Średnio prognozowano, że wyhamuje do 5,3 proc. Licząc m./m., inflacja wyniosła w lipcu 0,5 proc. (co było zgodne z prognozami), po tym jak w czerwcu sięgnęła 0,9 proc. Inflacja bazowa, czyli nieuwzględniająca cen żywności i energii, wyniosła natomiast w zeszłym miesiącu 4,3 proc. r./r. i 0,3 proc. m./m. Można więc uznać, że choć wzrost cen był nadal duży, to nie przyspieszył jeszcze na tyle, by rozbić narrację Fedu mówiącą, że wysoka inflacja jest tylko czynnikiem tymczasowym, związanym z pandemią i zakłóceniami łańcuchów dostaw.

- O ile możemy się spodziewać, że część wzrostu cen utrzyma się do końca roku, to można mówić o tym, że inflacja w USA osiągnęła swój szczyt - twierdzi Greg Daco, ekonomista z firmy badawczej Oxford Economics.

– Najnowsze dane o inflacji konsumenckiej powinny zmniejszyć obawy inwestorów, że Fed zbyt słabo reaguje na presję inflacyjną. Szczegóły lipcowego odczytu sugerują, że nieco zmniejszył się wpływ rozmrażania gospodarki oraz niedoborów w łańcuchach dostaw. To może sugerować, że inflacja mogła osiągnąć swój szczyt – twierdzi Seema Shah, główny strateg w Principal Global Investors.