Początki transformacji były bardziej bolesne niż pandemia

Gospodarka › PKB Polski zmalał w 2020 r. realnie o 2,8 proc. To wynik zbliżony do ostatnich szacunków większości ekonomistów, ale wyraźnie lepszy od prognoz z wiosny, które zwykle nie uwzględniały drugiej fali pandemii.

Publikacja: 30.01.2021 07:30

Foto: GG Parkiet

Jak oszacował wstępnie GUS, polski PKB w ujęciu realnym (tzn. w cenach stałych roku poprzedniego) zmalał w 2020 r. o 2,8 proc., po wzroście o 4,5 proc. w 2019 r. To pierwszy i największy spadek tego wskaźnika od 1991 r., gdy PKB tąpnął o 7 proc., ale też wyraźnie mniejszy, niż można się było obawiać wiosną.

Ankietowani przez „Parkiet" pod koniec 2020 r. ekonomiści przeciętnie szacowali, że realny PKB zmalał o 3 proc. Wiosną dominowały jednak oceny, że aktywność w polskiej gospodarce spadnie o 4 proc., a nie brakowało też prognoz, że recesja będzie zdecydowanie głębsza. Organizacja ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w czerwcu przewidywała, że PKB Polski załamie się o 7,4 proc. i to przy założeniu, że nie dojdzie do nawrotu pandemii. W scenariuszu z drugą falą Covid-19 spadek PKB miał sięgnąć 9,5 proc.

Szczęśliwa struktura

Na tle innych państw Europy, które opublikowały już wstępne dane za 2020 r., recesja w Polsce była relatywnie płytka. Na Litwie PKB zmalał o zaledwie 1,3 proc., ale w Niemczech o 5 proc., we Francji o 8,3 proc., a w Hiszpanii aż o 11 proc.

Z drugiej strony Polska przed pandemią rozwijała się szybciej niż kraje strefy euro. Biorąc pod uwagę to, o ile niższy był realny PKB w 2020 r. w porównaniu z poziomem, którego można byłoby oczekiwać, gdyby nie wybuchła pandemia, Polska nie była na kryzys bardziej odporna niż Niemcy. W obu krajach PKB odchylił się od przedpandemicznych prognoz o około 6 pkt proc. We Francji to niemal 10 pkt proc., a w Hiszpanii niemal 13 pkt proc. Z drugiej strony poza UE – szczególnie w Azji – są kraje, dla których koronakryzys był znacznie mniej kosztowny. Dotyczy to nie tylko Chin, ale też np. Korei Południowej.

Jak zauważył na Twitterze Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, relatywną odporność polskiej gospodarki na kryzys tłumaczyć można znaczącym rozluźnieniem polityki fiskalnej, silnymi związkami gospodarczymi z Niemcami, które z kolei korzystały bezpośrednio na szybkim ożywieniu w Chinach, oraz niewielką rolą turystyki.

Potwierdza się też teza (więcej piszemy o niej na stronie .10), że przed głębszą recesją ochroniła nas fortunna struktura przemysłu. Wartość dodana w tym sektorze, jak wynika z piątkowych danych GUS, zmalała w 2020 r. o zaledwie 0,2 proc., podczas gdy np. w budownictwie o 3,7 proc., a w handlu o 4 proc.

Stosunkowo dobra koniunktura w przemyśle to efekt tego, że Polska jest ważnym producentem dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku, na które popyt w trakcie pandemii wzrósł. To zaś ochroniło przed zapaścią eksport. W połączeniu z głębokim spadkiem importu, m.in. za sprawą mniejszego zapotrzebowania na paliwa i spadku ich cen, tzw. eksport netto dodał do rocznej zmiany PKB Polski około 0,8–0,9 pkt proc.

Znacznie gorzej prezentował się popyt wewnętrzny. Wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych tąpnęły o 3 proc., a wydatki inwestycyjne w gospodarce załamały się o 8,4 proc.

Druga fala mniej bolesna

Na podstawie całorocznych danych ekonomiści szacują, że także w samym IV kwartale PKB Polski zmalał w ujęciu realnym o około 2,8–3 proc. rok do roku, po zniżce o 1,5 proc. w III kwartale i o 8,4 proc. rok do roku w II kwartale. To oznacza, że kolejna runda ograniczeń aktywności ekonomicznej, związana z drugą falą epidemii Covid-19, była dla polskiej gospodarki mniej dotkliwa od pierwszej, z wiosny ub.r.

Noworoczna ankieta „Parkietu" sugerowała, że w 2021 r. Polskę czeka wyraźne odbicie aktywności ekonomicznej. Analitycy przeciętnie przewidywali, że PKB wzrośnie o 4,2 proc. Pierwszy miesiąc tego roku tych prognoz nie zmienił, chociaż antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej utrzymują się dłużej, niż oczekiwano w grudniu. Ekonomiści powszechnie jednak podkreślają, a wyniki gospodarki w IV kwartale zdają się to potwierdzać, że konsumenci i firmy nauczyli się funkcjonowania w pandemicznych warunkach.

– W I kwartale 2021 r. w Polsce i większości krajów w Europie obowiązują restrykcje epidemiologiczne, a sytuacja pandemiczna jest poważna. Światełkiem w tunelu jest rozpoczęcie masowych szczepień, które powinny pozwolić na stopniową normalizację sytuacji gospodarczej w dalszej części roku. Zaszczepienie najbardziej narażonej na ostry przebieg Covid-19 części populacji powinno pozwolić uniknąć obostrzeń epidemicznych w II połowie roku. W takim scenariuszu widzimy potencjał do wzrostu PKB w 2021 r. o ponad 4 proc. – podkreśla Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao.

– Niewielka skala wzrostu bezrobocia i dobra sytuacja dochodowa gospodarstw domowych, w połączeniu ze wzrostem w 2020 r. oszczędności, będą sprzyjały konsumpcji w tym roku. Natomiast odbudowa globalnego popytu i handlu będzie wspierała eksport – tłumaczy Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Pozorne osłabienie

Pierwsze twarde dane dotyczące stanu polskiej gospodarki w I kwartale, w tym właśnie eksportu, mogą jednak rozczarowywać. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacują, że w styczniu produkcja sprzedana przemysłu wzrosła o zaledwie 1 proc. rok do roku, po zwyżce o 11,2 proc. miesiąc wcześniej. Tak słaby wynik będzie jednak w dużej mierze właśnie efektem przesunięcia realizacji części zamówień przez polskich producentów na grudzień, co miało związek ze zbliżającym się brexitem oraz podwyżką VAT w Niemczech. Do tego styczeń w tym roku liczy o dwa dni robocze mniej niż w 2020 r., co również stłumi wzrost produkcji.

Gospodarka krajowa
Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Polski eksport zaraz złapie zadyszkę
Gospodarka krajowa
Co nam dała Unia, co jeszcze można poprawić
Gospodarka krajowa
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa, Polska zieloną wyspą
Gospodarka krajowa
Nie ma chętnych do władz PFR?
Gospodarka krajowa
Zagraniczne firmy już lepiej oceniają Polskę
Gospodarka krajowa
Kamil Sobolewski, Pracodawcy RP: Zbieramy żniwo niedostatku inwestycji