Styczniowy spadek produkcji przemysłowej, eksportu i zamówień w fabrykach przesłania wciąż silną tendencję wzrostową, która każe oczekiwać, że niemiecka gospodarka również w tym roku będzie jednym z głównych czynników rozwoju całej strefy euro. Te słabsze dane ze stycznia potwierdził wprawdzie lutowy spadek indeksu nastrojów w biznesie, ale nadal jest on bliski rekordowego poziomu.

Bundesbank zapewnia o „doskonałym stanie zamówień w przemyśle", bo wprawdzie w styczniu ich wartość spadła o 3,9 proc. w porównaniu z grudniem, kiedy wzrosła o 3 proc., ale w stosunku rocznym  była ona większa o 8,2 proc. Podobnie jest eksportem. W styczniu spadł o 0,5 proc., ale w ciągu roku wzrósł o 8,6 proc., a styczniowa nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 17,4 mld euro. Z kolei produkcja przemysłowa w styczniu spadła o 0,1 proc., ale rok do roku wzrosła o 5,5 proc.

Niemieckim producentom i eksporterom nadal sprzyja silny globalny popyt, a jedynym hamulcem może byś wąskie gardło na rynku pracy. Przy rekordowym zatrudnieniu spółkom coraz trudniej znaleźć pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami.

- Na niebie niemieckiej gospodarki pojawiło się trochę ciemniejszych chmur, ale nadal jest dużo dowodów jej siły przynajmniej w krótkim terminie – ocenił sytuację Carsten Brzeski, główny ekonomista ING-Diba we Frankfurcie.