W styczniu 2018 r. Sheryl Sandberg wysłała maile do menedżerów swojej firmy (m.in. odpowiadających za komunikację), w których poleciła im sprawdzić, czy kontrowersyjny miliarder George Soros sprzedaje na krótko akcje Facebooka. Chciała zdobyć informacje na temat ewentualnych korzyści finansowych jakie Soros może odnieść z publicznego atakowania jej firmy – donosi „New York Times".

Sandberg wyraźnie nie spodobało się to, że Soros podczas styczniowego wystąpienia na forum ekonomicznym w Davos zaliczył Facebooka i media społecznościowe do grona zagrożeń dla demokracji liberalnej.

Kontrowersyjny miliarder (mocno wspierający wcześniej Hillary Clinton) obwinia media społecznościowe o sukces wyborczy Donalda Trumpa. Facebook był wówczas oskarżany o to, że pozwalał działać na swojej platformie rosyjskim trollom, których działania rzekomo wpłynęły na wynik wyborów prezydenckich w USA.

Według „New York Timesa" Sandberg i prezes Facebooka Mark Zuckerberg uważali, że te oskarżenia są mocno przesadzone. Część z tej krytyki uważali za przejaw antysemityzmu. Jednocześnie jednak wynajęli firmę PR-ową Definers Public Affairs, która dostała zadanie prowadzenie kampanii przeciwko Sorosowi.