Xi Jinping wziął bogaczy na celownik

Władze zaczynają coraz mocniej podkreślać, że zamożni powinni dzielić się majątkami ze społeczeństwem. To w ChRL prawdziwa rewolucja.

Publikacja: 06.09.2021 05:15

Chińscy bogacze długo kreowali popyt na globalnym rynku dóbr luksusowych. Działania Pekinu mogą jedn

Chińscy bogacze długo kreowali popyt na globalnym rynku dóbr luksusowych. Działania Pekinu mogą jednak ten popyt osłabić.

Foto: Bloomberg, Kyle Lam

Chiński przywódca Xi Jinping z pewnością nie rzuca słów na wiatr. Gdy 17 sierpnia zabrał głos podczas tradycyjnej konferencji politycznej w nadmorskim kurorcie Beidaihe, zaczęto uważnie analizować wygłoszone tam przez niego przemówienie. Co prawda jest ono znane tylko z omówienia opublikowanego przez państwową agencję Xinhua, ale na pewno położono w tym skrócie akcent na to, co chciał przekazać przywódca. Xi mówił tam o konieczności budowy „wspólnego dobrobytu" i dzielenia się bogactwem. Jako tych, którzy mają się nim podzielić wskazywał ludzi bardzo bogatych oraz wielkie spółki. Podczas konferencji w Beidaihe, chińscy oficjele zgodzili się, że „wspólny dobrobyt nie oznacza dobrobytu dla niewielu" i wezwali do „rozsądnego dostosowania nadmiernych dochodów". W kraju, w którym w zeszłym roku przybyło 250 miliarderów, takie słowa zapowiadają zmianę polityki. Ta zmiana już się właściwie zaczęła. Od jesieni zeszłego roku trwa przecież w ChRL kampania zaostrzania regulacji dla gigantów technologicznych, rozpoczęta zablokowaniem gigantycznego IPO firmy Ant Group, należącej do Jacka Ma, jednego z najbogatszych Chińczyków. W lipcu restrykcje dotknęły kolejne branże (najmocniej prywatny sektor edukacji, któremu de facto zabroniono osiągania zysków) – od firm medycznych po producentów alkoholu. Niektóre z wprowadzonych zmian mogą być korzystne dla społeczeństwa. Na przykład to, że władze wydały wytyczne mówiące, że źle widziane będzie utrzymywanie przez firmy systemu pracy znanego jako „996", czyli pracy od 9 rano do 21 przez sześć dni w tygodniu. Niezależnie jednak od tego, na ile poszczególne zmiany są korzystne dla zwykłych Chińczyków, da się zauważyć, że chińskie władze wyraźnie przestają faworyzować wielki biznes. Na ludzi, którzy się dorobili w Chinach majątków przez ostatnie dekady, pada nawet cień podejrzenia. To wyraźnie odbiega od dotychczasowej filozofii chińskich władz.

ESG po chińsku

Gdy w 1985 r. ówczesny chiński przywódca Deng Xiaoping przyjmował delegację prezesów amerykańskich korporacji, mówił im o swojej wizji przekształcenia Chin w kraj otwarty na kapitalizm. – Pewne tereny i pewni ludzie wzbogacą się jako pierwsi, a później stopniowo osiągniemy wspólny dobrobyt – przekonywał Deng. Jego słowa nie różniły się zbytnio od modnej wówczas na Zachodzie neoliberalnej teorii o „skapywaniu" bogactwa. Deng otwierał Chiny na zachodni kapitał po totalitarnych szaleństwach ery Mao Zedonga i chciał przekształcić swój kraj w globalną potęgę przemysłową. By osiągnąć ten cel, ułatwiał życie biznesowi. Jego politykę kontynuowały kolejne ekipy rządzące Chinami. Choć Państwo Środka nadal było krajem rządzonym twardą ręką przez Komunistyczną Partię Chin, to jednak w praktyce rządził nim pieniądz. Francuscy ekonomiści Antoine Brunet i Jean-Paul Guichard nazwali nawet ChRL państwem „totalitarnego kapitalizmu".

GG Parkiet

Temu modelowi rozwoju towarzyszyło pogłębianie się nierówności. Według wyliczeń Thomasa Pikkety'ego kontrowersyjnego ekonomisty z Paryskiej Szkoły Ekonomii, udział najbogatszych 10 proc. Chińczyków w dochodzie narodowym wzrósł z 27 proc. w 1978 r. do 41 proc. w 2015 r. (Oczywiście te najbogatsze 10 proc. w 1978 r. nie zaliczało się do grona bogaczy jak na zachodnie standardy). Według firmy badawczej Caixin, najbogatszy 1 proc. Chińczyków ma obecnie w swoich rękach 31 proc. bogactwa kraju. Silne dysproporcje widać między regionami kraju. W tym roku średni dochód rozporządzalny mieszkańca Szanghaju to 7508 juanów miesięcznie (4450 zł), podczas gdy średnia dla wszystkich chińskich miast wynosi 4021 juanów, a dla obszarów wiejskich 1541 juanów. Chiński premier Li Keqiang mówił w styczniu, że około 600 mln ludzi w Chinach, czyli 43 proc. ich populacji, osiąga dochody mniejsze niż 1000 juanów (593 zł) miesięcznie. Chiny mają jednocześnie setki milionów biedaków i więcej miliarderów niż jakikolwiek inny kraj na świecie (czyli ponad tysiąc).

