Piotr Bielski: Stagnacja za rok? To prawdopodobne

#PROSTOZPARKIETU. Piotr Bielski: Perspektywa spowolnienia gospodarczego w 2023 r. powstrzyma RPP od radykalnych podwyżek stóp.

Publikacja: 06.01.2022 15:45

Gościem Grzegorza Siemionczyka był Piotr Bielski, ekonomista z Santander Bank Polska.

Gościem Grzegorza Siemionczyka był Piotr Bielski, ekonomista z Santander Bank Polska.

Foto: parkiet.com

Uczestnicy rynku finansowego zakładają, że RPP, która we wtorek podwyższyła główną stopę procentową NBP z 1,75 do 2,25 proc., w perspektywie kilku miesięcy podniesie ją do 4 proc. We wtorkowym komunikacie rada podkreśla, że jej kolejne decyzje będą nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym w średnim okresie, ale jednocześnie mają wspierać wzrost gospodarczy. To sugeruje, że RPP nie będzie postępowała tak zdecydowanie, jak oczekuje rynek, bo nie chce schłodzić gospodarki. Czy to jest dobra interpretacja?

Nie jestem pewien. Sugestie, że RPP będzie tak postępowała, żeby gospodarki nie schłodzić, już się pojawiały. Były też wyraźnie formułowane na konferencjach prasowych prezesa NBP Adama Glapińskiego. Ale to jest próba zjedzenia ciastka tak, żeby ono jednak zostało. Bo po co są te podwyżki stóp? Między innymi po to, żeby popyt nieco schłodzić, zahamować lekko wzrost gospodarczy, który jest nadmierny. To właśnie ten wzrost sprawia, że zewnętrzne w dużej mierze siły inflacyjne wzmacniają się wewnętrznie, że pojawia się ryzyko spirali płacowo-cenowej. Tymczasem RPP podnosi stopy, ale mówi, że nie chce wychłodzenia gospodarki. To jest sprzeczny przekaz, tym bardziej że nie działa jeden z szybszych kanałów oddziały- wania polityki pieniężnej na inflację, czyli kanał kursowy. Od października stopy pro- centowe wzrosły znacząco, a kurs złotego jest praktycznie tam gdzie był.

Dlaczego tak się dzieje?

Przyczyn jest kilka. Jedna z nich leży w samym banku centralnym i jego słynnej szarży sprzed roku (interwencja z grudnia ub.r. osłabiająca złotego – red.). Wśród uczestników rynku finansowego była taka obawa, że ta szarża może się powtórzyć pod koniec 2021 r. Chodziło o to, że NBP sprzyjał słabszej walucie. Przedstawiciele zarządu NBP wprost mówili, że słabsza wa- luta jest korzystna dla polskiej gospodarki, kibicujemy temu. Na to nałożyły się czynniki ryzyka związane z prowadzoną przez polski rząd polityką gospodarczą. Chodzi przede wszystkim o napięte stosunki z UE, które doprowadziły do utraty zaliczki na Krajowy Plan Odbudowy. W rezultacie środki na KPO, które miały wspierać gospodarkę w tym i w przyszłym roku, są pod znakiem zapytania. Nie mamy pewności, czy i kiedy one napłyną. To jest negatywne dla perspektyw wzrostu gospodarczego, ale też dla oceny sensowności polskiej polityki gospodarczej.

Jak bardzo RPP musi jeszcze podnieść stopy procentowe, aby schłodzić gospodarkę w stopniu, który pozwoli inflacji w przewidywalnej przyszłości wrócić do celu NBP, czyli do 2,5 proc.?

Już te podwyżki, które zostały dokonane, pewne wychłodzenie spowodują. Badania NBP dotyczące mechanizmów transmisji polityki pieniężnej sugerują, że podwyżka stóp o 2 pkt proc. powinna mieć zauważalny wpływ na tempo wzrostu gospodarczego i inflację w perspektywie kilku kwarta- łów. Ale te wyliczenia bazują na danych historycznych, sprzed pandemii. A szok pandemiczny sporo w gospodarce zmienił. Poza tym one dotyczą raczej sytuacji, gdy realna stopa procentowa nie jest tak bardzo ujemna jak dziś. Nie jest więc pewne, na ile te wyliczenia są obowiązujące. Można się zastanawiać, czy odpowiedź gospodarki będzie taka jak w przeszłości.

