Na większości rynków w otoczeniu brakowało dziś aktywności, a część giełd europejskich otwierała się na ledwie połowę dnia. W efekcie na starcie sesji nie było pytania, jak bardzo spokojny będzie handel w Warszawie, ale na ile finałowa sesja roku zostanie wykorzystana do przesunięć w portfelach graczy instytucjonalnych. W pierwszych minutach widać było nietypowe zachowanie rynku największych spółek, na którym o rolę lidera walczyły walory o relatywnie niskiej zwykle aktywności, jak Polsat Cyfrowy czy Asseco. W kolejnych godzinach układ zrobił się bardziej standardowy, ale do końca dnia żadna ze spółek z WIG20 nie przekroczyła pułapu 100 mln złotych, a nieliczne zbliżyły się lub przekroczyły poziom 50 mln złotych. W końcówce sesji dała o sobie znać płytkość rynku, na którym zlecenia sprzedaży padły w próżnię i skokowo przesunęły WIG20 na południe. Większa część strat została odrobiona, ale rozdanie skończyło się spadkiem WIG20 o 0,77 procent przy sumie obrotów niewiele większej niż 440 mln złotych. Dzisiejszy spadek zredukował tygodniową zwyżkę WIG20 do 0,6 procent, ale trudno poważnie traktować tydzień, który składał się z ledwie trzech sesji i był oddzielony od pozostałych świątecznymi, przedłużonymi weekendami. Rynek wraca do gry we wtorek, z apetytem na kontynuację zwyżek po dobrym roku dla spółek o największej kapitalizacji. Ryzyk dla kontynuacji wzrostów trzeba szukać w zachowania rynków bazowych, polityce banków centralnych, zmianie układu sił na rynku długu, powrotowi kapitałów do USA i korekcie słabości dolara, która uczyniła złotego jedną z najlepszych inwestycji zakończonego właśnie roku.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ SA

e-mail: [email protected]