Londyn padł ofiarą wirusa i swojej fatalnej strategii

Gdy pandemia koronawirusa będzie wygasała, znów może dać o sobie znać niepewność co do umowy handlowej z UE.

Publikacja: 18.05.2020 05:00

Brytyjska gospodarka zaczyna być już stopniowo odmrażana. Bank Anglii spodziewa się jednak wielkiego

Brytyjska gospodarka zaczyna być już stopniowo odmrażana. Bank Anglii spodziewa się jednak wielkiego spadku PKB w tym roku.

Foto: AFP

W czasach kryzysu należy wystrzegać się przede wszystkim złych doradców. A brytyjski premier Boris Johnson miał ich wyjątkowo fatalnych. Gdy pandemia koronawirusa rozwijała się w Europie w marcu, przekonywali go, że zagrożenie jest niewielkie. Dominic Cummings, główny strateg polityczny premiera, mówił mu, że należy przede wszystkim chronić gospodarkę i czekać, aż większość brytyjskiej populacji nabierze „stadnej odporności" na Covid-19. Cummings zaprzeczał później, by argumentował wówczas, że „zginie tylko trochę starych ludzi", ale w jego radach czuć było wyraźny posmak XIX-wiecznego darwinizmu społecznego. Rząd zaczął zmieniać zdanie dopiero od 12 marca, gdy premier zalecił narodowi dystansowanie społeczne. Cztery dni później do rządu trafił raport ekspertów z Imperialnej i Londyńskiej Szkoły Higieny oraz Medycyny Tropikalnej. Opracowanie to mówiło, że jeśli władze nie zmienią polityki i poprzestaną tylko na zaleceniach dla ludności, to Covid-19 zabije 250 tys. Brytyjczyków. Gdyby nie wprowadzono żadnych środków zapobiegawczych, zgonów byłoby 510 tys. Kilka godzin później premier Johnson wezwał Brytyjczyków, by pracowali z domów i unikali pubów oraz restauracji. Dopiero jednak 23 marca wieczorem ogłosił wprowadzenie kwarantanny. 27 marca wykryto u premiera Covid-19. Komunikat na wypadek jego śmierci był już gotowy, ale Johnson wyzdrowiał i wrócił do pracy. Teraz bardzo ostrożnie podchodzi do kwestii znoszenia restrykcji i wskazuje, że uniknięto najgorszego scenariusza. Jego kraj poniósł jednak wielkie straty. Według oficjalnych danych, ponad 30 tys. Brytyjczyków zmarło na Covid-19. (Te dane są pewnie niepełne. Od początku roku do 24 kwietnia było bowiem w Wielkiej Brytanii o 42 ty. zgonów więcej ponad wieloletnią, sezonową „normę".) PKB spadł w pierwszym kwartale o 2 proc. kw./kw., co było jego największym spadkiem od końcówki kryzysowego 2008 r. A przecież restrykcje gospodarcze obowiązywały dopiero w ostatnim tygodniu marca! Wszystko wskazuje na to, że gospodarka skurczy się w drugim kwartale jeszcze bardziej, Bank Anglii zaś spodziewa się, że cały 2020 r. przyniesie spadek PKB o 14 proc. To może być największy wstrząs gospodarczy od XVIII wieku.

„Brytyjska wyjątkowość przyniosła wyjątkowe skutki. Mamy zarówno szokująco dużą liczbę zgonów, których mogliśmy uniknąć, jak i ogromne straty gospodarcze, do których nie musiało dojść. Wybór pomiędzy ocalaniem życia ludzi a miejsc pracy – zawsze fałszywa alternatywa – nie oszczędził ich obu" – podsumował brytyjską strategię Ambrose Evans-Pritchard, publicysta dziennika „The Telegraph".

Szacowanie załamania

Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że brytyjski PKB spadnie w drugim kwartale o 13 proc. kw./kw. Najbardziej optymistyczna (spośród prognoz powstałych od początku kwietnia) przewiduje spadek PKB o zaledwie 1 proc. Najbardziej pesymistyczna, autorstwa analityków Barclaysa, mówi o tąpnięciu o 20,5 proc. Prognozy na trzeci kwartał są rozstrzelone od spadku o 0,2 proc. do wzrostu o 20,6 proc., a na czwarty kwartał od zwyżki od 0,2 proc. do wzrostu o 8,5 proc. Postawienie trafnej prognozy przypomina łapanie kuli karabinowej w locie. Większość analityków zgadza się jednak, że odrobienie strat po pandemii może zająć brytyjskiej gospodarce dużo czasu.

„Kwiecień był prawdopodobnie dla gospodarki najgorszym okresem i jest możliwe, że PKB będzie znów rósł w maju i w czerwcu. Jest jednak jasne, że restrykcje będą luzowane stopniowo, a ograniczenia związane z dystansowaniem społecznym będą przeszkadzać biznesowi w produkowaniu w takich ilościach co zwykle i będą też powstrzymywać gospodarstwa domowe przed zwiększaniem wydatków przez wiele miesięcy. PKB może pozostać więc na poziomie niższym od normalnego dłużej niż się spodziewaliśmy. A to sugeruje, że ożywienie gospodarcze mniej będzie wyglądać jak szybki skok, a bardziej będzie miało kształt litery U" – piszą analitycy Capital Economics.

GG Parkiet

– Dopóki spółki i gospodarstwa domowe nie będą pewne, że wirus stanowi już małe niebezpieczeństwo, ożywienie gospodarcze może być powolne, a wskaźniki aktywności będą miały problem z powrotem na przedkryzysowe poziomy – prognozuje Melanie Baker, ekonomistka z Royal London Asset Management.

W kwestii odmrażania gospodarki Wielka Brytania jest na razie lekko w tyle za Włochami, Hiszpanią i Francją, nie mówiąc już o Polsce czy Czechach. Dopiero w zeszłym tygodniu zaczęto luzować tam zasady przebywania poza domem, premier zaś zachęcał do powrotu do pracy tych, którzy nie mogą pracować zdalnie. Otwarto też sklepy ogrodnicze. Dopiero 1 czerwca ma się zacząć stopniowe otwieranie innych dużych sklepów, przedszkoli i szkół. 1 lipca wracają do pracy restauracje i kawiarnie. Puby zaczną działać najwcześniej w sierpniu, a część przedstawicieli tej branży obawia się, że zostanie ona odmrożona dopiero na początku przyszłego roku. Tak wolne tempo luzowania restrykcji jest zrozumiałe po wirusowym kataklizmie, który dotknął kraju. Uniemożliwia ono jednak szybkie ożywienie gospodarcze. Ekonomiści Goldman Sachs spodziewają się więc, że brytyjski PKB wróci na poziom sprzed kryzysu dopiero na początku 2022 r.

Choć brytyjski rząd był totalnie nieprzygotowany na zagrożenie koronawirusowe, to jednak potrafił szybko odpowiedzieć na kryzys gospodarczy. Bezpośrednie fiskalne działania stymulacyjne sięgnęły w połowie kwietnia 4,5 proc. PKB (a do tego trzeba dodać też gwarancje warte 14,9 proc. PKB). Ten rachunek wciąż rośnie. Kanclerz skarbu Rishi Sunak niedawno przedłużył o cztery miesiące, do października, funkcjonowanie mechanizmu, w ramach którego rząd będzie gwarantował 80 proc. pensji dla pracowników na przymusowym urlopie. Z mechanizmu tego skorzystało jak dotąd ponad 7,5 mln ludzi. Jeśli doliczymy do nich pracowników budżetówki oraz emerytów, to się okaże, że rząd wypłaca wynagrodzenia ponad połowie dorosłej populacji Wielkiej Brytanii. (Rząd będzie jednak chciał później doprowadzić budżet do normalnego stanu, więc przyszły rok przyniesie pewnie podwyżki podatków.) Bank Anglii również szybko zareagował na kryzys: dwoma obniżkami stóp procentowych oraz programem QE wartym 200 mld funtów. Główna stopa procentowa Banku Anglii została już ścięta do rekordowo niskiego poziomu 0,1 proc., ekonomiści zaś zaczynają obstawiać, czy spadnie ona poniżej zera. Instytucje finansowe już skłoniono do drobnej ofiary: pięć największych brytyjskich banków zrezygnowało z wypłacania dywidend. Ma to uwolnić 190 mld funtów na pożyczki dla spółek, a także pokazać, że branża jest bardziej odpowiedzialna niż w trakcie ostatniego globalnego kryzysu.

Brexitowa niewiadoma

Wirusowy kataklizm przyćmił sprawy związane z brexitem, ale to nie oznacza, że straciły one znaczenie. Pod wielkim znakiem zapytania stanęła umowa handlowa pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską. Negocjacje trwają, pomimo pandemii, a termin na porozumienie o przedłużeniu okresu przejściowego (upływającego 31 grudnia 2020 r.) upływa 1 lipca. „Przedłużenie okresu przejściowego do co najmniej połowy 2021 r. jest prawdopodobne. W naszej opinii, prawdopodobieństwo ryzyka braku porozumienia handlowego na koniec 2020 r. wynosi 20 proc., względem 30 proc. w 2019 r. (...) dłuższy okres przejściowy będzie konieczny, co najmniej do połowy 2021 r., ponieważ coraz więcej krajowych dowodów przemawia za tym, że sektor prywatny w Zjednoczonym Królestwie naciska na rząd, aby uniknąć podwójnego ciosu taryf i przeszkód regulacyjnych wynikających z nowych umów o wolnym handlu wśród kruchego ożywienia po Covid-19" – wskazują analitycy Euler Hermes.

„Podtrzymujemy nasz scenariusz bazowy, mówiący, że rząd brytyjski nie poprosi o przedłużenie okresu przejściowego. Nadal spodziewamy się »cienkiej« umowy handlowej – przewidującej bezcłowy i bezkwotowy handel dobrami, ale również znaczące bariery pozataryfowe w handlu usługami. Zostanie ona osiągnięta do końca roku. Formalnie rząd brytyjski będzie mógł twierdzić, że umowa została wynegocjowana w obiecanym przedziale czasowym, pomimo zaburzeń związanych z Covid-19. De facto, spodziewamy się, że umowa ta będzie wymagała długiej fazy na wdrożenie. Podczas niej zostaną zachowane niektóre dotychczasowe porozumienia pomiędzy UE i Wielką Brytanią (dotyczące np. danych, lotnicwa i bezpieczeństwa)" – piszą analitycy Goldman Sachs. Nazywają oni ten scenariusz „miękką ścieżką do twardego brexitowego celu".

"W ciągu najbliższych sześciu miesięcy spodziewamy się, że ta droga będzie coraz bardziej burzliwa, a czynniki ryzyka związane z negocjacjami brexitowymi będą narastać, akurat wtedy, gdy ryzyko związane z Covid-19 będzie stopniowo się zmniejszało" – dodają eksperci Goldman Sachs.

Pierwszy rok poza Unią nie będzie więc dla Brytyjczyków rokiem udanym...

Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty
Gospodarka światowa
Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka światowa
Rosja/Chiny. Chińskie firmy i banki obawiają się sankcji?
Gospodarka światowa
Dolar tworzy problem dla banków centralnych