Świadczenia na dzieci są nieefektywne w realizacji stawianych przed nimi celów, a jednocześnie są bardzo kosztowne, co ogranicza możliwości ulepszania polityki społecznej, i mają negatywne skutki uboczne dla rynku pracy. Rozszerzenie programu na każde dziecko, jedna z przedwyborczych obietnic rządu, jeszcze ten bilans pogorszy.

To wnioski z opublikowanej we wtorek białej księgi 500+, podsumowania dotychczasowych badań dotyczących konsekwencji tego programu. Publikacji patronuje Forum Odpowiedzialnego Rozwoju, ale przygotowała ją grupa ośmiorga niezależnych badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego, Szkoły Głównej Handlowej, Instytutu Badań Strukturalnych oraz ośrodków analitycznych CenEA i GRAPE. Deklarowanymi celami programu 500+ była poprawa sytuacji finansowej rodzin i zwiększenie dzietności. Z raportu wynika, że świadczenia na dzieci wyraźnie ograniczyły ubóstwo rodzin, ale efekt ten był niewspółmierny do kosztów programu. „Nieco ponad 12 proc. środków przeznaczanych przez państwo na 500+ wystarczyłoby na zniwelowanie skrajnego ubóstwa dzieci" – wskazują autorzy, tłumacząc, że tylko 37 proc. budżetu tego programu, wynoszącego w dotychczasowej formie ok. 22 mld zł rocznie (1,5 proc. PKB), trafia do rodzin ubogich. Wpływ 500+ na dzietność jest jeszcze mniej jednoznaczny: liczba urodzeń, która od 2009 r. pozostawała w trendzie spadkowym, w latach 2016–2017 faktycznie wzrosła, ale w 2018 r. znów spadła. A interpretacje tych danych utrudnia to, że w ostatnich latach zmieniło się wiele czynników mających wpływ na decyzje prokreacyjne (np. długość urlopów macierzyńskich i tacierzyńskich).

– System wsparcia rodziny w Polsce nie działał dobrze. Ale zamiast go poprawić, dodano do niego tylko kolejną warstwę. To uczyniło go bardziej skomplikowanym, zwiększyło jego koszty administracyjne i obniżyło jego efektywność – podsumowała raport jedna z jego autorek, dr hab. Iga Magda, wiceprezes IBS.