Tym, co zaskoczyło obserwatorów brytyjskiej polityki pieniężnej, była jednomyślność członków decydentów z Banku Anglii (BoE). Wcześniej bowiem dwóch spośród dziewięciorga członków Komitetu Polityki Pieniężnej (MPC) sprzeciwiało się podwyżce stóp.
Bank Anglii sprowadził swoją główną stopę procentową do 0,5 proc. w następstwie globalnego kryzysu finansowego w 2009 r. W 2016 r., po referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, zdecydował się obniżyć ją do 0,25 proc., ale pod koniec ub.r. przywrócił ją do poprzedniego poziomu.
Przed decyzją BoE większość ekonomistów zakładała, że podwyżce stóp będzie towarzyszył „gołębi" komunikat, sygnalizujący, że po tym ruchu polityka pieniężna długo pozostanie bez zmian. Tak się nie stało. W opublikowanym w czwartek „Raporcie o inflacji" Bank Anglii ocenił, że „zaostrzanie polityki pieniężnej w horyzoncie prognozy (do końca 2020 r. – red.) byłoby właściwe, aby przywrócić inflację trwale do celu na poziomie 2 proc.".
W czerwcu inflacja w Wielkiej Brytanii wyniosła 2,4 proc. rok do roku. Powyżej celu BoE utrzymuje się już od początku 2017 r., w dużej mierze w związku z osłabieniem funta przed referendum w sprawie Brexitu.
BoE zdecydował się na zaostrzenie polityki pieniężnej pomimo wyraźnego wyhamowania wzrostu brytyjskiej gospodarki na przełomie 2017 i 2018 r. W I kwartale br. PKB Wielkiej Brytanii zwiększył się tylko o 1,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 1,3 proc. w IV kwartale ub.r. To dwa najsłabsze odczyty od 2012 r.