– Władze od dawna mówią o „czterech wielkich górach", czyli o: edukacji, opiece zdrowotnej, mieszkaniach i opiece nad osobami starszymi, na które nie stać zwykłych ludzi. To są przeszkody, który ciążą społeczeństwu chińskiemu i pogarszają przepaść majątkową. Xi Jinping chce przepchnąć te „cztery wielkie góry". To, czy mu się to uda, jest inną sprawą, ale taki jest kierunek jego polityki i ma on nadzieję, że będzie to polityczny spektakl – stwierdził w rozmowie z magazynem „The Epoch Times" Gao Yu, dysydent więziony kiedyś w Chinach za swoją pracę dziennikarską. Jego zdaniem obecne działania Xi Jinpinga są związane z zaplanowanym na przyszły rok XX Narodowym Kongresem Partii, na którym zostaną wybrane władze KPCh na najbliższych pięć lat. Xi Jinping chce sobie zapewnić na tym kongresie wybór na trzecią kadencję bez żadnej znaczącej opozycji i zwiększyć kontrolę nad aparatem władzy.

GG Parkiet

W partyjnych dokumentach kładzie się coraz większy nacisk na tzw. trzeci system redystrybucji. Co oznacza to pojęcie? „Dobrowolne" donacje spółek i osób bogatych na rzecz społeczeństwa. Tak jak na Zachodzie inwestorzy coraz częściej oczekują od spółek, że będą się one kierowały zasadami ESG (ekologii, odpowiedzialności społecznej i odpowiednich standardów zarządzania), tak w Chinach państwo oczekuje od spółek stosowania się do jego zasad ESG. Spółki dla własnego dobra starają się więc pokazać, że „wspólny dobrobyt" leży im na sercu. Przykładem jest deklaracja firmy Pinduoduo, chińskiego potentata w branży sprzedaży internetowej. Zobowiązała się podczas konferencji wynikowej przekazać 10 mld juanów na wsparcie chińskiego rolnictwa. – Wszystkie zyski z II kwartału i potencjalne zyski z następnych kwartałów będą w pierwszej kolejności przeznaczane na tę inicjatywę, aż zbierzemy 10 mld juanów – mówił Chen Lei, prezes Pinduoduo. Tego samego dnia akcje jego spółki zdrożały na giełdzie Nasdaq aż o 22 proc. Inwestorzy uznali, że po tak hojnym datku oficjele z Pekinu nie będą się już czepiać tej spółki.

Przy okazji kampanii na rzecz „chińskiego ESG" rząd może zwiększyć kontrolę nad spółkami. Na ten trend zwrócił uwagę m.in. George Soros, założyciel Soros Fund Management, w opinii zamieszczonej niedawno w „Financial Timesie". „Choć rynki finansowe tego nie zauważyły, chiński rząd przejął w kwietniu część udziałów i miejsce w zarządzie ByteDance, właściciela serwisu TikTok. Ten ruch daje Pekinowi jedno miejsce spośród trzech w radzie dyrektorów i bezpośredni wgląd w wewnętrzne sprawy spółki mającej jeden z największych na świecie zbiorów danych osobowych. Rynek bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że rząd chiński przejmuje znaczące udziały w Alibabie i jej spółkach córkach" – napisał Soros.

Walka z blichtrem

GG Parkiet

Wygląda jednak na to, że Xi Jinping chce zmienić też kulturowe podejście Chińczyków do bogactwa. Ma temu służyć m.in. kampania cenzorska wymierzona w „kult celebrytów". Chińskim platformom internetowym zakazano prowadzić rankingi celebrytów oraz wprowadzono ograniczenia sprzedaży gadżetów dla fanów. Internetowe fan kluby mają być zamykane, jeśli będą rozpowszechniać „szkodliwe informacje". Od czerwca zlikwidowano już 5 tys. fanowskich kont i grup w mediach społecznościowych. W trakcie tej kampanii zniknęły z platform wideo filmy i seriale z Vicky Zhao (Zhao Wei), jedną z najlepiej opłacanych chińskich aktorek. Pojawiły się domysły, że to z powodu jej znajomości z Jackiem Ma, założycielem koncernu Alibaba, który ewidentnie podpadł Xi Jinpingowi.

– Bogactwo zgromadzone przez sektor rozrywkowy sprawiło, że stał się on naturalnym celem dla Pekinu. Za występy w jednym show można zarobić więcej niż wielu ludzi przez całe życie. Karanie celebrytów może więc zyskać duże poparcie, a Xi będzie mógł pokazać jak ostra jest jego kampania – wskazuje Gao Yu.

Chińskiej młodzieży jest podsuwany wzór, który ma przyćmić wszystkich celebrytów – prezydent Xi Jinping, którego prace od tego roku szkolnego znalazły się na liście lektur szkolnych (również w podstawówkach). Ten sam Xi Jinping, który od czasu do czasu pokazuje się na państwowych uroczystościach w stroju nawiązującym do munduru przewodniczącego Mao. Czasy się zmieniły, ale Komunistyczna Partia Chin nawiązuje do korzeni...

Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?
Gospodarka światowa
Nastroje w niemieckim biznesie nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Handel na NYSE na okrągło przez cały tydzień?
Gospodarka światowa
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe