- Zaledwie kilka minut temu rozmawiałem z Christinę Lagarde, dyrektor wykonawczą MFW i potwierdziła ona, że rozpoczniemy pracę nad porozumieniem. To pozwoli nam wzmocnić nasz program wzrostu i rozwoju dając nam większe wsparcie, by poradzić sobie z nowym globalnym scenariuszem i uniknąć kryzysów, takich jakie mieliśmy w naszej historii – stwierdził prezydent Macri, we wtorkowym, wieczornym przemówieniu telewizyjnym.

Rynek zareagował pozytywnie na tą zapowiedź. Peso argentyńskie lekko umocniło się wobec dolara. W środę płacono za 1 USD 22,3 peso. Wcześniej było pod silną presją. Przez niecałe dwa tygodnie osłabło o ponad 10 proc. wobec dolara a od początku roku o 17 proc. Tak silna deprecjacja zmusiła argentyński bank centralny do trzech podwyżek stóp procentowych w ciągu nieco ponad tygodnia. Do ostatniej z nich doszło w weekend i w jej wyniku główna stopa procentowa została podniesiona do 40 proc.

Argentyńskie władze nie ujawniły jeszcze jakiej pomocy chcą od MFW. Lokalna prasa i agencja Bloomberga donoszą jednak, że chodzi o elastyczną linię kredytową wartą 30 mld dolarów. Kwestia pomocy z MFW może wywołać spore kontrowersje w argentyńskim społeczeństwie. MFW jest często obwiniany jako współsprawca kryzysu z 2001 r., podczas którego Argentyna zbankrutowała. Fundusz dyktował bowiem argentyńskim władzom w latach 90. politykę, która przyczyniła się do tego załamania. MFW miał napięte relację z administracją prezydent Cristiny Kirchner, poprzedniczki Macriego. W 2013 r. napiętnował argentyńskie władze za ukrywanie przed nim danych gospodarczych. Od czasu objęcia władzy przez prezydenta Macriego na przełomie 2016 i 2017 r. relacje między MFW i Buenos Aires wyraźnie się jednak ociepliły.