Inflacja pozostanie blisko celu NBP

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu programu „Prosto z parkietu” był Paweł Radwański, starszy ekonomista w BNP Paribas.

Publikacja: 03.07.2019 16:05

Inflacja pozostanie blisko celu NBP

Foto: parkiet.com

Prawdopodobnie od  listopada na czele Europejskiego Banku Centralnego stanie Christine Lagarde, dotychczasowa dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla perspektyw polityki pieniężnej w strefie euro?

Tak. Jest to osoba znana rynkom, która – jak się wydaje – gwarantuje kontynuację obecnej, łagodnej polityki pieniężnej firmowanej przez Mario Draghiego tak długo, jak będzie to uzasadniała sytuacja gospodarcza. To powinno wspierać nastroje wśród przedsiębiorców i uczestników rynków finansowych.

A czy nie jest tak, że w obecnych warunkach niezależnie od tego, kto by został prezesem EBC, polityka tej instytucji byłaby taka sama? W końcu decyzje podejmuje Rada Prezesów, która liczy aż 25 członków.

Ogólnie jest tak, że polityka pieniężna prowadzona w warunkach bardzo niskich stóp procentowych może mieć nieco mniejszy niż tradycyjnie wpływ na realną sferę gospodarki. Nawet gdyby nowy zarząd EBC był bardziej jastrzębi, nie miałoby to prawdopodobnie dużego wpływu na koniunkturę w strefie euro. Wybór prezesa jest natomiast istotny dla uczestników rynków finansowych. Jego wypowiedzi wpływają na oczekiwania co do poziomu stóp procentowych, co z kolei ma wpływ na wycenę aktywów finansowych.

EBC zdecyduje się w najbliższym czasie na jakąś formę łagodzenia polityki pieniężnej?

To możliwe, ale nie przesądzone. Ciągle czekamy na to jak rozwinie się konflikt handlowy na linii Stany Zjednoczone– Chiny. Istnieje też wciąż ryzyko, że dojdzie do takiego konfliktu między USA a Unią Europejską. Dla polityki pieniężnej EBC kluczowe są ewentualne konsekwencje tych sporów. Teoretycznie one mogą być dramatyczne, ale z drugiej strony na giełdzie w USA panują nastroje wręcz euforyczne. Jeżeli założymy, że giełda jest jednym z najlepszych wskaźników wyprzedzających dla koniunktury gospodarczej, to na wojnę handlową na razie się nie zanosi.

RPP jest trochę w kłopotliwej sytuacji. Z jednej strony na rynkach wyraźne są oczekiwania, że Fed i EBC będą łagodziły politykę pieniężną, co może prowadzić do umocnienia złotego, jeśli RPP nie będzie podążała tym samym szlakiem. Z drugiej strony w Polsce przyspiesza inflacja, co może wymagać podwyżek stóp procentowych. Jak RPP będzie nawigowała między tymi zjawiskami?

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest utrzymywanie stóp procentowych bez zmian i postawa „poczekamy, zobaczymy". RPP kieruje się w swoich decyzjach m.in. tempem wzrostu gospodarczego i dynamiką cen, a te czynniki działają w przeciwnych kierunkach. Inflacja przyspiesza, ale jednocześnie gospodarka hamuje. Na razie spowolnienie nie jest wyraźne, ale niektóre wskaźniki koniunktury sugerują, że może przybrać na sile w II połowie 2019 r. bądź w 2020 r. Trudno oczekiwać, aby komunikowanie w takich warunkach przez RPP zmiany nastawienia miało jakąś wartość dodaną. To, że RPP może w najbliższej przyszłości podnieść stopy, mogłoby zostać odebrane przez rynki jako sygnał do sprzedaży obligacji. Z kolei gdyby rada zakomunikowała obniżki stóp, byłoby sygnałem dla niektórych podmiotów gospodarczych, że z gospodarką dzieje się coś złego.

Jednym ze wskaźników, które sygnalizują spowolnienie gospodarki, jest PMI. Już od ośmiu miesięcy utrzymuje się on poniżej granicy 50 pkt, co teoretycznie oznacza, że sektor przemysłowy jest w recesji. Tymczasem jak dotąd produkcja przemysłowa rośnie w tym roku nawet szybciej niż w dwóch minionych, które były dla tego sektora bardzo udane. W innych krajach dynamika produkcji i PMI są wyraźniej skorelowane. Oczekujesz, że w Polsce rzeczywistość też dostosuje się do tego, co ten wskaźnik pokazuje?