Czy to oznacza, że RPP musi być dziś bardziej agresywna niż w poprzednich cyklach zaostrzania polityki pieniężnej?

My zakładamy, że stopa referencyjna dojdzie do 3,5 proc., a rynek nastawia się na jej wzrost w okolice 4 proc. To też jest możliwe, bo skala niepewności jest ogromna. Natomiast dużo większy wzrost stóp nie wydaje mi się prawdopodobny. Takie podwyżki powinny odjąć 1–1,5 pkt proc. od tempa wzrostu PKB do 2023 r. A to będzie okres, gdy ten wzrost będzie spowalniał także z innych powodów. Na to nakłada się jeszcze kwestia dostępności unijnych funduszy. Dzisiaj gospodarka jest rozpędzona, co tworzy presję inflacyjną, ale w 2023 r. może już mocno wyhamować. W negatywnym scenariuszu można mówić nawet o stagnacji. Podwyższa- nie stóp do bardzo wysokiego poziomu nie będzie w takim scenariuszu konieczne.

Twój zespół należał do największych optymistów w noworocznej ankiecie „Parkietu" i „Rz". Spodziewacie się m.in. wzrostu konsumpcji o 5 proc., a w ślad za tym także wzrostu PKB o blisko 5 proc. Wysoka inflacja i podwyżki stóp procentowych nie sprawią, że siła nabywcza dochodów gospodarstw domowych zacznie się kurczyć?

W ankiecie pytałeś o wyniki gospodarki w całym 2022 r. A one będą pod bardzo dużym wpływem wyników w pierwszych kwartałach roku. Wchodzimy w nowy rok z bardzo dużym rozpędem. W ostatnim kwartale 2021 r. wzrost PKB prawdopodobnie sięgnął około 7 proc. rok do roku. Pierwszy kwartał tego roku może być podobny. Konsumpcja rośnie w tempie około 10 proc. rocznie. W kolejnych kwartałach wzrost PKB i konsumpcji będzie hamował, ale średnia za cały rok będzie i tak wysoka. W naszym scenariuszu pod koniec roku wzrost PKB będzie już w okolicy 3 proc., więc to będzie dość mocne spowolnienie. A uwaga banku centralnego musi być skupiona na 2023 r. To wtedy będą w dużej mierze widoczne skutki tegorocznych podwyżek stóp.

Jakie są obecnie perspektywy inflacji? W ostatnich tygodniach prognozy potrafiły zmieniać się o 2 pkt proc. z dnia na dzień.

Jestem ekonomistą od ponad 20 lat i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek prognozy inflacji tak mocno się zmieniały. Dzisiaj wygląda na to, że inflacja w grudniu (pierwszy szacunek GUS poda w piątek) przekroczyła 8 proc. rok do roku. Potem do marca inflacja spadnie, do około 6,5 proc. Następnie wróci do około 8 proc. i pozostanie tam mniej więcej do sierpnia. Potem zacznie się powolny spadek, ale nie przywiązuję się do tej prognozy. W każdej chwili może się pojawić informacja, która tę ścieżkę inflacji znacząco przesunie. Wystarczy, że tarcza antyinflacyjna zostanie rozszerzona albo przedłużona. Tak czy inaczej inflacja będzie bardzo wysoka przynajmniej do III kwartału 2022 r., potem zacznie schodzić, ale to schodzenie będzie przedłużone efektami tarczy. Tarcza spiłowuje górkę inflacyjną na początku br., ale utrudnia obniżenie inflacji w dalszej perspektywie, w tym w 2023 r. Może się okazać, że dopiero w 2024 r. inflacja wróci do celu.

Gospodarka krajowa
Problemów rolnictwa nie da się zasypać pieniędzmi
Gospodarka krajowa
Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Polski eksport zaraz złapie zadyszkę
Gospodarka krajowa
Co nam dała Unia, co jeszcze można poprawić
Gospodarka krajowa
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa, Polska zieloną wyspą
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka krajowa
Nie ma chętnych do władz PFR?
Gospodarka krajowa
Zagraniczne firmy już lepiej oceniają Polskę