, ile na początku 2018 r. – mówią wyliczenia agencji Bloomberg. W dołku z października 2017 r. ta pula wynosiła 5,7 bln USD.

W przypadku papierów japońskich ujemną rentowność mają obligacje o zapadalności do dziewięciu lat włącznie. Rentowność dziesięciolatek zbliża się do zera. W przypadku niemieckich negatywną rentowność mają papiery o zapadalności do siedmiu lat włącznie, a w przypadku francuskich o zapadalności do czterech lat włącznie.

Wygląda też na to, że grudzień może być najlepszym miesiącem dla obligacji od siedmiu lat. Zainteresowanie inwestorów tą klasą aktywów przejawia się m.in. w spadających rentownościach. O ile na początku listopada rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich przekraczała 3,2 proc., to w środę po południu sięgała już tylko 2,8 proc., czyli wróciła na poziom z sierpnia. Rentowność niemieckich dziesięciolatek spadła z 0,55 proc. w październiku do 0,25 proc. w środę i była na poziomie podobnym jak w połowie 2017 r. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich przekraczała w październiku 3,3 proc., a w środę wynosiła 2,9 proc. i była na podobnym poziomie jak jesienią 2016 r. W przypadku japońskich dziesięciolatek rentowność spadła z 0,16 proc. w październiku do 0,04 proc. w środę. Dzień wcześniej zeszła nawet do 0,01 proc., poziomu z marca.

Obecny wzrost popytu na obligacje to głównie skutek przyjęcia bardziej defensywnej strategii przez inwestorów, z którą wiążą się obawy przed spowolnieniem gospodarczym. – Spodziewam się, że globalna gospodarka będzie się miała znacząco gorzej w 2019 r. niż w tym roku. Spadek rentowność obligacji oraz przecena na rynkach akcji odzwierciedlają takie prognozy – twierdzi Akira Takei, zarządzający funduszem w japońskiej firmie Asset Management One Co.