Przemysław Kwiecień, X-Trade Brokers: Scenariusz głębokiej recesji coraz mniej realny

#PROSTOzPARKIETU. Notowania złotego będą zależały od nastrojów na rynkach, nie od działań RPP

Publikacja: 12.06.2020 11:46

Gościem Grzegorza Siemionczyka w programie „Prosto z Parkietu” był Przemysław Kwiecień, główny ekono

Gościem Grzegorza Siemionczyka w programie „Prosto z Parkietu” był Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.

Foto: parkiet.com

Według nowych prognoz OECD polska gospodarka skurczy się w tym roku o 7,5, a nawet 9,5 proc., w zależności od tego, czy będzie druga fala epidemii koronawirusa. Te prognozy to zimny prysznic w kontekście coraz częstszych ocen ekonomistów, że przesadzili z pesymizmem. Scenariusz OECD jest prawdopodobny?

Jesteśmy cały czas na etapie ogromnej niepewności, nawet na temat stanu gospodarki w bieżącym kwartale mamy tylko szczątkowe dane. Wydaje mi się jednak, że scenariusz OECD jest skrajnie pesymistyczny. Może to wynikać z tego, że duże instytucje międzynarodowe są często w swoich prognozach spóźnione ze względu na długotrwały proces ich sporządzania. Być może prognozy OECD nie uwzględniają danych z okresu otwierania gospodarek.

A te dane skłaniają do optymizmu?

Raczej tak. Po pierwsze, otwieranie gospodarek nastąpiło nieco szybciej, niż można było oczekiwać w kwietniu. Po drugie, pierwsze reakcje konsumentów są obiecujące. Było sporo obaw dotyczących tego, na ile konsumenci pozostaną sparaliżowani pomimo zniesienia barier administracyjnych. Tego na świecie nie widać, a w przypadku Polski można mówić nawet o tym, że konsumenci zbyt szybko wrócili do normalności, jakby zapomnieli, że zagrożenie epidemiczne jeszcze nie minęło. Gospodarczą konsekwencją tego zjawiska jest jednak to, że odbicie jest dość dynamiczne. Nie można co prawda mówić o V-kształtnym ożywieniu, ale minimalizuje się scenariusz głębokiej depresji.

Takie zachowanie konsumentów, choć teraz jest dla gospodarki pozytywne, na dłuższą metę może się przyczynić do drugiej fali epidemii. Nie obawiasz się tego?

To jest wielka niewiadoma, która będzie obciążała wszelkie prognozy jeszcze przez kilka kwartałów. Dotyczy to nie tylko Polski. W USA też widać, że choć zagrożenie epidemiczne nie minęło, to ludzie są już zmęczeni restrykcjami. Ewentualna druga fala epidemii to czynnik ryzyka dla koniunktury na rynkach finansowych, które przeszły już od mocnego pesymizmu, przeświadczenia, że pandemia będzie miała długotrwale negatywny wpływ, do optymizmu, przekonania, że pandemia już wygasa.

A jeżeli epidemię da się utrzymywać pod kontrolą tylko dzięki testowaniu i izolacji chorych, bez konieczności wracania do ograniczeń aktywności ekonomicznej z kwietnia i maja, to czy dominujący dziś wśród ekonomistów scenariusz, wedle którego PKB Polski spadnie w tym roku o około 4 proc., będzie zbyt pesymistyczny?

Przy takich założeniach zapewne tak. Ja od początku zakładałem nieco płytszą recesję, spadek PKB o 3 proc., i na korygowanie tej prognozy do góry jest moim zdaniem za wcześnie. Powstrzymuje mnie od tego niepewność co do zachowania firm. Możemy mieć problem z odbiciem w inwestycjach, a to z kolei będzie ograniczało zatrudnienie przez dłuższy czas, wpływając też na konsumpcję. Wszystko wskazuje na to, że dzięki tarczom antykryzysowym w II kwartale udało się uniknąć dużego spadku zatrudnienia, ale jeśli firmy będą słabo oceniały swoje perspektywy, jeśli nie wrócą do planów inwestycyjnych z początku roku, to zatrudnienie będzie nadal stopniowo malało.

Konsekwencją optymizmu na rynkach było umocnienie złotego. Część ekonomistów uważa, że to z kolei popchnęło RPP do ostatniej obniżki stóp procentowych, po której złoty nieco się osłabił. RPP dała rynkowi sygnał, że nie życzy sobie aprecjacji waluty?

Motywacja RPP była moim zdaniem bardziej złożona. Ale jeśli celem obniżki stóp było osłabienie złotego, to nie będzie to działanie skuteczne. Stopy procentowe w Polsce mają niewielkie przełożenie na kurs waluty. Umocnienie złotego wynikało z tego, że inwestorzy przestali się obawiać najgorszych scenariuszy i zwrócili się ku rynkom wschodzącym. Umocnienie nie było zresztą duże, gdy weźmie się pod uwagę to, co dzieje się na giełdach.

Jeśli stopy procentowe nie mają dużego wpływu na notowania złotego, a jednocześnie RPP rzeczywiście życzyłaby sobie słabszej waluty, to czy należy oczekiwać dalszego łagodzenia polityki pieniężnej przy użyciu niekonwencjonalnych narzędzi?

To nie byłaby dobra droga. Gdyby RPP się uparła, znalazłaby sposób na osłabienie złotego. Mogłaby to osiągnąć na drodze ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Gdyby Rada oznajmiła, że w QE nie chodzi o płynne funkcjonowanie rynku obligacji, tylko o finansowanie potrzeb pożyczkowych rządu, i w związku z tym zamierza ten program prowadzić przez dłuższy czas, to rynek walutowy by zareagował. Ale ta reakcja wynikałaby ze spadku wiarygodności Polski. Osłabienie byłoby więc efektem ubocznym czegoś, czego nie powinniśmy sobie życzyć.

A poza kursem złotego są jakieś inne powody, aby dalej łagodzić politykę pieniężną? Spodziewasz się takich działań?

Jeśli chodzi o stopy procentowe, to RPP nie ma już pola manewru. Mogłaby oczywiście myśleć o sprowadzeniu stóp procentowych poniżej zera, ale to jest szkodliwa polityka, co pokazały doświadczenia Japonii i strefy euro z ostatnich dziesięciu lat. Jeśli zaś chodzi o programy QE, to uważam, że one już powinny być ograniczane. Nie można przyzwyczajać rynków finansowych i gospodarek do zaniżonych stóp. Nadzwyczajne działania banków centralnych były uzasadnione w warunkach szoku, takiego jak pandemia. Dzięki nim udało się uniknąć niepotrzebnych strat gospodarczych. Ale jeśli ta nadzwyczajna polityka jest kontynuowana długo po kryzysie, staje się szkodliwa, bo zaburza mechanizmy alokacji kapitału, czyni tę alokację mniej efektywną, co negatywnie wpływa na potencjał gospodarczy. To jest pułapka, z której trudno wyjść. Banki centralne są pod dużą rynkową i polityczną presją, aby kontynuować niekonwencjonalną politykę pieniężną. Z tego powodu EBC przez kilka lat dobrej koniunktury nie był w stanie podnieść stóp procentowych z ujemnego poziomu.

Gospodarka krajowa
Ekonomiści obniżają prognozy PKB
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna niższa od prognoz. GUS podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura w przemyśle i budownictwie nie zatrzymała płac
Gospodarka krajowa
Długa lista korzyści z członkostwa w UE. Pieniądze to nie wszystko
Gospodarka krajowa
Firmy najbardziej boją się kosztów
Gospodarka krajowa
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli