W piątek za 1 euro płacono nawet 1,888 franka, czyli najwięcej od stycznia 2015 r. (momentu, gdy szwajcarski bank centralny zniósł ograniczenia kursowe). O ile złoto i jen japoński zyskiwały w ostatnich dniach w związku z groźbą konfrontacji USA i Rosji w Syrii, o tyle frank również tradycyjnie zaliczany do aktywów z bezpiecznej przystani nie podążał w ślad za nimi.
Dlaczego szwajcarska waluta słabła w sytuacji, gdy powinna zyskiwać? Agencja Bloomberg sugeruje, że może mieć to związek z działaniami rosyjskich oligarchów dotkniętych niedawnymi amerykańskimi sankcjami. – Frankiem szwajcarskim kierują w dużym stopniu przepływy kapitału, a sankcje przeciwko Rosji objęły również szwajcarskie spółki, w które zainwestowali Rosjanie. Zwiększone potrzeby płynnościowe Rosjan oraz ich brak chęci, by zostawiać kapitał w Szwajcarii, zmieniły korelację franka z apetytem na ryzyko – twierdzi Manuel Oliveri, strateg z Credit Agricole.
– Frank szwajcarski dał się złapać w sprawę sankcji nałożonych na Rosję. Dla małej, otwartej gospodarki takiej jak Szwajcaria znalezienie się w środku przepychanek geopolitycznych jest bardzo ryzykowne – uważa Peter Rosenstreich, strateg ze Swissquote Banku.
Część analityków wskazuje też, że na osłabienie franka szwajcarskiego miały wpływ obawy przed wojnami handlowymi. Opierająca się w dużym stopniu na eksporcie gospodarka Szwajcarii mogłaby dostać w trakcie tych wojen rykoszetem. Podobne osłabienie dotknęło też koronę szwedzką. – Zarówno frank szwajcarski, jak i korona szwedzka osłabły o około 1,5 proc. wobec euro w ciągu ostatniego miesiąca. Ich przecena nie odzwierciedlała zmian w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych. Jeśli bierzemy pod uwagę stopień otwartości szwajcarskiej i szwedzkiej gospodarki, to można uznać, że ostatnie zaostrzenie napięć handlowych między USA i Chinami oraz ryzyko przekształcenia się ich w szerszą wojnę handlową ciąży obu walutom – wskazuje Jonathan Loynes, główny ekonomista firmy badawczej Capital Economics.