Analitycy twierdzą, że ma to bezpośredni związek z zakończeniem umów typu lock-up. W tym tygodniu minął 180-dniowy okres, w jakim pracownicy i niektórzy inwestorzy nie mogli sprzedawać akcji, które objęli podczas IPO. Dodatkowo do sprzedaży walorów Ubera mógł skłonić poniedziałkowy raport, w którym spółka ujawniła, że wygenerowała w III kwartale 1,16 mld USD straty netto. Wyniki Ubera w dalszym ciągu obciążają koszty związane z IPO, które przeprowadzono na NYSE w maju.

– Szacujemy, że około 763 mln akcji zostało odblokowanych, z których około 25 proc. wyróżnia się dużym ryzykiem sprzedaży w nadchodzących dniach – twierdzi Dan Ives, analityk w Wedbush Securities. Oznacza to, że w najbliższych dniach dużym ryzykiem podaży odznaczają się akcje warte około 5 mld USD.

Od czasu debiutu Uber walczy o zaufanie inwestorów, którzy są zaniepokojeni stratami firmy i obawami o rentowność działalności jednostki Uber Eats. Uber stara się obniżyć koszty m.in. poprzez zwolnienia. We wrześniu spółka zwolniła 435 pracowników z zespołu ds. produktów i inżynierii.

Firma zmaga się również z kryzysem wizerunkowym. Co jakiś czas kierowcy Ubera przeprowadzają strajki, ponieważ nie zgadzają się z tym, że są zatrudnieni jako niezależni wykonawcy. Status ten oznacza, że nie gwarantuje się im takich samych praw jak zatrudnionym na normalne umowy. Chodzi m.in. o płacę minimalną, płatne chorobowe czy płatne nadgodziny.