Rozjazd między PMI a tzw. twardymi danymi nie jest wcale tak dziwny, jak się wydaje. Ankietowane na potrzeby tego wskaźnika firmy są pytane, czy – pod różnymi względami – jest im lepiej czy gorzej. PMI pokazuje tylko, jaka duża jest grupa firm, którym jest gorzej albo lepiej, ale nie pokazuje, jaka jest skala tego pogorszenia lub poprawy. Sądzę jednak, że w twardych danych dotyczących dynamiki produkcji przemysłowej spowolnienie też w końcu się uwidoczni.

Jak bardzo przemysł zwolni?

Nie zakładam ostrego hamowania. Po prostu nie należy oczekiwać, że gospodarka będzie rozwijała się szybciej niż obecnie. W obecnej sytuacji pozytywnym scenariuszem byłoby utrzymywanie się obecnego tempa wzrostu, w okolicy 4,5 proc. rocznie. Z jednej strony widać już, że spada tempo wzrostu zatrudnienia. To oznacza, że słabnąć może popyt krajowy generowany przez gospodarstwa domowe. A do tego nie widać wciąż sygnałów poprawy koniunktury w otoczeniu zewnętrznym, głównie w strefie euro.

Inflacja w czerwcu wyniosła 2,6 proc. rok do roku, najwięcej od 2012 r. Choć to poziom zbieżny z celem NBP, inflacja budzi wiele emocji. Wśród nieekonomistów popularny jest pogląd, że jest wyższa, że z danymi GUS coś jest nie tak. Faktycznie inflacja daje powody do niepokoju?

RPP podkreśla, że cel inflacyjny rozumie przedziałowo. To znaczy, że inflacja pomiędzy 1,5 a 3,5 proc. jest traktowana jako mieszcząca się w celu i nie powinna być argumentem do zmiany stóp procentowych. Faktem jest jednak, że inflację napędzają ostatnio w dużej mierze ceny żywności, która ma większy udział w wydatkach biedniejszych gospodarstw domowych niż bogatszych. To oznacza, że inflacja bardziej uderza w siłę nabywczą najbiedniejszej części społeczeństwa. I to może być zjawisko niepokojące. Na szczęście w kolejnych kwartałach inflacja nie powinna już znacząco przyspieszać. Oczywiście wszystko może się wydarzyć, szczególnie jeśli chodzi o ceny żywności, bo duże znaczenie mają tu nastroje na rynkach światowych. Ale biorąc pod uwagę m.in. względną stabilność kursu polskiej waluty, nie spodziewałbym się jakiejś dużej presji inflacyjnej w najbliższych miesiącach.

Wielu ekonomistów mówi, że przyspieszenie inflacji nastąpi na przełomie 2019 i 2020 r. Wtedy prawdopodobnie dojdzie do podwyżki cen prądu dla firm i być może dla gospodarstw domowych. Na to nałoży się jeszcze podatek od handlu, który może wejść w życie już we wrześniu. Inflacja przekroczy kluczowy dla RPP poziom 3,5 proc. rocznie?

Inflacja może się zbliżyć do tego poziomu, ale nie sądzę, żeby go przebiła. Spodziewałbym się na początku 2020 r. inflacji w przedziale 3–3,5 proc. rocznie. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby podatek od handlu był przerzucony na w większości na ceny detaliczne. Konkurencja na rynku dyskontów i hipermarketów jest zbyt duża, żeby mógł wystąpić taki efekt. Jeśli zaś chodzi o ceny energii dla gospodarstw domowych kluczowa będzie decyzja regulatora. Wydaje mi się, że nie będzie zgody politycznej, żeby w przyszłym roku ceny energii dla detalu istotnie podnieść. Także presja inflacyjna gdzieś tam się czai, ale na razie nie ma łatwego kanału, którym mogłaby przełożyć się na ceny, które widzimy w sklepach.

Gospodarka krajowa
Niepokojąca stagnacja w inwestycjach
Gospodarka krajowa
Ekonomiści obniżają prognozy PKB
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna niższa od prognoz. GUS podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura w przemyśle i budownictwie nie zatrzymała płac
Gospodarka krajowa
Długa lista korzyści z członkostwa w UE. Pieniądze to nie wszystko
Gospodarka krajowa
Firmy najbardziej boją się kosztów